Poczytałem sobie teksty i komentarze Wikiego, Igły, Zbigniewa Szczęsnego.
W jakiś sposób momentami mają rację, ale ja w swej naiwności chcę zaprezentować zdanie i opinie trochę innych osób.
Takie, które bardziej przemawiają do mnie niż pochwały pana Karadżica i gadanie, że trza bombardować cywilów.
Wolę być naiwny i np. sobie przytoczyć Gandhiego, a co mi tam:
Jedynym w swoim rodzaju komentarzem na temat Zachodu jest fakt, że
chociaż wyznaje on chrześcijaństwo, to nie ma tam ani chrześcijaństwa ani
Chrystusa- gdyby było inaczej, nie byłoby tam wojen”
A jak do kogoś nie przemawia Gandhi, to może Tuwim?
Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy “do ludności”, “do żołnierzy”
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić “historyczną racją”,
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę – bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab – kwiatami
Obrzucać zacznie “żołnierzyków”. –
- O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z panami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: “Broń na ramię!”,
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
“Bujać – to my, panowie szlachta!”
A może Brecht?
Śpiewany przez Kazika, w tłumaczeniu Kołakowskiego?
Lasst euch nicht verfuehren…
Tak to było, wprawdzie w innej sprawie, ale ja se użyję do tej.
A moze teraz ktoś bardziej wspólczesny?
Proszę bardzo:
A dla spragnionych wojen taka wizja apokaliptyczno-wojennie-groteskowa, jest się czym zachwycać, co?
A i tak wiadomo że
http://wolfspider.wrzuta.pl/audio/mipoqBNkvV/blackout_te_bomby_leca_na_n...
No i na koniec dwie antywojenne rzeczy, zresztą świetne;
komentarze
Panie Grzesiu
Czy pan u mnie (albo u Wikiego ) zobaczył pochwałę wojny?
To dziwne?
Jeśli już, to co najwyżej omówienie wojny, jako narzędzia politycznego.
Ze wszystkich narzędzi najbardziej okrutnego i ze wszystkimi konsekwencjami.
I tak samo, jak nie jestem chwalcą wojny tak samo jestem przeciwnikiem pacyfizmu.
A pan uciekasz z odp. na proste pytanie.
Igła -- 10.08.2008 - 12:34Czy zabiłbyś w obronie własnej lub swoich bliskich?
@Grześ
Dokładnie jak powiedział Igła.
A ponad to – myślę, że niektóre osoby zbyt łatwo przechodzą do refleksji moralno-etycznej nad procesami politycznymi, które nie dają się zredukować do takich kategorii, tym bardziej, kiedy próbujemy tę refleksję uprawiać przez pryzmat szczególnej optyki judeo-chrześcijańskiej z jej aplologetycznym stosunkiem do ofiary i cierpienia, dość jednak nieprzyswajalnym dla Islamu czy narodów Azji Dalekowschodniej.
Osobiście wolę mieć do polityki stosunek pragmatyczny, widząc ją przede wszystkim jako grę sił i interesów nie poddających się ocenie moralnej, a w ramach której propaganda etyczno-moralna stała się jedynie kolejnym środkiem zdobywania wpływu.
Zbigniew P. Szczęsny -- 10.08.2008 - 12:43Niezłe
Pan Szczęsny widzi wojnę jako grę sił i interesów nie poddających się ocenie moralnej a niby dlaczego się nie poddającej pytam?
Gretchen -- 10.08.2008 - 12:58Panie Igło,
odpowiedź jest u Poldka.
A w ogóle mam wrażenie, co to za pytanie?
Co panu dfa moja odpowiedź i jak ją pan zweryfikuje?
Nie lubię składać deklaracji bez pokrycia, gdy nie mam pojęcia, co bym zrobił.
Tyle o sobie wiemy ile nas sprawdzono.
