Gdzie więc widziesz różnicę, bo nie wiem o co biega?
Różnica jest w tym, że dziedzinę edukacji dzieci państwo sformalizowało. Są przepisy, kóre mówią, że w takim to a takim wieku musisz posłać dzieciaka do szkoły, że w szkole dzieciak musi łykać taki to a taki program zaakceptowany przez urzędasów, że do takiego a takiego wieku dziecko musi chodzić do szkoły. Natomiast nie ma ministerstwa żywienia i nie ma przepisów nakazujących żywić dzieci w taki to a taki sposób, podając im tyle i tyle kalorii dziennie czy pożywienie takie a takie.
eumenes, wybacz, ale (po raz drugi albo i trzeci to mówię) – nie stac mnie na rozwałkowywanie trywialnych problemów.
***
I nie atakuj mnie erystyką Schopenhauera bo Ci odpowiem retoryką Arystotelesa. I co wtedy zrobisz?
>eumenes
Gdzie więc widziesz różnicę, bo nie wiem o co biega?
Różnica jest w tym, że dziedzinę edukacji dzieci państwo sformalizowało. Są przepisy, kóre mówią, że w takim to a takim wieku musisz posłać dzieciaka do szkoły, że w szkole dzieciak musi łykać taki to a taki program zaakceptowany przez urzędasów, że do takiego a takiego wieku dziecko musi chodzić do szkoły. Natomiast nie ma ministerstwa żywienia i nie ma przepisów nakazujących żywić dzieci w taki to a taki sposób, podając im tyle i tyle kalorii dziennie czy pożywienie takie a takie.
eumenes, wybacz, ale (po raz drugi albo i trzeci to mówię) – nie stac mnie na rozwałkowywanie trywialnych problemów.
***
I nie atakuj mnie erystyką Schopenhauera bo Ci odpowiem retoryką Arystotelesa. I co wtedy zrobisz?
Pozdro.
wyrus -- 19.02.2008 - 18:15