oczywiście tu nie da się generalizować, bo chyba tylko z Boskiego punktu widzenia byłaby szansa trafnie ocenić po co? i czy warto?
Jako ludzie nie mamy takiego komfortu i, choć staramy się przewidywać lub domyślać odpowiedzi, zasadniczo ich po prostu nie znamy. Nasze uzasadnienia ocen zawartych w roboczo przyjętych odpowiedziach w istocie opierają się na logice w rodzaju a bo tak!. Tak myślę. To chyba nasza wada fabryczna, możliwe że coś wspólnego mająca z dwoma drzewami: poznania dobra i zła, i tym drugim: życia. A dokładniej ze skorzystaniem z pierwszego i brakiem dostępu do drugiego. Pewności tu nie ma, ale możliwość taka jest.
Jasne więc, że każda innowacja wymaga osobnej oceny, osobnej uwagi. Innowacje nie są z istoty ani złe ani dobre. Nawet innowacyjne nie są z istoty. To się okazuje po pewnym czasie dopiero. Z istoty to co najwyżej zmiany i ruch. Czy do przodu, czy do tyłu to już nie takie pewne.
Swoją drogą, zmagania starego z nowym doskonale widać na przykładzie zupełnie współczesnej historii Kościoła Katolickiego. Wspomniałem o tym przy okazji powrotu do imienia no name dla Boga. To zmaganie odbywa się stale, czasem przybierając postać rozłamów, a najcześciej napięć wewnętrznych, owocujących albo nowinkami w liturgii, albo powrotem do przedwczorajszych tradycji.
Panie Yayco,
oczywiście tu nie da się generalizować, bo chyba tylko z Boskiego punktu widzenia byłaby szansa trafnie ocenić po co? i czy warto?
Jako ludzie nie mamy takiego komfortu i, choć staramy się przewidywać lub domyślać odpowiedzi, zasadniczo ich po prostu nie znamy. Nasze uzasadnienia ocen zawartych w roboczo przyjętych odpowiedziach w istocie opierają się na logice w rodzaju a bo tak!. Tak myślę. To chyba nasza wada fabryczna, możliwe że coś wspólnego mająca z dwoma drzewami: poznania dobra i zła, i tym drugim: życia. A dokładniej ze skorzystaniem z pierwszego i brakiem dostępu do drugiego. Pewności tu nie ma, ale możliwość taka jest.
Jasne więc, że każda innowacja wymaga osobnej oceny, osobnej uwagi. Innowacje nie są z istoty ani złe ani dobre. Nawet innowacyjne nie są z istoty. To się okazuje po pewnym czasie dopiero. Z istoty to co najwyżej zmiany i ruch. Czy do przodu, czy do tyłu to już nie takie pewne.
Swoją drogą, zmagania starego z nowym doskonale widać na przykładzie zupełnie współczesnej historii Kościoła Katolickiego. Wspomniałem o tym przy okazji powrotu do imienia no name dla Boga. To zmaganie odbywa się stale, czasem przybierając postać rozłamów, a najcześciej napięć wewnętrznych, owocujących albo nowinkami w liturgii, albo powrotem do przedwczorajszych tradycji.
Pozdrawiam
s e r g i u s z -- 31.10.2008 - 18:55