w sumie mógłbym zgłosić “desinteressement’ w tych samych sprawach.
A co do narzekania?
Chyba nasza polska specjalność, ja się śmieję, że np. polskie filmy charektryzują się tym, że w każdym nawet komedii romantycznej czy w jakimś pozytywnym musi być poważny lub pseudopoważny wątek, najczęściej nieuleczalna czy groźna choroba i alkoholizm, a i bezrobocie.
I to w taki sposób przedstawione, że śmiać się chce, nie płakać i narzekać.
Taka karma, widać.
A co do edukacji?
Ja np. kilka lat temu, jak byłem jeszcze młody, znaczy miałem te 21 czy 22 lata i byłem na pewnym spędzie młodzieżowym międzynarodowym i gadałem dużo tam z ludźmi 17-letnimi np. z Lublina i tak 9w sumie głównie na podstawie gadek z jedną osobą) sobie stwierdziłem, kurde, ja to byłem głupi w wieku 17 lat.
Tak samo czasem mam jak czytam sobie Zetora czy Midę:)
Więc nie jest tak źle.
No i fakt, choć to truizm, ludzie są różni, narzekanie na młodych wszystkich jest nie dość, że łatwe, to i bez sensu.
A edukacja?
Edukacja bez udziału rodziców i chęci uczniów, ich chęci do czytania/pisania/udzielania się nigdy nie wyjdzie, to nie jest jednostronne działanie.
Aczkolwiek, zgłaszam jedno zastrzeżenie, w sprawie kabaretów.
Nie tylko dlatego, że Starsi Panowie istnieli, było lepiej.
Ogólnie kabaretów i słuchowisk na najwyższym poziomie było mnóstwo:właśnie Teya słucham, o Poszepszyńskich to nie ma co wspominać, bo zawsze piszę.
A jeszcze Maria Czubaszek, Fachowcy, Waligórski i “Rycerze”, Kocham Pana, Panie Sułku, Fedorowicz i mnóstwo innych.
Teraz tego nie widzę, może to mój uraz i to samowychowanie się na Trójce, ale jak np. znajomi zachwycają się wspólczesnymi (znaczy tak z lat 90-tych i nowszymi) kabaretami i oglądają, to jak ja przypadkiem muszę oglądać, to się nudzę strasznie.
Myślę, co za prymitywne, w ogóle nie śmieszne, nudne, puste itd
I to praktycznie dotyczy chyba wszystkich współczesnych kabaretowych produkcji rozrywkowych.
Hm,
w sumie mógłbym zgłosić “desinteressement’ w tych samych sprawach.
A co do narzekania?
Chyba nasza polska specjalność, ja się śmieję, że np. polskie filmy charektryzują się tym, że w każdym nawet komedii romantycznej czy w jakimś pozytywnym musi być poważny lub pseudopoważny wątek, najczęściej nieuleczalna czy groźna choroba i alkoholizm, a i bezrobocie.
I to w taki sposób przedstawione, że śmiać się chce, nie płakać i narzekać.
Taka karma, widać.
A co do edukacji?
Ja np. kilka lat temu, jak byłem jeszcze młody, znaczy miałem te 21 czy 22 lata i byłem na pewnym spędzie młodzieżowym międzynarodowym i gadałem dużo tam z ludźmi 17-letnimi np. z Lublina i tak 9w sumie głównie na podstawie gadek z jedną osobą) sobie stwierdziłem, kurde, ja to byłem głupi w wieku 17 lat.
Tak samo czasem mam jak czytam sobie Zetora czy Midę:)
Więc nie jest tak źle.
No i fakt, choć to truizm, ludzie są różni, narzekanie na młodych wszystkich jest nie dość, że łatwe, to i bez sensu.
A edukacja?
Edukacja bez udziału rodziców i chęci uczniów, ich chęci do czytania/pisania/udzielania się nigdy nie wyjdzie, to nie jest jednostronne działanie.
Aczkolwiek, zgłaszam jedno zastrzeżenie, w sprawie kabaretów.
Nie tylko dlatego, że Starsi Panowie istnieli, było lepiej.
Ogólnie kabaretów i słuchowisk na najwyższym poziomie było mnóstwo:właśnie Teya słucham, o Poszepszyńskich to nie ma co wspominać, bo zawsze piszę.
A jeszcze Maria Czubaszek, Fachowcy, Waligórski i “Rycerze”, Kocham Pana, Panie Sułku, Fedorowicz i mnóstwo innych.
Teraz tego nie widzę, może to mój uraz i to samowychowanie się na Trójce, ale jak np. znajomi zachwycają się wspólczesnymi (znaczy tak z lat 90-tych i nowszymi) kabaretami i oglądają, to jak ja przypadkiem muszę oglądać, to się nudzę strasznie.
grześ -- 31.10.2008 - 14:14Myślę, co za prymitywne, w ogóle nie śmieszne, nudne, puste itd
I to praktycznie dotyczy chyba wszystkich współczesnych kabaretowych produkcji rozrywkowych.