Pan opiera dyskusję o przykłady skrajne (choć bynajmniej nie nieprawdopodobne). Oczywiście,że może tak być, jak pan pisze. Może.
Ja tak często z technologią mam, bo przyjąłem strategię zmian highendowych. To znaczy kupuję (albo mi robią) najbardziej zaawansowaną technologię z dostępnego mi przedziału cenowego (proszę zauważyć, że już tutaj wpadam w pułapkę zacofania) i starannie nie zmieniam, aż się nie rozleci.
W innych sferach przyjmuję, że się będę unowocześniał co kilka lat, niezależnie od szybkości postępu.
I czasem to się sprawdza, a czasem nie. Jak ja marzę, żeby się zapalił mój telewizor, proszę Pana!
Na potwierdzenie Pana koncepcji powiem jeszcze, że znam nawet jedną poważną teorię naukową, która najpierw była przedwczesna (przedmiotowo), a zaraz potem zacofana (metodologicznie). Pech po prostu.
Ale myśłe, że nie zawsze tak jest i w większości przypadków szybko wypracowana metoda opisu i utylizacji innowacji pozwala posługiwać się nimi sensownie przez czas jakiś.
Aż do pojawienia się kolejnej istotnej innowacji.
Czasami może być też i tak, że zacofanie prowadzi do szybszych niż można oczekiwać innowacji. Pisał o tym chyba niejaki N, przy okazji kart kredytowych, pokazując, że szybciej się one wdrożyły w Polce, niż w Niemczech.
Innymi słowy i reasumując: nie da się przewidzieć wszystkiego co się zdarzy. Ale warto próbować rzeczy nowe rozumieć jako nowe.
Panie Lorenzo,
Pan opiera dyskusję o przykłady skrajne (choć bynajmniej nie nieprawdopodobne). Oczywiście,że może tak być, jak pan pisze. Może.
Ja tak często z technologią mam, bo przyjąłem strategię zmian highendowych. To znaczy kupuję (albo mi robią) najbardziej zaawansowaną technologię z dostępnego mi przedziału cenowego (proszę zauważyć, że już tutaj wpadam w pułapkę zacofania) i starannie nie zmieniam, aż się nie rozleci.
W innych sferach przyjmuję, że się będę unowocześniał co kilka lat, niezależnie od szybkości postępu.
I czasem to się sprawdza, a czasem nie. Jak ja marzę, żeby się zapalił mój telewizor, proszę Pana!
Na potwierdzenie Pana koncepcji powiem jeszcze, że znam nawet jedną poważną teorię naukową, która najpierw była przedwczesna (przedmiotowo), a zaraz potem zacofana (metodologicznie). Pech po prostu.
Ale myśłe, że nie zawsze tak jest i w większości przypadków szybko wypracowana metoda opisu i utylizacji innowacji pozwala posługiwać się nimi sensownie przez czas jakiś.
Aż do pojawienia się kolejnej istotnej innowacji.
Czasami może być też i tak, że zacofanie prowadzi do szybszych niż można oczekiwać innowacji. Pisał o tym chyba niejaki N, przy okazji kart kredytowych, pokazując, że szybciej się one wdrożyły w Polce, niż w Niemczech.
Innymi słowy i reasumując: nie da się przewidzieć wszystkiego co się zdarzy. Ale warto próbować rzeczy nowe rozumieć jako nowe.
Nie odrzucać i nie nazywać psuciem.
Pozdrawiam
yayco -- 31.10.2008 - 17:54