Willburn Glenn Voliva nie żyje! Fakt, że zmarł sześćdziesiąt cztery lata temu w niczym nie umniejsza mojego żalu, po śmierci tego niezwykłego męża. Dziwne jest tylko to, że właśnie on przychodzi mi na myśl, gdy zastanawiam się nad powstałą właśnie koalicją rządową. Może chodzi o jego wygląd, który w jakiś pokrętny sposób kojarzy mi się z niektórymi politykami PIS-u.
Oto jak Martin Gardner opisuje naszego bohatera. Voliva był brzuchatym, łysym panem o ponurym wyrazie twarzy, ubranym zwykle w zmięty surdut, z olbrzymimi białymi mankietami. Może ekonomiczne koncepty Samoobrony i LPR, przywodzą mi na myśl teorie Volivy? Całe życie był głęboko przekonany o tym, że Ziemia jest płaska jak placek, z biegunem północnym pośrodku, a południowym rozciągającym się wzdłuż obwodu placka. W ciągu wielu lat obiecywał nagrodę w wysokości 5000 dolarów każdemu, kto udowodni, że Ziemia jest kulą. Odbył też kilka podróży dookoła świata, wygłaszając na ten temat odczyty. W jego jednak mniemaniu nie objechał globu, lecz jedynie zakreślił koło na płaskiej powierzchni Ziemi.
Z pewnością zaś, sam Wicepremier Lepper ujawnia się zupełnie wyraźnie, gdy czytam takie oto słowa: odpowiedź na to znajdziemy w manii wielkości Volivy. Uważa wszystkich astronomów, za “biednych, ciemnych i zarozumiałych głupców”, i chwali się: “Potrafię w walce intelektualnej rozbić w drzazgi każdego człowieka na świecie. Nie spotkałem nigdy ani profesora, ani badacza, który by wiedział z każdej dziedziny jedną milionową tego, co ja wiem”. Kiedyś w czasie procesu sądowego Voliva zawołał: “Każdy, kto walczy przeciwko mnie, padnie. Zapamiętajcie te słowa! Cmentarze są pełne tych, którzy chcieli mnie obalić. A ten nowy spisek też się znajdzie na cmentarzu. Zniszczy ich wszechmoc boska”.
Ktoś pewnie zapyta, dlaczego przywołuję postać jednego z wielu nieszkodliwych dziwaków. Może i nieszkodliwych, ale nie bez wpływu na życie mieszkańców jego miasteczka Zion, które położone jest w stanie Illinois, nad brzegiem jeziora Michigan, w odległości około czterdziestu mil na północ od Chicago. Uwaga: w ciągu następnych 30 lat sześciotysięcznym społeczeństwem kierowała żelazna ręka Willburna Glenna Volivy. Większość mieszkańców pracuje w Ziońskich Zakładach Przemysłowych, produkujących najróżnorodniejsze artykuły, począwszy od sznurowadeł, aż do belek. Żadne miasto w Ameryce nie miało bardziej purytańskich praw. Automobiliści jadący wzdłuż wybrzeża jeziora szybko nauczyli się omijać to miasto, ponieważ za palenie papierosów lub gwizdanie w niedzielę groził im areszt lub grzywna.
Chociaż mgliste są pomysły odnowy moralnej, to jednak coraz jakaś pomysłowa rybka wyskakuje nad powierzchnię wody ogólników. A może ja nie chcę być odnawiany moralnie przez Leppera, Giertycha, czy nawet samego ministra Ziobrę! Może chcę palić papierosy, pić alkohol i co wydaje się dziwne?gwizdać nie tylko w dni powszednie, ale także w niedzielę.
Tu pojawia się ogólne ostrzeżenie dla całej prawicy, która nie ma nic wspólnego z całą tą awanturą. Nie pomoże oświecanie wyborców, że PIS to centroprawica, a LPR to Bóg jeden wie, co, natomiast Samoobrona to lewicowa populistyczna banda. Ludzie tego specjalnie nie rozróżniają, a media wyją! Patrzcie!
Co ta prawica wyrabia! Przestępcy, kombinatorzy, karierowicze, agenci przy władzy (tak jakby kiedyś było inaczej). To tak wygląda prawicowe tanie państwo? To tak wygląda prawo i sprawiedliwość? Jeszcze pół biedy, gdy wszystko skończy się jak zwykle okładaniem wzajemnym po gębach.
Jeśli zaś czeka nas całe trzy i pół roku, w trakcie których dojdzie do konsolidacji szeregów, a ta poczwarna poczwarka zdąży zmienić się w ludowo-chrześcijańską prawicę narodową, by walczyć o władzę z postępową partią socjalistyczną, to perspektywy mamy nieciekawe. Jeśli tych pierwszych (Voliva mnie nie opuszcza) nazwiemy Stowarzyszeniem Płaskiej Ziemi, to lewicę można spokojnie nazwać Stowarzyszeniem Ziemi Pustej w Środku, ze względu na sposób myślenia o finansach Państwa, a szczególnie o finansach znajdujących schronienie w naszych skromnych kieszeniach.
