to są cudowne wspomnienia. W całej trzeciej gimnazjalnej (bardzo stresującej ogólnie) jedyne tak wyjątkowe i niepowtarzalne dwa tygodnie.
Ale powiem Ci Gretchen, narzędzie odkładając, że parę tygodni wcześniej, znaczy w styczniu ’03, dowiedziałam się, że osoba, którą brałam za swoją prawdziwą przyjaciółkę, tak naprawdę mnie nienawidzi i potajemnie ryje pode mną rowki.
Trochę to mną wstrząsnęło.
Ale Z. i wszystkie inne ważne osoby stanęły wtedy po mojej stronie, w tej, jak to nazywałyśmy wielkiej schizmie.
Więc Jastrzębia niewątpliwie dobrze mi zrobiła.
I do dziś mam w domu na półce prezent urodzinowy, od tamtej, z jeszcze poprzedniego roku, czyli 2002, z lipca. Bardzo fajny, ręcznie robiony, z pomysłem.
Pół roku…
Dobra, a Ty spać idź, o ile jeszcze nie poszłaś :-) Paryż już i tak się boi i ze strachu wczołguje pod Masyw Centralny.
Fakt,
to są cudowne wspomnienia. W całej trzeciej gimnazjalnej (bardzo stresującej ogólnie) jedyne tak wyjątkowe i niepowtarzalne dwa tygodnie.
Ale powiem Ci Gretchen, narzędzie odkładając, że parę tygodni wcześniej, znaczy w styczniu ’03, dowiedziałam się, że osoba, którą brałam za swoją prawdziwą przyjaciółkę, tak naprawdę mnie nienawidzi i potajemnie ryje pode mną rowki.
Trochę to mną wstrząsnęło.
Ale Z. i wszystkie inne ważne osoby stanęły wtedy po mojej stronie, w tej, jak to nazywałyśmy wielkiej schizmie.
Więc Jastrzębia niewątpliwie dobrze mi zrobiła.
I do dziś mam w domu na półce prezent urodzinowy, od tamtej, z jeszcze poprzedniego roku, czyli 2002, z lipca. Bardzo fajny, ręcznie robiony, z pomysłem.
Pół roku…
Dobra, a Ty spać idź, o ile jeszcze nie poszłaś :-) Paryż już i tak się boi i ze strachu wczołguje pod Masyw Centralny.
pozdrawiam