Nie mam syna i nie mam żółwia. Mam córki i jedna hoduje zwierzę, ale robi to w Izraelu a zwierz jest węgierskim wyżłem, więc nawet w odwiedzinach nie żarłby ślimaków, bo pewnie niekoszerne! U miejscowej córka ślimaki wywołują obrzydzenie, więc na placu boju pozostałem sam. Tylko moja Naj bojowymi okrzykami podtrzymuje we mnie ducha walki…
:)
Mam zamiar do ogrodu zwabić ropuchy. Już kiedyś miałem taką rezydentkę, której zbudowałem domek w cienistym i chłodnym zakątku. Najlepsza jest stara uszkodzona doniczka ceramiczna, której na brzegu trzeba wyłamać taką wyrwę, w której mieści się solidna ropucha. Donicę odwracamy dnem do góry i okładamy kamieniami – im więcej, tym lepiej, bo chłodniej i wilgotniej. Oczywiście dojście do wyrwy musi być swobodne, by zwierz mógł się wygodnie wgramolić. Jest szansa, że do takiego schronienia przekona się jakaś ropucha i po nocach będzie lepiej chronić rośliny przed ślimakami niż żółw.
Sz.P.Igło!
Nie mam syna i nie mam żółwia. Mam córki i jedna hoduje zwierzę, ale robi to w Izraelu a zwierz jest węgierskim wyżłem, więc nawet w odwiedzinach nie żarłby ślimaków, bo pewnie niekoszerne! U miejscowej córka ślimaki wywołują obrzydzenie, więc na placu boju pozostałem sam. Tylko moja Naj bojowymi okrzykami podtrzymuje we mnie ducha walki…
jotesz -- 30.04.2008 - 11:10:)
Mam zamiar do ogrodu zwabić ropuchy. Już kiedyś miałem taką rezydentkę, której zbudowałem domek w cienistym i chłodnym zakątku. Najlepsza jest stara uszkodzona doniczka ceramiczna, której na brzegu trzeba wyłamać taką wyrwę, w której mieści się solidna ropucha. Donicę odwracamy dnem do góry i okładamy kamieniami – im więcej, tym lepiej, bo chłodniej i wilgotniej. Oczywiście dojście do wyrwy musi być swobodne, by zwierz mógł się wygodnie wgramolić. Jest szansa, że do takiego schronienia przekona się jakaś ropucha i po nocach będzie lepiej chronić rośliny przed ślimakami niż żółw.