Mam tyle szczęścia, że utrzymałam relacje z kilkoma osobami z liceum. I wiele nas łączy, rośliśmy razem sobie. Oni i ja.
Siedzimy latem w letniej posiadłości Jego rodziców (słowo działka mnie zbrzydza). Śmiejemy się, wino, kolacja…
Do mnie nagle dociera taka myśl o śmierci, że ktoś z teraz siedzących jeszcze młodych pajaców, odejdzie pierwszy. Przestraszyłam się, że to nie ja będę.
I mówię pajacom o tym, a oni patrzą na mnie jakbyśmy mieli po siedemnaście lat.
Wiem, że ja jestem mocno specyficzna i mnie nachodzi w dziwnych momentach, ale cholera coś optymistycznego mogliby powiedzieć, nie?
Znowu poczułam się wyobcowana.
Co do reszty reszty to ja się z Panem zgadzam w stopniu takim, że sobie nie podyskutujemy.
Tylko niech mi Pan nie pisze, że ja bym chciała, żeby wszyscy mieli tak jak ja.
Panie Yayco
Po jaką cholerę?
Więzi pokoleniowej mi brak. I tyle.
Mam tyle szczęścia, że utrzymałam relacje z kilkoma osobami z liceum. I wiele nas łączy, rośliśmy razem sobie. Oni i ja.
Siedzimy latem w letniej posiadłości Jego rodziców (słowo działka mnie zbrzydza). Śmiejemy się, wino, kolacja…
Do mnie nagle dociera taka myśl o śmierci, że ktoś z teraz siedzących jeszcze młodych pajaców, odejdzie pierwszy. Przestraszyłam się, że to nie ja będę.
I mówię pajacom o tym, a oni patrzą na mnie jakbyśmy mieli po siedemnaście lat.
Wiem, że ja jestem mocno specyficzna i mnie nachodzi w dziwnych momentach, ale cholera coś optymistycznego mogliby powiedzieć, nie?
Znowu poczułam się wyobcowana.
Co do reszty reszty to ja się z Panem zgadzam w stopniu takim, że sobie nie podyskutujemy.
Tylko niech mi Pan nie pisze, że ja bym chciała, żeby wszyscy mieli tak jak ja.
Pozdrawiam z tym zastrzeżeniem.
Gretchen -- 31.10.2008 - 23:31