Ja jeszcze nie skończyłem pracy, więc odpiszę dość szybko i zapewne cokolwiek chaotycznie.
Powtarzając jak mantrę: bicie dzieci jest złe bicie dzieci jest złe bicie dzieci jest złe
masz zamiar kogoś przekonać? Czy co?
Ja mogę Ci za każdym razem odpisywać: nie zawsze nie zawsze nie zawsze
Wyniknie co z tego?
Ja nie twierdzę i nie twierdziłem, że między biciem a czesaniem nie ma różnicy. Nie rób ze mnie wariata.
Jest.
Jest różnica między uczesaniem wbrew woli dziecka, a między odmówieniem mu deseru za karę.
Jest różnica między odmówieniem deseru a skarceniem klapsem.
Jest też różnica międzu skarceniem klapsem, a takim samym klapsem wymierzonym “bo się zdenerwowałem”.
Jest różnica między klapsem, a laniem pasem czy sznurem od żelazka, które pamiętamy (jako generacja) z dzieciństwa.
Jest różnica między tym, a biciem pięścią, biciem do krwi.
Jest różnica między tym, a wyrzuceniem niemowlaka przez okno.
Jest w ogóle cała masa różnic.
Cieszę się, swoją drogą, że większość z nich rozpoznaję tylko z pomocą wyobraźni.
Ale jeśli mówisz: zero przemocy — to ja odpowiadam: i mycie głowy i karmienie i podawanie leków bywa przemocą. Czasem konieczną.
Ale i jedzenie jest swego rodzaju przemocą. (Sprawdź ze swoją definicją).
Co zresztą szef brytyjskich Zielonych lepiej Ci wytłumaczy niż ja. Bo on właśnie apeluje o politykę nakładania restrykcji na każdego, kto ma więcej niż 2 dzieci. Bo te nadmiarowe dzieci emitują zbyt wiele CO 2
Gretchen, możemy znaleźć zrozumienie, gdy się sprzeciwiasz biciu dzieci. To znaczy, ja mogę taką postawę zrozumieć i akceptować (to więcej niż tolerować!). Inna rzecz, że ty mojej nie możesz, ale to też rozumiem. Well — ja też mam dogmaty.
Gorzej (dla mnie), gdy w imię swoich dogmatów zechcesz mnie wsadzić do pierdla. Choć to też jakoś tam pojmę.
Ale hasło zero przemocy, bo wszelka przemoc jest zła — może mnie tylko rozśmieszyć. W kategorii i smiszno i straszno.
Przemoc jest groźna, przemoc trzeba sankcjonować — tak. Ale nie jest możliwe jej wykluczyć w tym świecie.
Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia w jednej kwestii: ta ustawa z mojego punktu widzenia jest potencjalnie niebezpieczna, może we mnie i moją rodzinę uderzyć. Więc moje obawy są uzasadnione.
Ty, rzecz jasna, sądzisz, że jeśli moje obawy są uzasadnione, to tym bardziej należy tę ustawę wprowadzić. Masz moje słowo, że jak tylko takie zapisy się uprawomocnią, dostarczę Ci danych osobowych i adresowych, byś mogła uruchomić odpowiednie porcedury.
Twoje ostatnie pytanie całkiiem serio jest koszmarnym nadużyciem logicznym.
Niby dlaczego miałby istnieć związek między akceptacją kar cielesnych a zabijaniem niewinnych ludzi?
Gretchen
Ja jeszcze nie skończyłem pracy, więc odpiszę dość szybko i zapewne cokolwiek chaotycznie.
Powtarzając jak mantrę:
bicie dzieci jest złe
bicie dzieci jest złe
bicie dzieci jest złe
masz zamiar kogoś przekonać? Czy co?
Ja mogę Ci za każdym razem odpisywać:
nie zawsze
nie zawsze
nie zawsze
Wyniknie co z tego?
Ja nie twierdzę i nie twierdziłem, że między biciem a czesaniem nie ma różnicy. Nie rób ze mnie wariata.
Jest.
Jest różnica między uczesaniem wbrew woli dziecka, a między odmówieniem mu deseru za karę.
Jest różnica między odmówieniem deseru a skarceniem klapsem.
Jest też różnica międzu skarceniem klapsem, a takim samym klapsem wymierzonym “bo się zdenerwowałem”.
Jest różnica między klapsem, a laniem pasem czy sznurem od żelazka, które pamiętamy (jako generacja) z dzieciństwa.
Jest różnica między tym, a biciem pięścią, biciem do krwi.
Jest różnica między tym, a wyrzuceniem niemowlaka przez okno.
Jest w ogóle cała masa różnic.
Cieszę się, swoją drogą, że większość z nich rozpoznaję tylko z pomocą wyobraźni.
Ale jeśli mówisz: zero przemocy — to ja odpowiadam: i mycie głowy i karmienie i podawanie leków bywa przemocą. Czasem konieczną.
Ale i jedzenie jest swego rodzaju przemocą. (Sprawdź ze swoją definicją).
Co zresztą szef brytyjskich Zielonych lepiej Ci wytłumaczy niż ja. Bo on właśnie apeluje o politykę nakładania restrykcji na każdego, kto ma więcej niż 2 dzieci. Bo te nadmiarowe dzieci emitują zbyt wiele CO 2
Gretchen, możemy znaleźć zrozumienie, gdy się sprzeciwiasz biciu dzieci. To znaczy, ja mogę taką postawę zrozumieć i akceptować (to więcej niż tolerować!). Inna rzecz, że ty mojej nie możesz, ale to też rozumiem. Well — ja też mam dogmaty.
Gorzej (dla mnie), gdy w imię swoich dogmatów zechcesz mnie wsadzić do pierdla. Choć to też jakoś tam pojmę.
Ale hasło zero przemocy, bo wszelka przemoc jest zła — może mnie tylko rozśmieszyć. W kategorii i smiszno i straszno.
Przemoc jest groźna, przemoc trzeba sankcjonować — tak. Ale nie jest możliwe jej wykluczyć w tym świecie.
Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia w jednej kwestii: ta ustawa z mojego punktu widzenia jest potencjalnie niebezpieczna, może we mnie i moją rodzinę uderzyć. Więc moje obawy są uzasadnione.
Ty, rzecz jasna, sądzisz, że jeśli moje obawy są uzasadnione, to tym bardziej należy tę ustawę wprowadzić. Masz moje słowo, że jak tylko takie zapisy się uprawomocnią, dostarczę Ci danych osobowych i adresowych, byś mogła uruchomić odpowiednie porcedury.
Twoje ostatnie pytanie całkiiem serio jest koszmarnym nadużyciem logicznym.
odys -- 24.02.2009 - 02:01Niby dlaczego miałby istnieć związek między akceptacją kar cielesnych a zabijaniem niewinnych ludzi?