Chłopaki,
jeśli miałbym sie gdzieś umiejscowic na osi, pomiędzy punktami Q i F to blizej byłoby mi jednak do F. Z prostej przyczyny. Punkt Q oznacza utopię, chciejstwo, cos, przy realizacji czegoś najpewniej osiągnęlibysmy jakiś rodzaj hekatomby.
Qatryku, gledzenie o anarchii, o tym, że przecież sie da, że mozliwe etc. mam za dziecinadę. Jasne, jako model teoretyczny to może i jest ciekawe, ale tylko w kategoriach zabawy umyslowej. Niczego więcej.
Piszesz, że panstwa i jego istnienia nie da sie uzasadnić, że ten przymus niczym nie rózni się od przymusu i agresji bandyckiej. No jasne. Tak własnie jest. Tylko zobacz na to, co ci Futrzak pisze. Nie żyjemy w ramach teoretycznego modelu, tylko w świecie realnym, w którym istnieją i przemoc i agresja i osoby/instytucje/państwa ktore chcętnie sie do takiej agresywnej argumentacji odnoszą. Nie brac tego pod uwage to jest dziecinada właśnie.
Przeciez doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, co by się stało, gdybysmy np. w Polsce zlikwidowali panstwo i zabawili sie w dobrowolną wspólnote anarchistyczną. Wiesz przeciez doskonale jak długo taka wspólnota by potrwała. Dzień? Dwa dni?
Zobacz na jedna rzecz, do tego, żeby było tak jak mówisz musi zostac spełniona cala masa czynników, z “ludzie musza tego chcieć” na poczatku. To jest bajka i zawracanie sobie glowy bajkami nie przystoi zwyczajnie doroslemu chłopu, takiemu jak ty. Wolność- tak. Ale w ramach czegoś, co ma jakiekolwiek szanse na realizację.
I na koniec, gdzies tu na TXT przywołałem książkę pt. “Hiszpańscy żebracy” (nie pomne teraz autorki (chyba -ki)). Fabula jest taka. Ameryka za jakis czas, bogaci ludzie inwestuja w zmiany genetyczne dla swoich dzieci. Dotyczy to raczej niewielkiej ilości ludzi. Mozna poprawić pewne cechy zewnetrzne związane z uroda, trochę podkręcić inteligencję, ale najwazniejsza rzecz to bezseność. Można dziecku wyłaczyc potrzebe snu. Dzieciak NIGDY nie śpi. Jest aktywny non stop. Oczywiście jego rozwoj przebiega wielokrotnie szybciej niz innych dzieci. Oczywiście wiążą się z tym rózne trudności i ostracyzmy. Bwiem normalnym jest, że zwykla szara masa na takich bezsennych patrzy z dużą podejrzliwościa. Wszak to juz troche nowa rasa, taki homo super.
Główna bohaterka tej książki (a książka troche w takim stylu aynrandowskim) po osiągnięciu dorosłości gromadzi wokół siebie innych bezsennych. Tworza coś na ksztalt trustu/wspólnoty. Rownolegle ameryka się socjalizuje. Coraz mniej ludzi pracuje a coraz więcej żyje z zasilków, bowiem wytwarzanie bogactw nie wymaga jakiegos wielkiego angazowania mas ludzkich. Nasi bezsenni buntuja sie przeciwko temu, gdyż sa jednostkami dynamicznymi, nieprzecietnie inteligentnymi etc etc etc. Poprzez podstawione fimy kupuja baze orbitalną i przenoszą się na nią zakladając na niej swoje własne panstwo. Taka anarchokapitalistyczna utopie/wspólnote.
I przegrywaja z kretesem. Wszystko. Począwszy od swojej wlasnej wspólnoty i jej założen podstawowych, po niezalezność od Ziemi i ziemskich panstw.
Ja nie mówię, że to jest dowód na cokolwiek. Nie jest. Ale to jest po pierwsze- bardzo ladnie napisane, a po drugie- bardzo realistycznie sa oddane pewne mechanizmy. Moim zdaniem lektura warta ci polecenia.
Szkoda bowiem, żeby twoja energia marnowala sie na bujanie w obłokach, skoro może zostac spozytkowana na cos konkretnego, od czego byc może realnie przybędzie nam wolności. Realnie.