Ich z kolei niech wiedzie do boju John Cleves Symmes. Najlepszym przykładem teorii dotyczącej kształtu Ziemi, która nie wywodzi się z wierzeń religijnych, jest teoria wydrążonej Ziemi, stworzona przez kapitana piechoty amerykańskiej Johna Clevesa Symmesa, który nawoływał setki “odważnych towarzyszy” do odbycia wespół z nim ekspedycji polarnej, w celu odkrycia na biegunie “dziur Symmesa”. Dziury te stały się później przysłowiowe. Kapitan bowiem niezłomnie wierzył w to, że ocean przepływa przez oba otwory biegunowe i że życie roślinne i zwierzęce kwitnie zarówno po stronie wklęsłej, jak i na wypukłej powierzchni następnej kuli.
Jeśli w końcu te dwie potęgi intelektualne, finansowe i organizacyjne zetrą się w straszliwym boju o kolejną kadencję, odgłosy tej walki, będą niezawodnie słyszalne na Marsie, gdzie twórcy kanałów i gigantycznego portretu uśmiechniętego Gomułki pochowają się niezawodnie do swoich norek, by nadal skutecznie udawać, że ich nie ma. Być może wtedy powróci też do równowagi Gazeta Wyborcza, która na skutek niemieckich knowań, nie dość, że traci na każdym sprzedanym egzemplarzu 50gr, to jeszcze nieświadomie przysparza zwolenników swym najgorszym wrogom.
Sam, za jedyne 1,50zł nabyłem dzisiaj Wyborczą (sobota 6.05) i po przeczytaniu tylko połowy tekstów poświęconych nowej koalicji, ostatnim wysiłkiem woli powstrzymując się od polubienia Giertycha i Leppera, na drżących nogach dotarłem do kosza na śmieci. Jeśli nie było to zamierzone, znaczy to, że w tej redakcji stężenie głupoty na metr kwadratowy przekracza niezawodnie wszelkie normy. Podejrzewam, że nawet te europejskie, dziwnie liberalne w tym właśnie obszarze.
Wszystko skończyć się może jednak zupełnie inaczej. Podobnie nieoczekiwanie jak kariera Wilburna Glenna Volivy. Jeszcze na koniec oddaję głos Martinowi Gardnerowi, który w swej znakomitej książce Pseudonauka i pseudouczeni pisze tak: zaskoczeniem była także jego śmierć w roku 1942, ponieważ dzięki diecie złożonej z orzechów brazylijskich i maślanki miał dożyć 120 lat.
Grzesiu. Masz mój pierwszy tekst z 2006
Willburn Glenn Voliva nie żyje! Fakt, że zmarł sześćdziesiąt cztery lata temu w niczym nie umniejsza mojego żalu, po śmierci tego niezwykłego męża. Dziwne jest tylko to, że właśnie on przychodzi mi na myśl, gdy zastanawiam się nad powstałą właśnie koalicją rządową. Może chodzi o jego wygląd, który w jakiś pokrętny sposób kojarzy mi się z niektórymi politykami PIS-u.
Oto jak Martin Gardner opisuje naszego bohatera. Voliva był brzuchatym, łysym panem o ponurym wyrazie twarzy, ubranym zwykle w zmięty surdut, z olbrzymimi białymi mankietami. Może ekonomiczne koncepty Samoobrony i LPR, przywodzą mi na myśl teorie Volivy? Całe życie był głęboko przekonany o tym, że Ziemia jest płaska jak placek, z biegunem północnym pośrodku, a południowym rozciągającym się wzdłuż obwodu placka. W ciągu wielu lat obiecywał nagrodę w wysokości 5000 dolarów każdemu, kto udowodni, że Ziemia jest kulą. Odbył też kilka podróży dookoła świata, wygłaszając na ten temat odczyty. W jego jednak mniemaniu nie objechał globu, lecz jedynie zakreślił koło na płaskiej powierzchni Ziemi.
Z pewnością zaś, sam Wicepremier Lepper ujawnia się zupełnie wyraźnie, gdy czytam takie oto słowa: odpowiedź na to znajdziemy w manii wielkości Volivy. Uważa wszystkich astronomów, za “biednych, ciemnych i zarozumiałych głupców”, i chwali się: “Potrafię w walce intelektualnej rozbić w drzazgi każdego człowieka na świecie. Nie spotkałem nigdy ani profesora, ani badacza, który by wiedział z każdej dziedziny jedną milionową tego, co ja wiem”. Kiedyś w czasie procesu sądowego Voliva zawołał: “Każdy, kto walczy przeciwko mnie, padnie. Zapamiętajcie te słowa! Cmentarze są pełne tych, którzy chcieli mnie obalić. A ten nowy spisek też się znajdzie na cmentarzu. Zniszczy ich wszechmoc boska”.
