Albo wymierzenie policzka, a bezpośrednie zagrożenie życia.
Użycie siły fizycznej wobec dziecka, to zawsze jest agresja wynikająca z bezsilności albo agresja wynikająca ze zła, braku miłości. Ta ostatnia powinna być ścigana prawem, ta z bezsilności wspierana przez psychologów, edukację.
Mam dwóch chłopców, rok różnicy, gdy byli mali, w duecie byli naprawdę trudni do poskromienia i upilnowania. Kiedy używałam tzw. klapsów? Gdy byłam bezsilna, tzw. słabsze okresy w życiu, z różnych powodów. Na szczęście moje dzieci nie mogą powiedzieć, że były bite, nie znają pasa.
I wg mnie i urzędnik i sąsiad i każdy normalny człowiek, umie rozróżnić, czy rodzic dał klapsa, ale nie krzywdzi dziecka, czy ma miejsce przemoc fizyczna zagrażająca zdrowiu dziecka.
Długo myślałam nad tym problemem, nie wymyśliłam precyzyjnieszego zapisu chroniącego dziecko. Więc zgadzam się z Gretchen.
Mam nadzieję, że równolegle urzędnicy społeczni poza ściganiem rodziców, będa zajmować się prewencją, edukując i wspierając. Nie ma co liczyć wydanych pieniędzy publicznych na pomoc społeczną, to się kalkuluje. Zdrowe , szczęśliwe społeczeństwo, to bogate społeczeńtwo. Ze zdrowego, szczęśliwego dziecka nie wyrośnie przyszły bandyta.
Klaps, a bezpośrednie zagrożenie życia
Albo wymierzenie policzka, a bezpośrednie zagrożenie życia.
Użycie siły fizycznej wobec dziecka, to zawsze jest agresja wynikająca z bezsilności albo agresja wynikająca ze zła, braku miłości. Ta ostatnia powinna być ścigana prawem, ta z bezsilności wspierana przez psychologów, edukację.
AnnaP -- 06.03.2009 - 11:37Mam dwóch chłopców, rok różnicy, gdy byli mali, w duecie byli naprawdę trudni do poskromienia i upilnowania. Kiedy używałam tzw. klapsów? Gdy byłam bezsilna, tzw. słabsze okresy w życiu, z różnych powodów. Na szczęście moje dzieci nie mogą powiedzieć, że były bite, nie znają pasa.
I wg mnie i urzędnik i sąsiad i każdy normalny człowiek, umie rozróżnić, czy rodzic dał klapsa, ale nie krzywdzi dziecka, czy ma miejsce przemoc fizyczna zagrażająca zdrowiu dziecka.
Długo myślałam nad tym problemem, nie wymyśliłam precyzyjnieszego zapisu chroniącego dziecko. Więc zgadzam się z Gretchen.
Mam nadzieję, że równolegle urzędnicy społeczni poza ściganiem rodziców, będa zajmować się prewencją, edukując i wspierając. Nie ma co liczyć wydanych pieniędzy publicznych na pomoc społeczną, to się kalkuluje. Zdrowe , szczęśliwe społeczeństwo, to bogate społeczeńtwo. Ze zdrowego, szczęśliwego dziecka nie wyrośnie przyszły bandyta.