Jak się ludzie bawią to my, Gretchen tylko się cieszymy (teraz epatuję pluralismajestatis ).
A jak już ludzie, dajmy na to Państwo tutaj, bawią się tutaj zamiast tam to my się cieszymy może nawet bardziej. Chociaż z nami nigdy nie wiadomo.
Światowidem to mnie Pan do łez rozbawił. Bardziej spektakularny efekt osiągnął w ostatnim czasie niejaki Max. No ten to mnie mało do śmierci nie doprowadził, bo do społecznego ośmieszenia to z pewnością.
Co dziwnego y niezrozumiałego w uciekaniu, hę?
Jest okazja to się ucieka, żadna tam głębsza treść.
I to nie zaraz koniecznie jak ktoś przyprze, do muru dajmy na to. Zależy wszakże kto. Wtedy niekoniecznie trza prać .
Ale co ja tu Panu będę takie rzeczy opowiadać.
Zapewne te, pożal się Boże, żarty biorą się ze stresu przed jutrzejszymi badaniami.
Poza tym do śmiechu mi nie jest, bo się mną ludzi straszy w różnych miejscach. Od tego ludzie zaczynają zachowywać się rozmaicie.
Komuś (wiem komu dodam) jednak trzeba będzie w końcu pierdolnąć .
Aaaaaaaa! Wyrwało mi się ze złości. Pan wybaczy proszę najuprzejmiej.
Inaczej mówiąc trzeba będzie ostatecznie tę kwestię rozwiązać. Niby żaden ze mnie James, ale jak się zdenerwuję...
Pozdrawiam Pana mając nadzieję, że Pan nie zauważy tego słowa.
Panie Yayco
Jak się ludzie bawią to my, Gretchen tylko się cieszymy (teraz epatuję pluralis majestatis ).
A jak już ludzie, dajmy na to Państwo tutaj, bawią się tutaj zamiast tam to my się cieszymy może nawet bardziej. Chociaż z nami nigdy nie wiadomo.
Światowidem to mnie Pan do łez rozbawił. Bardziej spektakularny efekt osiągnął w ostatnim czasie niejaki Max. No ten to mnie mało do śmierci nie doprowadził, bo do społecznego ośmieszenia to z pewnością.
Co dziwnego y niezrozumiałego w uciekaniu, hę?
Jest okazja to się ucieka, żadna tam głębsza treść.
I to nie zaraz koniecznie jak ktoś przyprze, do muru dajmy na to. Zależy wszakże kto. Wtedy niekoniecznie trza prać .
Ale co ja tu Panu będę takie rzeczy opowiadać.
Zapewne te, pożal się Boże, żarty biorą się ze stresu przed jutrzejszymi badaniami.
Poza tym do śmiechu mi nie jest, bo się mną ludzi straszy w różnych miejscach. Od tego ludzie zaczynają zachowywać się rozmaicie.
Komuś (wiem komu dodam) jednak trzeba będzie w końcu pierdolnąć .
Aaaaaaaa! Wyrwało mi się ze złości. Pan wybaczy proszę najuprzejmiej.
Inaczej mówiąc trzeba będzie ostatecznie tę kwestię rozwiązać. Niby żaden ze mnie James, ale jak się zdenerwuję...
Pozdrawiam Pana mając nadzieję, że Pan nie zauważy tego słowa.
Gretchen -- 04.11.2008 - 00:34