Qatryk i Futrzak
Chłopaki,
jeśli miałbym sie gdzieś umiejscowic na osi, pomiędzy punktami Q i F to blizej byłoby mi jednak do F. Z prostej przyczyny. Punkt Q oznacza utopię, chciejstwo, cos, przy realizacji czegoś najpewniej osiągnęlibysmy jakiś rodzaj hekatomby.
Qatryku, gledzenie o anarchii, o tym, że przecież sie da, że mozliwe etc. mam za dziecinadę. Jasne, jako model teoretyczny to może i jest ciekawe, ale tylko w kategoriach zabawy umyslowej. Niczego więcej.
Piszesz, że panstwa i jego istnienia nie da sie uzasadnić, że ten przymus niczym nie rózni się od przymusu i agresji bandyckiej. No jasne. Tak własnie jest. Tylko zobacz na to, co ci Futrzak pisze. Nie żyjemy w ramach teoretycznego modelu, tylko w świecie realnym, w którym istnieją i przemoc i agresja i osoby/instytucje/państwa ktore chcętnie sie do takiej agresywnej argumentacji odnoszą. Nie brac tego pod uwage to jest dziecinada właśnie.
Przeciez doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, co by się stało, gdybysmy np. w Polsce zlikwidowali panstwo i zabawili sie w dobrowolną wspólnote anarchistyczną. Wiesz przeciez doskonale jak długo taka wspólnota by potrwała. Dzień? Dwa dni?
Zobacz na jedna rzecz, do tego, żeby było tak jak mówisz musi zostac spełniona cala masa czynników, z “ludzie musza tego chcieć” na poczatku. To jest bajka i zawracanie sobie glowy bajkami nie przystoi zwyczajnie doroslemu chłopu, takiemu jak ty. Wolność- tak. Ale w ramach czegoś, co ma jakiekolwiek szanse na realizację.
I na koniec, gdzies tu na TXT przywołałem książkę pt. “Hiszpańscy żebracy” (nie pomne teraz autorki (chyba -ki)). Fabula jest taka. Ameryka za jakis czas, bogaci ludzie inwestuja w zmiany genetyczne dla swoich dzieci. Dotyczy to raczej niewielkiej ilości ludzi. Mozna poprawić pewne cechy zewnetrzne związane z uroda, trochę podkręcić inteligencję, ale najwazniejsza rzecz to bezseność. Można dziecku wyłaczyc potrzebe snu. Dzieciak NIGDY nie śpi. Jest aktywny non stop. Oczywiście jego rozwoj przebiega wielokrotnie szybciej niz innych dzieci. Oczywiście wiążą się z tym rózne trudności i ostracyzmy. Bwiem normalnym jest, że zwykla szara masa na takich bezsennych patrzy z dużą podejrzliwościa. Wszak to juz troche nowa rasa, taki homo super.
Główna bohaterka tej książki (a książka troche w takim stylu aynrandowskim) po osiągnięciu dorosłości gromadzi wokół siebie innych bezsennych. Tworza coś na ksztalt trustu/wspólnoty. Rownolegle ameryka się socjalizuje. Coraz mniej ludzi pracuje a coraz więcej żyje z zasilków, bowiem wytwarzanie bogactw nie wymaga jakiegos wielkiego angazowania mas ludzkich. Nasi bezsenni buntuja sie przeciwko temu, gdyż sa jednostkami dynamicznymi, nieprzecietnie inteligentnymi etc etc etc. Poprzez podstawione fimy kupuja baze orbitalną i przenoszą się na nią zakladając na niej swoje własne panstwo. Taka anarchokapitalistyczna utopie/wspólnote.
I przegrywaja z kretesem. Wszystko. Począwszy od swojej wlasnej wspólnoty i jej założen podstawowych, po niezalezność od Ziemi i ziemskich panstw.
Ja nie mówię, że to jest dowód na cokolwiek. Nie jest. Ale to jest po pierwsze- bardzo ladnie napisane, a po drugie- bardzo realistycznie sa oddane pewne mechanizmy. Moim zdaniem lektura warta ci polecenia.
Szkoda bowiem, żeby twoja energia marnowala sie na bujanie w obłokach, skoro może zostac spozytkowana na cos konkretnego, od czego byc może realnie przybędzie nam wolności. Realnie.
Artur M. Nicpoń -- 24.02.2008 - 14:34