A jeżeli u pana i Wikiego 3 jest opis?
grześ -- 10.08.2008 - 13:02To pan uważa mnie/Magię/Poldka za głupków, co nie wiedza jak wygląda wojna czy czym się ona staje?
I jak to opis to skąd tyle zaangażowania w tych waszych komentarzach?
Nie rozumiem.
A wojna to nie polityka.
Raczej.
Ziggi,
apropos tego komentarza i twojego u Poldka ostatniego, czy wg ciebie świat bez etyki czy jakiejkolwiek podbudowy etycznej byłby wg ciebie okej?
Wszystko ma być grą interesów?
I wszystko ma byc dozwolone?
A cierpienie, wspólczucie dla ofiar, etyka, humanizm to wymysły naiwnych głupków, ewentualnie nawiedzonych chrześcijan?
Albo lewaków?
No sorry, ale ja się na to nie zgadzam.
grześ -- 10.08.2008 - 13:05Wojna, panie Grzesiu
To najczystsza polityka.
Bez rękawiczek.
A co do pytania, to ja nie oczekuję deklaracji i przysięgi.
Igła -- 10.08.2008 - 13:08Raczej tylko dopuszczenia do myśli.
Że możesz.
Grzesiu
Zapytaliśmy prawie o to samo…
Bardzo jestem ciekawa odpowiedzi.
Cieszę się, że napisałeś ten manifest.
Przeciwwaga jest odświeżająca…
Gretchen -- 10.08.2008 - 13:09Panie Igło
Nie tylko najczystsza, ale też stuprocentowa.
No widzi Pan – zgodziłam się z Panem.
:)
Gretchen -- 10.08.2008 - 13:11Igła,
raczej nieczysta.
grześ -- 10.08.2008 - 13:35jeżeli już o czystości gadamy.
@Grześ, Gretchen
Słuchajcie kochani. Ja nie jestem chłopcem do bicia. Sam wojen nie wywołuję i nie traktujecie mnie jak wroga publicznego.
To po pierwsze.
Po drugie jest tak, że można oczywiście starać się interpretować działania polityczne z moralno-etycznego punku widzenia, lecz nie wydaje mi się taka refleksja jakoś szczególnie wzbogacająca. Po prostu – niewiele z niej wynika.
Państwo tak z upodobaniem teraz o tym Hitlerze, Stalinie czy Karadżicu, że diabły wcielone… No dobra, więc proszę mi tak z moralno-etycznej perspektywy powiedzieć coś o Juliuszu Cerzarze, Napoleonie lub Garibaldim. Bo ja naprawdę nie wiem do czego miałaby prowadzić taka analiza.
Zbigniew P. Szczęsny -- 10.08.2008 - 13:24Panie Zbigniewie
A do czego prowadzą Pańskie analizy?
Do czego służą wszelkie analizy?
W moim przekonaniu refleksja moralno-etyczna jest wzbogacająca. Pozwala nazywać zło złem, dobro dobrem. Pozwala znajdować punkty odniesienia.
Odrzucając tę perspektywę patrzenia na rozmaite zjawiska swoje analizy zubożamy.
Wtedy łatwo o takie wnioski jak Pańskie.
Wtedy łatwo znaleźć taktyczne uzasadnienie dla każdej zbrodni.
Niby na chłodno.
P.S Mówię we własnym imieniu, ale to kochani jest nie na miejscu.
Nie traktuję Pana jako wroga, czy chłopca do bicia – zwyczajnie kompletnie się nie zgadzam z Pana argumentacją.
Narzekał Pan na nudę...
Gretchen -- 10.08.2008 - 13:45Igła, Zbigniew
To najczystsza polityka.
Bez rękawiczek.
A co do pytania, to ja nie oczekuję deklaracji i przysięgi.
Raczej tylko dopuszczenia do myśli.
Że możesz.
