Ja bym raczej nazwał tę sytuację „dyskusją pod pretekstem”. Mam wrażenie, że większość z dyskutantów (nie wyłączając mnie) chce wykazać swoje przewagi intelektualne, a nie ustalić jakąś wersję prawdy. Gdyby chodziło o dojście do prawdy, to argumenty byłyby analizowane i poddawane krytyce. Natomiast najczęściej chodzi o ten okrzyk „A mam cię!”, gdy złapie się partnera w dyskusji na potknięciu. To większości dyskutantów wystarcza.
Mam wrażenie że myślenie rozbieżne jest określeniem rodzaju myślenia twórczego, natomiast w tej dyskusji wątków twórczych trudno się doszukać…
Panie Andrzeju!
Ja bym raczej nazwał tę sytuację „dyskusją pod pretekstem”. Mam wrażenie, że większość z dyskutantów (nie wyłączając mnie) chce wykazać swoje przewagi intelektualne, a nie ustalić jakąś wersję prawdy. Gdyby chodziło o dojście do prawdy, to argumenty byłyby analizowane i poddawane krytyce. Natomiast najczęściej chodzi o ten okrzyk „A mam cię!”, gdy złapie się partnera w dyskusji na potknięciu. To większości dyskutantów wystarcza.
Mam wrażenie że myślenie rozbieżne jest określeniem rodzaju myślenia twórczego, natomiast w tej dyskusji wątków twórczych trudno się doszukać…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 19.04.2008 - 18:18