i tak sobie myślę, że niektóre kobiety celowo i świadomie wykorzystują te damsko-męskie wibracje, które pojawiają się i zaprzeczyć się temu nie da. Ale też nie da się powiedzieć, żeby takie kobiety były molestowane seksualnie. W moim przekonaniu nie są, a może nawet to one molestują, kto wie?
Co one robią sobie, to ja już nie wnikam – są dorosłe, ale zapewne ich niekrytykowalna obecność, źle będzie wpływać na te, które na to nigdy się nie zgodzą. Nie jestem więc za tym, żeby milczeć wobec nich, bo tak wypada .
Podpisuję się pod szczurzą teorią Pana Kazika tym samym.
Ja ciągle myślę o tych kobietach, które się nie zgadzają. Starannie odróżniają i grunt, na którym są pod kątem zachowań własnych i innych osób.
Mają jasno wyznaczone granice. I ktoś te granice przekracza.
Jak ktoś chce sobie popatrzeć w mój dekolt, to niech zrobi to tak, żebym ja tego nie widziała. Jeśli zauważę, a mi to nie odpowiada – mogę o tym powiedzieć (nie muszę od razu histeryzować, prawda?).
Ale ten nadal się gapi, coraz bardziej ostentacyjnie.
Im bardziej zwracam uwagę, tym bardziej się gapi, bo go to rajcuje, że mi to przeszkadza.
Jeśli zobaczy moją bezradność, może zechce cmoknąć za mną na korytarzu.
Jeśli nadal będzie ją widział, to być może otrze się o mnie przypadkiem , na przykład przechodząc w drzwiach, albo co?
To jest to, o czym pisze Max. To często działa jak spirala.
Co mogę zrobić: zacząć o tym mówić, mogę pójść do szefa, mogę zmienić pracę.
Mogę poprosić opiekuna , żeby przyszedł do mnie do biura i strzelił tamtego w pysk, mogę to zrobić sama. Jeśli nie mam opiekuna to trudno, mogę zacząć trenować sztuki walki.
W którym momencie reagować? Od razu. Z pewnością od razu. Tylko wtedy łatwo narazić się na ludzi śmiech – raz spojrzał jej w dekolt, a ta od razu aferę robi.
Jeśli zrobię to po kilku miesiącach – to spotka mnie ludzka podejrzliwość: tyle miesięcy jej to nie przeszkadzało. To co? pewnie jej nie chciał, to się mści.
Poczytałam sobie,
i tak sobie myślę, że niektóre kobiety celowo i świadomie wykorzystują te damsko-męskie wibracje, które pojawiają się i zaprzeczyć się temu nie da. Ale też nie da się powiedzieć, żeby takie kobiety były molestowane seksualnie. W moim przekonaniu nie są, a może nawet to one molestują, kto wie?
Co one robią sobie, to ja już nie wnikam – są dorosłe, ale zapewne ich niekrytykowalna obecność, źle będzie wpływać na te, które na to nigdy się nie zgodzą. Nie jestem więc za tym, żeby milczeć wobec nich, bo tak wypada .
Podpisuję się pod szczurzą teorią Pana Kazika tym samym.
Ja ciągle myślę o tych kobietach, które się nie zgadzają. Starannie odróżniają i grunt, na którym są pod kątem zachowań własnych i innych osób.
Mają jasno wyznaczone granice. I ktoś te granice przekracza.
Jak ktoś chce sobie popatrzeć w mój dekolt, to niech zrobi to tak, żebym ja tego nie widziała. Jeśli zauważę, a mi to nie odpowiada – mogę o tym powiedzieć (nie muszę od razu histeryzować, prawda?).
Ale ten nadal się gapi, coraz bardziej ostentacyjnie.
Im bardziej zwracam uwagę, tym bardziej się gapi, bo go to rajcuje, że mi to przeszkadza.
Jeśli zobaczy moją bezradność, może zechce cmoknąć za mną na korytarzu.
Jeśli nadal będzie ją widział, to być może otrze się o mnie przypadkiem , na przykład przechodząc w drzwiach, albo co?
To jest to, o czym pisze Max. To często działa jak spirala.
Co mogę zrobić: zacząć o tym mówić, mogę pójść do szefa, mogę zmienić pracę.
Mogę poprosić opiekuna , żeby przyszedł do mnie do biura i strzelił tamtego w pysk, mogę to zrobić sama. Jeśli nie mam opiekuna to trudno, mogę zacząć trenować sztuki walki.
W którym momencie reagować? Od razu. Z pewnością od razu. Tylko wtedy łatwo narazić się na ludzi śmiech – raz spojrzał jej w dekolt, a ta od razu aferę robi.
Jeśli zrobię to po kilku miesiącach – to spotka mnie ludzka podejrzliwość: tyle miesięcy jej to nie przeszkadzało. To co? pewnie jej nie chciał, to się mści.
Wracamy do spirali…
Gretchen -- 25.11.2008 - 15:59