Imaginuj Pan sobie, że mnie (i nie tylko) w podstawówce (jednej z najsłynniejszych w Krakowie, bo “11” na Kaźmirzu, na Miodowej,) też taki jeden lał po łapach, tyle że specjalnym rzemieniem. A miał facet oko, że ho, ho… w ucho potrafił z dwóch metrów trafić! A potem nam “Zorro” w odcinkach opowiadał. W 1956 roku to było. A i tak na ludzi wyszedłem – moim skromnym zdaniem:)))
Szanowny Panie Igło
Imaginuj Pan sobie, że mnie (i nie tylko) w podstawówce (jednej z najsłynniejszych w Krakowie, bo “11” na Kaźmirzu, na Miodowej,) też taki jeden lał po łapach, tyle że specjalnym rzemieniem. A miał facet oko, że ho, ho… w ucho potrafił z dwóch metrów trafić! A potem nam “Zorro” w odcinkach opowiadał. W 1956 roku to było. A i tak na ludzi wyszedłem – moim skromnym zdaniem:)))
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 11.02.2008 - 16:25