Polityka nie jest zła sama w sobie. Więc z tego, że wojna jest polityką nie wynika, że musi być zła. Zła w tym sensie: obrona konieczna. W czasie II wojny światowej koalicja przeciwko Hitlerowi. \Na temat idei “wojny sprawiedliwej” u mnie.
Zbigniew
jeśli etyka i moralność jest grą interesów zapytam wprost. Co Pan proponuje zamiast nich?
************************
poldek34 -- 10.08.2008 - 13:52Remont się skończył i rodzina się powiększa.. – czy to nie piękny zbieg okoliczności?
Gretchen
W moim przekonaniu refleksja moralno-etyczna jest wzbogacająca. Pozwala nazywać zło złem, dobro dobrem. Pozwala znajdować punkty odniesienia.
Odrzucając tę perspektywę patrzenia na rozmaite zjawiska swoje analizy zubożamy.
Wtedy łatwo o takie wnioski jak Pańskie.
Wtedy łatwo znaleźć taktyczne uzasadnienie dla każdej zbrodni.
Zgadzam się z każdym Twoim zdaniem Gretchen, no proszę. Bardzo miło. :-)
Można inną analogię:
można zredukować człowieka do zestawu pierwiastków chemicznych i pozyskiwać je z wyhodowanych istot ludzkich.. – a co, toż to zwykły interes na którym można zarobić. Wszak po rezygnacji z refleksji morealno-etycznej nie ma nic…. .
Na szczęście człowiek nie jest zwierzęciem pomimo wielu podobieństw biologicznych. Posiada jeszcze nadbudowę której wytworem jest nie tylko kultura ale zdolność odkrywania norm etycznych, moralnych i świadomość dobra: osobistego, wspólnego i ogólnoludzkiego.
Kim staje się człowiek który z tego rezygnuje(z refleksji moralno-etycznej)? Jakąś karykaturą człowieka. Określiłbym to, stanem wewnętrznego konfliktu. A więc “wojna”. Gdyż natury oszukać się nie da.
pozdr.
************************
poldek34 -- 10.08.2008 - 14:07Remont się skończył i rodzina się powiększa.. – czy to nie piękny zbieg okoliczności?
@Gretchen
No bo widzi Pani, w polityce zło może mieć wiele twarzy. Proszę mi powiedzieć, po której stronie Pani zdaniem jest dobro a po której zło w wojnie Izraelsko-Palestyńskiej? Bo ja naprawdę nie wiem. Czasami jest łatwo pokazać winnego, ale czasami ten sam akt haniebny nabiera innego znaczenia po latach i bestialskie okrucieństwo fizycznej eliminacji jednej ze stron okazuje się być źródłem wieloletniej pomyślności i powodzenia drugiej lub aktem, który zapobiegł jeszcze większej tragedii.
Jak jednym słowem “dobro” lub “zło” nazwać pacyfikację powstań, które miałyby obalić władzę. Kto ma rację w wojnach domowych, gdzie albo się daną wieś spali a mieszkańców zabije, albo przyłączą się do powstania i będą strzelać z lasu?
Proszę sobie nie myśleć, że poszczególne akty terroru mnie nie oburzają, że nie robią na mnie wrażenia szczegóły rzezi wołyńskiej itd. Ale logika procesu politycznego pokazuje, że na rzezi wołyńskiej Ukraińcy skorzystali. Rozległe terytoria zachodniej Ukrainy na zawsze straciły status “terytoriów spornych”. Polaków tam już nie ma. To jest już na trwałe ziemia Ukraińców. Czy osiągnięcie tego celu byłoby możliwe bez okropieństw rzezi wołyńskiej?
Więc ja nie zadaję sobie już tego typu pytań. Ja oceniam historię już wyłącznie jako proces polityczny i uważam, że próba oceny która ze stron jest dobra a która zła nie ma na ogół sensu. Powinniśmy opowiadać się po tej stronie, której sukces jest korzystny dla nas (z wielu punktów widzenia).