Ktoś pewnie zapyta, dlaczego przywołuję postać jednego z wielu nieszkodliwych dziwaków. Może i nieszkodliwych, ale nie bez wpływu na życie mieszkańców jego miasteczka Zion, które położone jest w stanie Illinois, nad brzegiem jeziora Michigan, w odległości około czterdziestu mil na północ od Chicago. Uwaga: w ciągu następnych 30 lat sześciotysięcznym społeczeństwem kierowała żelazna ręka Willburna Glenna Volivy. Większość mieszkańców pracuje w Ziońskich Zakładach Przemysłowych, produkujących najróżnorodniejsze artykuły, począwszy od sznurowadeł, aż do belek. Żadne miasto w Ameryce nie miało bardziej purytańskich praw. Automobiliści jadący wzdłuż wybrzeża jeziora szybko nauczyli się omijać to miasto, ponieważ za palenie papierosów lub gwizdanie w niedzielę groził im areszt lub grzywna.
Chociaż mgliste są pomysły odnowy moralnej, to jednak coraz jakaś pomysłowa rybka wyskakuje nad powierzchnię wody ogólników. A może ja nie chcę być odnawiany moralnie przez Leppera, Giertycha, czy nawet samego ministra Ziobrę! Może chcę palić papierosy, pić alkohol i co wydaje się dziwne?gwizdać nie tylko w dni powszednie, ale także w niedzielę.
Tu pojawia się ogólne ostrzeżenie dla całej prawicy, która nie ma nic wspólnego z całą tą awanturą. Nie pomoże oświecanie wyborców, że PIS to centroprawica, a LPR to Bóg jeden wie, co, natomiast Samoobrona to lewicowa populistyczna banda. Ludzie tego specjalnie nie rozróżniają, a media wyją! Patrzcie!
Co ta prawica wyrabia! Przestępcy, kombinatorzy, karierowicze, agenci przy władzy (tak jakby kiedyś było inaczej). To tak wygląda prawicowe tanie państwo? To tak wygląda prawo i sprawiedliwość? Jeszcze pół biedy, gdy wszystko skończy się jak zwykle okładaniem wzajemnym po gębach.
Jeśli zaś czeka nas całe trzy i pół roku, w trakcie których dojdzie do konsolidacji szeregów, a ta poczwarna poczwarka zdąży zmienić się w ludowo-chrześcijańską prawicę narodową, by walczyć o władzę z postępową partią socjalistyczną, to perspektywy mamy nieciekawe. Jeśli tych pierwszych (Voliva mnie nie opuszcza) nazwiemy Stowarzyszeniem Płaskiej Ziemi, to lewicę można spokojnie nazwać Stowarzyszeniem Ziemi Pustej w Środku, ze względu na sposób myślenia o finansach Państwa, a szczególnie o finansach znajdujących schronienie w naszych skromnych kieszeniach.
Ich z kolei niech wiedzie do boju John Cleves Symmes. Najlepszym przykładem teorii dotyczącej kształtu Ziemi, która nie wywodzi się z wierzeń religijnych, jest teoria wydrążonej Ziemi, stworzona przez kapitana piechoty amerykańskiej Johna Clevesa Symmesa, który nawoływał setki “odważnych towarzyszy” do odbycia wespół z nim ekspedycji polarnej, w celu odkrycia na biegunie “dziur Symmesa”. Dziury te stały się później przysłowiowe. Kapitan bowiem niezłomnie wierzył w to, że ocean przepływa przez oba otwory biegunowe i że życie roślinne i zwierzęce kwitnie zarówno po stronie wklęsłej, jak i na wypukłej powierzchni następnej kuli.
Jeśli w końcu te dwie potęgi intelektualne, finansowe i organizacyjne zetrą się w straszliwym boju o kolejną kadencję, odgłosy tej walki, będą niezawodnie słyszalne na Marsie, gdzie twórcy kanałów i gigantycznego portretu uśmiechniętego Gomułki pochowają się niezawodnie do swoich norek, by nadal skutecznie udawać, że ich nie ma. Być może wtedy powróci też do równowagi Gazeta Wyborcza, która na skutek niemieckich knowań, nie dość, że traci na każdym sprzedanym egzemplarzu 50gr, to jeszcze nieświadomie przysparza zwolenników swym najgorszym wrogom.
Sam, za jedyne 1,50zł nabyłem dzisiaj Wyborczą (sobota 6.05) i po przeczytaniu tylko połowy tekstów poświęconych nowej koalicji, ostatnim wysiłkiem woli powstrzymując się od polubienia Giertycha i Leppera, na drżących nogach dotarłem do kosza na śmieci. Jeśli nie było to zamierzone, znaczy to, że w tej redakcji stężenie głupoty na metr kwadratowy przekracza niezawodnie wszelkie normy. Podejrzewam, że nawet te europejskie, dziwnie liberalne w tym właśnie obszarze.
Wszystko skończyć się może jednak zupełnie inaczej. Podobnie nieoczekiwanie jak kariera Wilburna Glenna Volivy. Jeszcze na koniec oddaję głos Martinowi Gardnerowi, który w swej znakomitej książce Pseudonauka i pseudouczeni pisze tak: zaskoczeniem była także jego śmierć w roku 1942, ponieważ dzięki diecie złożonej z orzechów brazylijskich i maślanki miał dożyć 120 lat.
Wspólny blog I & J
Jacek Jarecki -- 13.01.2012 - 16:50