jest granica kiedy człowiek musi/powinien akceptować “innego” i dużo o nim wiedzieć?
Większość ludzi ma ograniczone zdolności poznawcze. Z różnych względów.
Ani mohery ani geje nie spadli tu na spadochronach, są od zawsze.
Ja np nie akceptuję moherów z powodów politycznych ale żyję pomiędzy nimi.
Nie akceptuję gejów, bo seks 2 facetów wydaje mi się obrzydliwy i nie chcę aby się z tym obnosili. Ale są i jak nie obnoszą się ze swoim wyuzdaniem to mi nie przeszkadzają.
O Wietnamie i Wietnamczykach wiem niewiele, prawie nic. Postrzegam ich tylko poprzez wojnę wietnamską. Nic więcej nie wiem. Ale ich lubię bo lubię wietnamsko/chińskie żarcie.
Gdybyśmy mieszkali w jednym korytarzu to pewnie nikt z nikim by nie zadzierał dopóki ktoś inny nie przekroczyłby jakiejś granicy.
Jakiej?
Pewnie takiej którą inni uznaliby za prowokacyjną. Jak by “mój” gej dobierałby się pod moimi drzwiami do swojego kolesia do dostałby w michę.
Na przykład.
I jeszcze o moherach.
Mam nieodparte wrażenie, że z moherami jest tak jak u mnie.
Są uważani za ofiary pewnego nadużycia i wykorzystania. Rozumiem, że tacy ludzie są, bo byli od zawsze, w prawie każdej rodzinie.
Teraz doszedł element wykorzystania.
Oni zostali wyłuskani z reszty i są okradania i utrzymywani w swojej masie w swojej politycznej ciemnocie przez łże-księdza i sowieckiego łajdaka, zdolnego biznesmena i polityka. Z folkloru stali się z jednej strony ofiarą manipulanta z drugiej siłą z którą należy sie liczyć.
A gdzie
jest granica kiedy człowiek musi/powinien akceptować “innego” i dużo o nim wiedzieć?
Większość ludzi ma ograniczone zdolności poznawcze. Z różnych względów.
Ani mohery ani geje nie spadli tu na spadochronach, są od zawsze.
Ja np nie akceptuję moherów z powodów politycznych ale żyję pomiędzy nimi.
Nie akceptuję gejów, bo seks 2 facetów wydaje mi się obrzydliwy i nie chcę aby się z tym obnosili. Ale są i jak nie obnoszą się ze swoim wyuzdaniem to mi nie przeszkadzają.
O Wietnamie i Wietnamczykach wiem niewiele, prawie nic. Postrzegam ich tylko poprzez wojnę wietnamską. Nic więcej nie wiem. Ale ich lubię bo lubię wietnamsko/chińskie żarcie.
Gdybyśmy mieszkali w jednym korytarzu to pewnie nikt z nikim by nie zadzierał dopóki ktoś inny nie przekroczyłby jakiejś granicy.
Jakiej?
Pewnie takiej którą inni uznaliby za prowokacyjną. Jak by “mój” gej dobierałby się pod moimi drzwiami do swojego kolesia do dostałby w michę.
Na przykład.
I jeszcze o moherach.
Mam nieodparte wrażenie, że z moherami jest tak jak u mnie.
Są uważani za ofiary pewnego nadużycia i wykorzystania. Rozumiem, że tacy ludzie są, bo byli od zawsze, w prawie każdej rodzinie.
Teraz doszedł element wykorzystania.
Oni zostali wyłuskani z reszty i są okradania i utrzymywani w swojej masie w swojej politycznej ciemnocie przez łże-księdza i sowieckiego łajdaka, zdolnego biznesmena i polityka. Z folkloru stali się z jednej strony ofiarą manipulanta z drugiej siłą z którą należy sie liczyć.
Igła – Kozak wolny
Igła -- 27.12.2007 - 09:51