Póki co żyjemy w rzeczywistości, która nie widzi potrzeby zmiany.
A to — nieprawda.
Ludzie w Polsce mocno wałkują tematy relacji z najbliższymi, to naprawdę jest gorący temat. Przemiany idą pełną parą.
Alkoholizm choćby — pokolenie wstecz uważany był za normę. Chłop musi wypić. I kwita. Dziś powszechnie wiadomo, że to jest problem.
Rola kobiety i mężczyzny. Przewraca się to wszystko, ludzie szukają nowych rozwiązań, krytycznie podchodzą do starych wzorców, ale i nie kupują jak leci tego co im włazi z zachodu przez tv.
Głośnym tematem jest rola ojca! Czy trzydzieści lat temu ktoś w ogóle się nad nią zastanawiał?
Karcenie dzieci – też. Pokolenie wstecz wszyscy niemal obrywali pasem od ojca, sznurem od żelazka od matki. Dziś jest wielka debata czy wolno dawać klapsy. I ta debata trwa głośniej lub ciszej od dłuższego czasu, jest oddolna i realna.
Taki drobiazg — w bardzo wielu domach nie pali się w ogóle, ze względu na dzieci. Gdy ja byłem dzieckiem, dym był wszędzie.
Kształcenie. Wielka dyskusja, czego i jak należy uczyć trwa od kilku ładnych lat. Edukacja jest w nieustannej reformie, z dość aktywnym (jak na Polskę) udziałem ze strony obywateli. Chęć kształcenia dzieci i młodzieży (ale i samych dorosłych) jest większa niż kiedykolwiek dotąd w Polsce.
Nie wiem, czy kiedykolwiek rodzina przechodziła bardziej dynamiczne zmiany, przy jednoczesnych choćby próbach radzenia sobie z tymi zmianami świadomie.
Oczywiście, że wielkie zmiany w tak skomplikowanym organizmie społecznym jak rodzina muszą owocować problemami. Nieprzewidywalnymi.
Ja też nie twierdzę, że wszystko idzie ku lepszemu, o nie. Ale zmiany są ogromne. Jest też powszechna gotowość, wręcz chęć zmian.
Ale żadne ręczne sterowanie nie załatwi sprawy.
To znaczy może załatwić, ale w sensie ukręcić łeb, czy przynajmniej wylać dziecko z kąpielą.
I tyle.
Gretchen, jeszcze
Póki co żyjemy w rzeczywistości, która nie widzi potrzeby zmiany.
A to — nieprawda.
Ludzie w Polsce mocno wałkują tematy relacji z najbliższymi, to naprawdę jest gorący temat. Przemiany idą pełną parą.
Alkoholizm choćby — pokolenie wstecz uważany był za normę. Chłop musi wypić. I kwita. Dziś powszechnie wiadomo, że to jest problem.
Rola kobiety i mężczyzny. Przewraca się to wszystko, ludzie szukają nowych rozwiązań, krytycznie podchodzą do starych wzorców, ale i nie kupują jak leci tego co im włazi z zachodu przez tv.
Głośnym tematem jest rola ojca! Czy trzydzieści lat temu ktoś w ogóle się nad nią zastanawiał?
Karcenie dzieci – też. Pokolenie wstecz wszyscy niemal obrywali pasem od ojca, sznurem od żelazka od matki. Dziś jest wielka debata czy wolno dawać klapsy. I ta debata trwa głośniej lub ciszej od dłuższego czasu, jest oddolna i realna.
Taki drobiazg — w bardzo wielu domach nie pali się w ogóle, ze względu na dzieci. Gdy ja byłem dzieckiem, dym był wszędzie.
Kształcenie. Wielka dyskusja, czego i jak należy uczyć trwa od kilku ładnych lat. Edukacja jest w nieustannej reformie, z dość aktywnym (jak na Polskę) udziałem ze strony obywateli. Chęć kształcenia dzieci i młodzieży (ale i samych dorosłych) jest większa niż kiedykolwiek dotąd w Polsce.
Nie wiem, czy kiedykolwiek rodzina przechodziła bardziej dynamiczne zmiany, przy jednoczesnych choćby próbach radzenia sobie z tymi zmianami świadomie.
Oczywiście, że wielkie zmiany w tak skomplikowanym organizmie społecznym jak rodzina muszą owocować problemami. Nieprzewidywalnymi.
Ja też nie twierdzę, że wszystko idzie ku lepszemu, o nie. Ale zmiany są ogromne. Jest też powszechna gotowość, wręcz chęć zmian.
Ale żadne ręczne sterowanie nie załatwi sprawy.
odys -- 08.02.2009 - 18:36To znaczy może załatwić, ale w sensie ukręcić łeb, czy przynajmniej wylać dziecko z kąpielą.
I tyle.