żółw faktycznie pasjami żarł te ślimaki.
No ale żeśmy go oddali.
Co do ropuch.
Tu gdzie teraz mieszkam – są, ślimaków umiarkowanie.
W poprzednim miejscu, zaraz po zasiedleniu, kiedy wokół dopiero byle co z martwicy wychodziło, przywieźliśmy kilka złapanych przypadkowo płazów.
Wielkie było moje zdziwienie, kiedy kilka lat, po zasiedleniu, kiedym kamienny murek rozbierał ( taki bez zaprawy, ino na styk i glinę ) to tam różne potwory w szparach siedziały.
Tu, teraz, ubolewam, jak gody zabie były, to na alejkach asfaltowych dziesiątki rozjechanej gadziny codzień odnotowywałem.
Wędrowały do starych rowów i stawów.
Ale ostatnio znowu zauważyłem trop łosia i kurki wodne.
Napiszę inaczej
żółw faktycznie pasjami żarł te ślimaki.
No ale żeśmy go oddali.
Co do ropuch.
Tu gdzie teraz mieszkam – są, ślimaków umiarkowanie.
W poprzednim miejscu, zaraz po zasiedleniu, kiedy wokół dopiero byle co z martwicy wychodziło, przywieźliśmy kilka złapanych przypadkowo płazów.
Wielkie było moje zdziwienie, kiedy kilka lat, po zasiedleniu, kiedym kamienny murek rozbierał ( taki bez zaprawy, ino na styk i glinę ) to tam różne potwory w szparach siedziały.
Tu, teraz, ubolewam, jak gody zabie były, to na alejkach asfaltowych dziesiątki rozjechanej gadziny codzień odnotowywałem.
Wędrowały do starych rowów i stawów.
Ale ostatnio znowu zauważyłem trop łosia i kurki wodne.
Igła -- 30.04.2008 - 14:26