Na pewno nie może to być forma jedyna, stała i z na zawsze przydzielonymi rolami.
Raczej traktowałem to jako incydentalne narzędzie integracyjne. Mnie w ogóle bardziej interesuje dotarcie do “czytelników”, rozumianych jako świat zewnętrzny, spoza blogosfery.
Gazeta netowa. Bez portali, sponsorów, cenzury właścicielskiej. Mocna siłą indywidualności blogerskich. Będzie dobra, będzie czytana. I cytowana.
A komediodrama na głosy rozpisana? Owszem, od czasu do czasu.
Majorze,
też się nad tym zastanawiam.
Na pewno nie może to być forma jedyna, stała i z na zawsze przydzielonymi rolami.
Raczej traktowałem to jako incydentalne narzędzie integracyjne. Mnie w ogóle bardziej interesuje dotarcie do “czytelników”, rozumianych jako świat zewnętrzny, spoza blogosfery.
Gazeta netowa. Bez portali, sponsorów, cenzury właścicielskiej. Mocna siłą indywidualności blogerskich. Będzie dobra, będzie czytana. I cytowana.
A komediodrama na głosy rozpisana? Owszem, od czasu do czasu.
merlot
merlot -- 09.04.2008 - 22:50