Sory za długie milczenie, ale miałem pilną robotę na karku.
Gretchen
Przymus i przemoc to nie są synonimy.
OK. Bardzo mnie cieszy ta konstatacja, i ja tak sądzę.
Ale ja posługiwałem się tutaj Twoją definicją przemocy.
Proszę więc o uściślenie, co jest a co nie jest przemocą.
Definicją, nie przypowieściami.
Bo przykładami mozna obnażać kulawość prawa, ale nie można prawa napisać.
Dla mnie klaps nie jest przemocą, jest (powiedzmy) środkiem przymusu bezpośredniego.
piszesz, że przemoc, w tym szerszym rozumieniu, jest zła i trzeba ją sankcjonować
Nie, nie.
Nie piszę, że jest zła.
Jest groźna.
Niebezpieczna.
A to zupełnie co innego.
Dlatego piszę, że trzeba sankcjonować.
Elektryczność też jest niebezpieczna. Może zabić.
Dlatego trzeba ją zabezpieczać. Mamy bezpieczniki, izolacje, standardy określone przepisami.
A małym dzieciom nie pozwalamy nawet ruszać kontaktów.
Uczciwie mówiąc nie wiem dlaczego nie możesz sobie wyobrazić wychowywania dzieci bez używania kar fizycznych.
Uczciwie mówiąc nie wiem dlaczego kolejny raz wmawiasz mi trupa.
Wielokrotnie, także w tym wątku, pisałem, że jak najbardziej wyobrażam sobie. A nawet nie muszę wyobrażać, bo znam takie przypadki. Wspomniałem choćby o mojej mamie, wychowanej bez kar fizycznych, choć ja uważam że mimo to skrzywdzonej. Ale znam szereg innych przypadków, z lepszym finałem.
Ja nie postuluję przecież nakazu stosowania kar fizycznych.
Ja protestuję przeciw zakazowi.
Gretchen, ja już mówiłem, że rozumiem i uznaję Twój pogląd.
Tylko nie biorę go za swój.
W moim tu i teraz, oceniam że odpowiednie stosowanie karcenia fizycznego jest właściwe i pożyteczne dla moich dzieci.
Postawiłeś mnie w pozycji policjanta wszczynającego procedury i wsadzającego ludzi do pierdla. To przykre.
W tej pozycji nie ja stawiam Ciebie, a rząd chce postawić pracowników socjalnych.
Uważam, że to nie tylko przykre, ale groźne.
Zakaz aborcji to w pozytywnym ujęciu prawo do niekrzywdzenia.
Zakaz aborcji to w pozytywnym ujęciu prawo do nieuśmiercania.
Między tym, a prawem do niekrzywdzenia jest przepaść.
Między niekrzywdzeniem a absolutnym niestosowaniem kar fizycznych — moim zdaniem też.
Trywialnym będzie stwierdzenie, że dorośli bywają brutalnie bezwzględni wobec dzieci. Część tych dzieci w wyniku zachowań rodziców umiera, prawda?
Część jest okaleczona fizycznie i psychicznie.
Czy w takim ujęciu sprzeciwianie się zjawisku przemocy w domu nie jest chronieniem życia, ale nie wyłącznie biologicznego przetrwania?
Część ludzi umiera wskutek tego, że w ich otoczeniu palono papierosy.
Czy palacze mają być aresztowani i karani za usiłowanie zabójstwa?
Znaj proporcją, mocium panie.
W tym sęk, Gretchen.
Ja nie pochwalam przemocy rodzinnej. (W moim, dość wąskim, rozumieniu tego terminu).
Bydlaka, który znęca się nad żoną i dziećmi należy szybko skazać, skutecznie zabezpieczając pokrzywdzonych.
Ale jeśli znaczenie słowa “bije” rozszerzymy na każdego klapsa, a prawo do natychmiastowego odebrania dzieci nadamy szeregowym urzędnikom (nie policji!), doprowadzimy do wielu krzywd wyrządzanych z urzędu. Krzywd o wiele większych, niż zbita pupka.
Do wymiany zdań z Sebaq (jak to odmienić?) odniosę się może jutro.
