Że każdy trafi do lekarza. OK. I co z tego? To moja sprawa. Pytam: po co robić tak, że ja finansuję lekarza Tobie, Ty hrPonimirskiemu, a hrPonimirski mnie? Przy okazji topiąc kupę szmalu w birokrację, np. ministerstwo zdrowia, ZOZ-y, wydziały zdrowia miejskie, wojewódzkie, gminne czy jakie tam one są.
Prywatna służba zdrowia nie składa się z przydomowych warsztacików, albo wielkich klinik obsługiwanych przez 1 księgowego. Biurokracja jest nieunikniona przy wszystkich większych strukturach. Nie to, że jestem fanem jej rozrostu, ale nie straszmy ludzi.
. Na takie dictum nie wiem co odpowiedzieć, poważnie.
Bo to truizm, niestety.
Te, które dotyczą wszystkich ludzi. Jak się uprzeć, to wojsko, może sądy i policja, jakaś tam administracja (z dyplomacją), może środowisko (chyba tak). I tyle.
Ale dlaczego? Skąd wywnioskowałeś, że wojsko to sprawa wspólna, a lekarz nie? Dlaczego mam płacić na wojsko, skoro w nim nie byłem. I wojna się nie zapowiada. A zresztą – po prostu nie chcę.
[Czyli jednak anarchia/anarchizm? Hrabia mi uciekł :) Może Ty się opowiesz?] Zapytałem Hrabiego i on mi odpowiedział. Poczytaj. I Tobie też odpowiedział. Co Ci da, że ja odpowiem?
Hrabia Tobie odpowiedział inaczej, mnie inaczej. :) Tobie jakąś „akracją”, co jest tylko ominięciem problemów z anarchią. Nowa nazwa nie zmienia problemu. A mnie przypowieścią. Z czego wynikało, że anarchistą nie jest.
A przecież ja zadaję proste pytanie – czy uważasz, że żaden człowiek, i żadna grupa ludzi nie ma prawa nic narzucić jednostce?
> Wyrus
Że każdy trafi do lekarza. OK. I co z tego? To moja sprawa. Pytam: po co robić tak, że ja finansuję lekarza Tobie, Ty hrPonimirskiemu, a hrPonimirski mnie? Przy okazji topiąc kupę szmalu w birokrację, np. ministerstwo zdrowia, ZOZ-y, wydziały zdrowia miejskie, wojewódzkie, gminne czy jakie tam one są.
Prywatna służba zdrowia nie składa się z przydomowych warsztacików, albo wielkich klinik obsługiwanych przez 1 księgowego. Biurokracja jest nieunikniona przy wszystkich większych strukturach. Nie to, że jestem fanem jej rozrostu, ale nie straszmy ludzi.
. Na takie dictum nie wiem co odpowiedzieć, poważnie.
Bo to truizm, niestety.
Te, które dotyczą wszystkich ludzi. Jak się uprzeć, to wojsko, może sądy i policja, jakaś tam administracja (z dyplomacją), może środowisko (chyba tak). I tyle.
Ale dlaczego? Skąd wywnioskowałeś, że wojsko to sprawa wspólna, a lekarz nie? Dlaczego mam płacić na wojsko, skoro w nim nie byłem. I wojna się nie zapowiada. A zresztą – po prostu nie chcę.
[Czyli jednak anarchia/anarchizm? Hrabia mi uciekł :) Może Ty się opowiesz?] Zapytałem Hrabiego i on mi odpowiedział. Poczytaj. I Tobie też odpowiedział. Co Ci da, że ja odpowiem?
Hrabia Tobie odpowiedział inaczej, mnie inaczej. :) Tobie jakąś „akracją”, co jest tylko ominięciem problemów z anarchią. Nowa nazwa nie zmienia problemu. A mnie przypowieścią. Z czego wynikało, że anarchistą nie jest.
A przecież ja zadaję proste pytanie – czy uważasz, że żaden człowiek, i żadna grupa ludzi nie ma prawa nic narzucić jednostce?
pzdr.
[ost. Halo, jest tu kto?]
Futrzak -- 19.02.2008 - 00:27