Zacznijmy od szamba – ten przypadek nie ma nic wspólnego z dobrem wspólnym. Takie ustrojstwo jak szambo (pojęcie z kategorii “budownictwo i jego parametry bezpieczeństwa” ma mieć odpowiednie parametry techniczne i być szczelne! Jeśli nie jest, to facet dostaje karę za zanieczyszczanie środowiska i tyle. Potem go pewne jeszcze sąd może ukarać.
Natomiast co do dobra wspólnego jako abstraktu, to jednym ze specjalistów w kwestii wolności (bo dobro wspólne jest jednak ograniczeniem wolności jednostkowej) na txt jest Wyrus. Ja się nie podejmuję prowadzenia dyskusji na ten temat, choć na wyczucie pewne interesy wspolnoty powinny mieć pierwszeństwo. Pytanie tylko – jakie?
Z punktu widzenia funkcjonalności zbiorowiska czy grupy, a takźe bezpieczeństwa poszczegolnych jej członków, też powinny istnieć ograniczenia. Przykład: facet ma grunt w pobliżu rzeki i chce się na nim wybudować, mimo iż szansa, że go zaleje podczas najbliższej powodzi jest jak 1 do 1. Czy gmina może mu pozwolić na wybudowanie domu na własnym gruncie, czy też nie? Jak nie – bo chroni go w ten sposób przed utratą życia i majątku – to czy nie jest to naruszenie podstawowego prawa wolności jednostki, o prawie własności nie wspominając?
W tym przypadku również idzie o dobro wspólne, bo jak go zaleje i straci majątek, to go gmina (czyli wspólnota) utrzymywać będzie musiała, jakieś zapomogi wypłacać będzie musiała z Twoich podatków etc.
Pojęcie dobra wspólnego powinno być doprecyzowane i chyba w jakiś sposób ujęte (mam na myśli jego ochronę, jesli przyjmiemy, że to dobro istnieje) w konstytucji. A to znowu domena Yayco oraz oczywiście Wyrusa.
Dobro wspólne w Twoim ujęciu (przynajmniej tak to odebrałem) nie ma chyba nic wspólnego z dobrem w pojęciu ewangelicznym, a jest (winno być) kategorią prawną.
Szanowny Igło
Zacznijmy od szamba – ten przypadek nie ma nic wspólnego z dobrem wspólnym. Takie ustrojstwo jak szambo (pojęcie z kategorii “budownictwo i jego parametry bezpieczeństwa” ma mieć odpowiednie parametry techniczne i być szczelne! Jeśli nie jest, to facet dostaje karę za zanieczyszczanie środowiska i tyle. Potem go pewne jeszcze sąd może ukarać.
Natomiast co do dobra wspólnego jako abstraktu, to jednym ze specjalistów w kwestii wolności (bo dobro wspólne jest jednak ograniczeniem wolności jednostkowej) na txt jest Wyrus. Ja się nie podejmuję prowadzenia dyskusji na ten temat, choć na wyczucie pewne interesy wspolnoty powinny mieć pierwszeństwo. Pytanie tylko – jakie?
Z punktu widzenia funkcjonalności zbiorowiska czy grupy, a takźe bezpieczeństwa poszczegolnych jej członków, też powinny istnieć ograniczenia. Przykład: facet ma grunt w pobliżu rzeki i chce się na nim wybudować, mimo iż szansa, że go zaleje podczas najbliższej powodzi jest jak 1 do 1. Czy gmina może mu pozwolić na wybudowanie domu na własnym gruncie, czy też nie? Jak nie – bo chroni go w ten sposób przed utratą życia i majątku – to czy nie jest to naruszenie podstawowego prawa wolności jednostki, o prawie własności nie wspominając?
W tym przypadku również idzie o dobro wspólne, bo jak go zaleje i straci majątek, to go gmina (czyli wspólnota) utrzymywać będzie musiała, jakieś zapomogi wypłacać będzie musiała z Twoich podatków etc.
Pojęcie dobra wspólnego powinno być doprecyzowane i chyba w jakiś sposób ujęte (mam na myśli jego ochronę, jesli przyjmiemy, że to dobro istnieje) w konstytucji. A to znowu domena Yayco oraz oczywiście Wyrusa.
Dobro wspólne w Twoim ujęciu (przynajmniej tak to odebrałem) nie ma chyba nic wspólnego z dobrem w pojęciu ewangelicznym, a jest (winno być) kategorią prawną.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 27.02.2008 - 17:17