Zostawmy to uzależnienie, bo ono wątki miesza faktycznie.
Myśli Pan, że ci którym się nie udało są ciekawsi dla tej całej popkultury?
Hmmm…
Może to jest tak, że śmierć jest dla niej ciekawsza od życia? Może to jest nudne jak się komuś udało przetrwać?
Popkultura karmi się śmieciami Panie Yayco. Skandalem, romansem, rozwodem.
Karmi się jeszcze chętniej nieszczęściem.
Zdaje się, że właśnie się z Panem zgodziłam…
Dlatego pewnie buduje te wizerunki, w których tak trudno człowiekowi się zmieścić.
Z kierowcy ciężarówki zrobić Króla… To jest coś.
Przeciętną w urodzie kobietę przeoistoczyć w symbol kobiecości… To też jest coś.
Myślę, że jest taki moment, że oni się tym upajają, że to jest przyjemne. Zapewne do czasu kiedy nie okaże się, że jak każdemu czasem coś w duszy zatrzeszczy. Że choruje, albo potrzebuje odpocząć.
Wtedy okazuje się jak to jest naprawdę. Myślę, że niewiele osób to obchodzi w gruncie rzeczy.
Przywołana przez Pana Diana jest tego doskonałym przykładem.
Jest ich wiele przecież.
Nie dorastasz do własnego wizerunku – wypadasz.
Tylko kim zostajesz, bez tej obudowy, bez czegoś co niby nie twoje, stało się już drugą skórą?
Jeśli umrzesz, masz szansę pozostać legendą. Jeśli nie, odejdziesz spokojnie w niepamięć.
Pozdrawiam Pana, nie powiedziawszy ostatniego słowa w sprawie własnej edukacji.
Panie Yayco
Naprostował Pan.
Zostawmy to uzależnienie, bo ono wątki miesza faktycznie.
Myśli Pan, że ci którym się nie udało są ciekawsi dla tej całej popkultury?
Hmmm…
Może to jest tak, że śmierć jest dla niej ciekawsza od życia? Może to jest nudne jak się komuś udało przetrwać?
Popkultura karmi się śmieciami Panie Yayco. Skandalem, romansem, rozwodem.
Karmi się jeszcze chętniej nieszczęściem.
Zdaje się, że właśnie się z Panem zgodziłam…
Dlatego pewnie buduje te wizerunki, w których tak trudno człowiekowi się zmieścić.
Z kierowcy ciężarówki zrobić Króla… To jest coś.
Przeciętną w urodzie kobietę przeoistoczyć w symbol kobiecości… To też jest coś.
Myślę, że jest taki moment, że oni się tym upajają, że to jest przyjemne. Zapewne do czasu kiedy nie okaże się, że jak każdemu czasem coś w duszy zatrzeszczy. Że choruje, albo potrzebuje odpocząć.
Wtedy okazuje się jak to jest naprawdę. Myślę, że niewiele osób to obchodzi w gruncie rzeczy.
Przywołana przez Pana Diana jest tego doskonałym przykładem.
Jest ich wiele przecież.
Nie dorastasz do własnego wizerunku – wypadasz.
Tylko kim zostajesz, bez tej obudowy, bez czegoś co niby nie twoje, stało się już drugą skórą?
Jeśli umrzesz, masz szansę pozostać legendą. Jeśli nie, odejdziesz spokojnie w niepamięć.
Pozdrawiam Pana, nie powiedziawszy ostatniego słowa w sprawie własnej edukacji.
Ja celebrities nie będę z pewnością...
Gretchen -- 12.10.2008 - 23:11