1. jest jakiś stan prawny, który nie funkcjonuje dobrze. Tutaj nie ma wątpliwości. Wojnarowskim nalezy się odszkodowanie, które będzie odpowiadalo szkodzie, jaką ponieśli.
2. sposób okreslenia tego stanu prawnego jest przedmiotem pewnej dyskusji aksjologicznej. Trzeba jasno określić, jaki jes trzeczywisty zakres szkody tego małzeństwa. Tzn. co ma mieć wpływ na sumę odszkodowania.
Ogólnie w takiej sytuacji (mimo, że to się kłóci z moimi przekonaniami) gotów jestem bronić tezy, że nalezy im się odszkodowanie za brak możliwości skorzystania z przysługującego im prawa do przewania ciąży.
Natomiast nadal uparcie domagam się odpowiedzi na pytanie, dlaczego odszkodowanie ma pokrywać koszta utrzymywania dziecka.Wedle, tego co – być moze ułomnie – zrozumiałem, Wojnarowscy mieli możliwość zrezygnowania z wychowywania dziecka (co okreslili jako częśc swojej szkody). Czy szkoda, którą się dobrowolnie przyjęło domaga się zadośćuczynienia?
To nie jest tylko bełkot prawniczy. To kwestia pewnej logiki. Prosze pamiętać, że sprawa jest szersza – tego typu odszkodowania pojawiają się tu i ówdzie, także w Polsce.
Sprowadźmy zagadnienie do czystej logiki
??Czy w Polsce istnieje obowiązek wychowywania własnych dzieci? ??
Wydaje się, że nie. Tzn. zdaje się mężczyzna zrezygnowac nie może, ale kobieta już tak. Dalej – istnieją conajmniej dwie drogi (jesli nie więcej) zdjęcia z siebie obowiązku wychowania dziecka. JEdna, to pozostawienie dziecka w szpitalu. Dziecko automatycznie wtedy dostaje imię, wpisuje się: ‘matka nieznana’ (a ojciec? Pisałem o tym na S24 – może warto do tego wrócić...) i dziecko trafia do adopcji automatycznie.
Jest droga poprzez zrzeczenie się praw rodzicielskich – dłuższa i pewnie nie pozbawiona pewnej odpowiedzialności rodziców biologicznych.
Generalnie: istnieje szeroka gama możliwości prawnych, które zdejmują z rodziców konieczność wychowania dziecka, także upośledzonego.
W przypadku opisywanym tutaj powodowie powołują się na szkodę, która została zdefiniowana jako koniecznośc utrzymywania i opieki nad dzieckiem. To nie jest – sprawdziłem – żadanie odszkodowania tytułem tego, że dziecko się urodziło z wadą. To ciekawy aspekt tej sprawy. Wojnarowscy – wedle mojej wiedzy – nie pozywają szpitala za to, że dziecko jest obarczone wadą, ale za to, że musza je teraz utrzymywać (poniekąd za to, że w ogóle jest…)
Równolegle natrafiłem na informację, że została im zaproponowana adopcja, na którą się nie zdecydowali.
Zostawmy na boku kwestie emocji i psychologii. Z punktu widzenia sądu, szkoda może ew. obejmowac fakt urodzenia dziecka obarczonego wadą genetyczną, a więc wszystko to, co związane jest z ciążą i porodem. Natomiast absolutnie sąd nie ma możliwości uznania za szkodę tego, że wojnarpwscy nadal musza to dziecko utrzymywać.
Zgodnie z dostępnymi mi informacjami odrzucili możliwość zrezygnowania z tegoż.
Fundamentalna zasada prawa rzymskiego mowi, że Volenti non fit iniuria.
Czy w ogóle w Polsce można żądać takiego odszkodowania?
momencik...
to są dwie osobne rzeczy.
1. jest jakiś stan prawny, który nie funkcjonuje dobrze. Tutaj nie ma wątpliwości. Wojnarowskim nalezy się odszkodowanie, które będzie odpowiadalo szkodzie, jaką ponieśli.
2. sposób okreslenia tego stanu prawnego jest przedmiotem pewnej dyskusji aksjologicznej. Trzeba jasno określić, jaki jes trzeczywisty zakres szkody tego małzeństwa. Tzn. co ma mieć wpływ na sumę odszkodowania.
Ogólnie w takiej sytuacji (mimo, że to się kłóci z moimi przekonaniami) gotów jestem bronić tezy, że nalezy im się odszkodowanie za brak możliwości skorzystania z przysługującego im prawa do przewania ciąży.
Natomiast nadal uparcie domagam się odpowiedzi na pytanie, dlaczego odszkodowanie ma pokrywać koszta utrzymywania dziecka.Wedle, tego co – być moze ułomnie – zrozumiałem, Wojnarowscy mieli możliwość zrezygnowania z wychowywania dziecka (co okreslili jako częśc swojej szkody). Czy szkoda, którą się dobrowolnie przyjęło domaga się zadośćuczynienia?
To nie jest tylko bełkot prawniczy. To kwestia pewnej logiki. Prosze pamiętać, że sprawa jest szersza – tego typu odszkodowania pojawiają się tu i ówdzie, także w Polsce.
Sprowadźmy zagadnienie do czystej logiki
??Czy w Polsce istnieje obowiązek wychowywania własnych dzieci? ??
Wydaje się, że nie. Tzn. zdaje się mężczyzna zrezygnowac nie może, ale kobieta już tak. Dalej – istnieją conajmniej dwie drogi (jesli nie więcej) zdjęcia z siebie obowiązku wychowania dziecka. JEdna, to pozostawienie dziecka w szpitalu. Dziecko automatycznie wtedy dostaje imię, wpisuje się: ‘matka nieznana’ (a ojciec? Pisałem o tym na S24 – może warto do tego wrócić...) i dziecko trafia do adopcji automatycznie.
Jest droga poprzez zrzeczenie się praw rodzicielskich – dłuższa i pewnie nie pozbawiona pewnej odpowiedzialności rodziców biologicznych.
Generalnie: istnieje szeroka gama możliwości prawnych, które zdejmują z rodziców konieczność wychowania dziecka, także upośledzonego.
W przypadku opisywanym tutaj powodowie powołują się na szkodę, która została zdefiniowana jako koniecznośc utrzymywania i opieki nad dzieckiem. To nie jest – sprawdziłem – żadanie odszkodowania tytułem tego, że dziecko się urodziło z wadą. To ciekawy aspekt tej sprawy. Wojnarowscy – wedle mojej wiedzy – nie pozywają szpitala za to, że dziecko jest obarczone wadą, ale za to, że musza je teraz utrzymywać (poniekąd za to, że w ogóle jest…)
Równolegle natrafiłem na informację, że została im zaproponowana adopcja, na którą się nie zdecydowali.
Zostawmy na boku kwestie emocji i psychologii. Z punktu widzenia sądu, szkoda może ew. obejmowac fakt urodzenia dziecka obarczonego wadą genetyczną, a więc wszystko to, co związane jest z ciążą i porodem. Natomiast absolutnie sąd nie ma możliwości uznania za szkodę tego, że wojnarpwscy nadal musza to dziecko utrzymywać.
Zgodnie z dostępnymi mi informacjami odrzucili możliwość zrezygnowania z tegoż.
Fundamentalna zasada prawa rzymskiego mowi, że Volenti non fit iniuria.
Czy w ogóle w Polsce można żądać takiego odszkodowania?
+ A. M. D. G. +
hexenhammer -- 31.12.2007 - 16:39