“Gdyż(jak uważam) nie trzeba być zwyrodnialcem aby “rzucić dzieckiem o ścianę”
No do tego to bez wątpienia trzeba być zwyrodnialcem.
Tyle mam w tej sprawie do powiedzenia.
MOże uściślę. Pisałem w cudzym słowiu – więc proszę dokładniej czytać. Z drugiej strony powiem szczerze, że gdybym nie panował nad swoimi emocjami to równie prawdopodobnie potrafułbym napisać w dyskusji “ty głupcze” albo “palancie” – to drugie nie przychodzi mi zbyt często do głowy. ALe nie piszę, nie mówię, i nie traktuję poważnie takich myśli które w emocjach przychodzą na “dzień dobry do głowy” – gdyż nie traktuje swoich emocji jako głownego wyznacznika mojego zachowania, odniesienia do drugiegp człowieka, itp.
I powiem wprost, nie trzeba być zwyrodnialcem aby w sytuacji skrajnej, zdenerwowania, wyczerpania nie przemknęła taka myśl… . Tak jak czasem człowiek “chce” dać klapsa, podnieść głos ale świadomie go opanowuje i mówi spokojnie do dziecka. Kto był albo jest nauczycielem w szkole wie o czym mówię.
Panno Gretchen proszę się nie gorszyć. To, że czasem najprostrzym wyjściem byłoby dać komuś po gębie nie oznacza, że to zrobię. Albo, że uwierzę, że to najwłaściwsze wyjście.
Mówiąc w kategoriach relogijnych nazwałbym to procesem rozeznawania duchów. Poddani jesteśmy działaniu rożnych duchów: które podpowiadają szatańskie pomysły, jak i dobrych które podpowiadają rozsądek opanowanie, zniżanie głosu i empatię.... .
Chodzi mi o to wg jakich standardów postępujemy mimo, że poddani jestesmy w róznych sytuacjach jakby różnym odruchom których nie ulegamy.
Nie wiem czy to udało mi się jasno opisać ale wydaje mi się, że każdy człowiek tego doświadcza.
Pozdrawiam i dobrej nocy.
p.s.
będę mniej aktywny przez następne dni gdyż mam wesele w rodzinie… , :-))
Przygotowania i takie tam więc nie obiecuję, że szybko odpowiem na Wasze komentarze. Dyskutujcie więc jakby mnie nie było bo temat ważny(wg mnie).
Gretchen
“Gdyż(jak uważam) nie trzeba być zwyrodnialcem aby “rzucić dzieckiem o ścianę”
No do tego to bez wątpienia trzeba być zwyrodnialcem.
Tyle mam w tej sprawie do powiedzenia.
MOże uściślę. Pisałem w cudzym słowiu – więc proszę dokładniej czytać. Z drugiej strony powiem szczerze, że gdybym nie panował nad swoimi emocjami to równie prawdopodobnie potrafułbym napisać w dyskusji “ty głupcze” albo “palancie” – to drugie nie przychodzi mi zbyt często do głowy. ALe nie piszę, nie mówię, i nie traktuję poważnie takich myśli które w emocjach przychodzą na “dzień dobry do głowy” – gdyż nie traktuje swoich emocji jako głownego wyznacznika mojego zachowania, odniesienia do drugiegp człowieka, itp.
I powiem wprost, nie trzeba być zwyrodnialcem aby w sytuacji skrajnej, zdenerwowania, wyczerpania nie przemknęła taka myśl… . Tak jak czasem człowiek “chce” dać klapsa, podnieść głos ale świadomie go opanowuje i mówi spokojnie do dziecka. Kto był albo jest nauczycielem w szkole wie o czym mówię.
Panno Gretchen proszę się nie gorszyć. To, że czasem najprostrzym wyjściem byłoby dać komuś po gębie nie oznacza, że to zrobię. Albo, że uwierzę, że to najwłaściwsze wyjście.
Mówiąc w kategoriach relogijnych nazwałbym to procesem rozeznawania duchów. Poddani jesteśmy działaniu rożnych duchów: które podpowiadają szatańskie pomysły, jak i dobrych które podpowiadają rozsądek opanowanie, zniżanie głosu i empatię.... .
Chodzi mi o to wg jakich standardów postępujemy mimo, że poddani jestesmy w róznych sytuacjach jakby różnym odruchom których nie ulegamy.
Nie wiem czy to udało mi się jasno opisać ale wydaje mi się, że każdy człowiek tego doświadcza.
Pozdrawiam i dobrej nocy.
p.s.
będę mniej aktywny przez następne dni gdyż mam wesele w rodzinie… , :-))
Przygotowania i takie tam więc nie obiecuję, że szybko odpowiem na Wasze komentarze. Dyskutujcie więc jakby mnie nie było bo temat ważny(wg mnie).
************************
poldek34 -- 17.04.2008 - 23:40“Kto pyta nie błądzi…”