Gretchen
Sory za długie milczenie, ale miałem pilną robotę na karku.
Przymus i przemoc to nie są synonimy.
OK. Bardzo mnie cieszy ta konstatacja, i ja tak sądzę.
Ale ja posługiwałem się tutaj Twoją definicją przemocy.
Proszę więc o uściślenie, co jest a co nie jest przemocą.
Definicją, nie przypowieściami.
Bo przykładami mozna obnażać kulawość prawa, ale nie można prawa napisać.
Dla mnie klaps nie jest przemocą, jest (powiedzmy) środkiem przymusu bezpośredniego.
piszesz, że przemoc, w tym szerszym rozumieniu, jest zła i trzeba ją sankcjonować
Nie, nie.
Nie piszę, że jest zła.
Jest groźna.
Niebezpieczna.
A to zupełnie co innego.
Dlatego piszę, że trzeba sankcjonować.
Elektryczność też jest niebezpieczna. Może zabić.
Dlatego trzeba ją zabezpieczać. Mamy bezpieczniki, izolacje, standardy określone przepisami.
A małym dzieciom nie pozwalamy nawet ruszać kontaktów.
Uczciwie mówiąc nie wiem dlaczego nie możesz sobie wyobrazić wychowywania dzieci bez używania kar fizycznych.
Uczciwie mówiąc nie wiem dlaczego kolejny raz wmawiasz mi trupa.
Wielokrotnie, także w tym wątku, pisałem, że jak najbardziej wyobrażam sobie. A nawet nie muszę wyobrażać, bo znam takie przypadki. Wspomniałem choćby o mojej mamie, wychowanej bez kar fizycznych, choć ja uważam że mimo to skrzywdzonej. Ale znam szereg innych przypadków, z lepszym finałem.
Ja nie postuluję przecież nakazu stosowania kar fizycznych.
Ja protestuję przeciw zakazowi.
Gretchen, ja już mówiłem, że rozumiem i uznaję Twój pogląd.
Tylko nie biorę go za swój.
W moim tu i teraz, oceniam że odpowiednie stosowanie karcenia fizycznego jest właściwe i pożyteczne dla moich dzieci.
Postawiłeś mnie w pozycji policjanta wszczynającego procedury i wsadzającego ludzi do pierdla. To przykre.
W tej pozycji nie ja stawiam Ciebie, a rząd chce postawić pracowników socjalnych.
Uważam, że to nie tylko przykre, ale groźne.
Zakaz aborcji to w pozytywnym ujęciu prawo do niekrzywdzenia.
Zakaz aborcji to w pozytywnym ujęciu prawo do nieuśmiercania.
Między tym, a prawem do niekrzywdzenia jest przepaść.
Między niekrzywdzeniem a absolutnym niestosowaniem kar fizycznych — moim zdaniem też.
Trywialnym będzie stwierdzenie, że dorośli bywają brutalnie bezwzględni wobec dzieci. Część tych dzieci w wyniku zachowań rodziców umiera, prawda?
Część jest okaleczona fizycznie i psychicznie.
Czy w takim ujęciu sprzeciwianie się zjawisku przemocy w domu nie jest chronieniem życia, ale nie wyłącznie biologicznego przetrwania?
Część ludzi umiera wskutek tego, że w ich otoczeniu palono papierosy.
Czy palacze mają być aresztowani i karani za usiłowanie zabójstwa?
Znaj proporcją, mocium panie.
W tym sęk, Gretchen.
Ja nie pochwalam przemocy rodzinnej. (W moim, dość wąskim, rozumieniu tego terminu).
Bydlaka, który znęca się nad żoną i dziećmi należy szybko skazać, skutecznie zabezpieczając pokrzywdzonych.
Ale jeśli znaczenie słowa “bije” rozszerzymy na każdego klapsa, a prawo do natychmiastowego odebrania dzieci nadamy szeregowym urzędnikom (nie policji!), doprowadzimy do wielu krzywd wyrządzanych z urzędu. Krzywd o wiele większych, niż zbita pupka.
Do wymiany zdań z Sebaq (jak to odmienić?) odniosę się może jutro.
Pozdrawiam
odys -- 03.03.2009 - 22:26