Oczywiście dla bardzo wielu krajów obecne status-quo jest zadowalające i w tej sytuacji każdy konflikt widzą one jako zagrażający tzw. ładowi światowemu. Będę one utyskiwały, że wojny są w ogóle złe, że konflikty powinno się rozwiązywac innymi metodami, itd.
Ale kraje i narody niezadowolone z obecnego ładu nie mają wcale ochoty pozostawać w obecnej sytuacji. Kto ma rację – Kurdowie, którzy chcą własnego państwa czy Turcy, którzy chcą zachować integralność terytorialną? Ma pani łatwą odpowiedź? Moja odpowiedź jest taka, że każda ze stron ma swoją rację i Kurdowie mają prawo wysadzać bomby w Stambule a Turcy mają prawo polewać kurdyjskie wioski napalmem. Bo takie jest prawo wojny – wygrywa silniejszy i z tym jest historia. Utrzymywanie sztucznego ładu na siłę bez uwolnienia sił kłębiących się pod powierzchnią zamienia całe prowincje w ziemię spaloną na dekady, podczas gdy jedna krótka wojna mogłaby przynieść jednoznaczne rozstrzygnięcie.
Takie jest moje zdanie.
I dam Pani jeszcze jedno do myślenia. Zna pani dylemat autorów filmów przyrodniczych? Czy powinni pomagać swoim bohaterom? Czy powinni ratować tonącą antylopę, która wpadła do rzeki? Czy powinni odganiać lwy od samotnego słoniątka, które oddaliło się od matki? Rozumie pani, że jeśli zaczęliby iść tą drogą, to wcale niebyło by to takie dobre? Ale wielu nie wytrzymuje tego ciśnienia i odstępuje od pracy, bo nie jest w stanie patrzeć na ślepe okrucieństwo natury.
Niestety – wydaje mi się, że pojedynczy człowiek wobec wojny jest tak samo bezradny w swych ocenach moralnych jak ów filmowiec wobec natury…
Zbigniew P. Szczęsny -- 10.08.2008 - 14:47Zbigniew Szczęsny,
no ale jakie traktowanie jako wroga?
Przecież ja gadam z tobą raczej ,,pokojowo” i nie ,,ad personam” a że się spieramy, to chyba dobrze?
Zresztą narzekałeś na nudę, a od wczoraj masz cąłodzienny spór , momentami ostry, z Magią, tekst Mad Doga, twoimi komentami zainspirowany, mój tekst, Poldka tekst.
Zamiast się cieszyć to się wycofujesz:)
A czy ze wszystkiego mus coś wynikać?
Reflkeksja moralno -etyczna i etyka są ważne, bo pozwalają na w miarę pokojowe uregulowanie tego świata a przynajmniej relacji międzyludzkich.,
Oczywiście racja, że stosunki międyz państwami to trochę inaczej niż między ludźmi, ale też chyba jakieś zasady obowiązywać muszą?
A oczywiście, że Napoleon czy cezar i niektóre ich działania mogą być oceniane i są (np. działania napoleona w Hiszpanii czy na Haiti) jako zbrodnicze. Zrestzą legedna Napoleona to tylko u nas i pewnie we Francji, raczej w Hiszpanii pozytywnej legendy Napoleona nie ma pewnie.
A zresztą nie zauważasz, że ludzkość jednakewoluuje i posuwa się do przodu, nie ma już niewolnictwa, świat jest bezpieczniejsi, nie można samowolnie nie wiem zgwałcić kobiety/sprzedać dziecka/zrobić zajazd na dom sąsiada/urządzić maskry jIndian czy Aborygenów, bo są be.
Bo te czyny i karalne są i oceniane sa jako złe.
Wbrew pozorm świat też jest bezpieczniejszy niż dawniej.
A w Europie nie licząc drobnych wyjątków mamy najdłuższy czas pokoju chyba od dawna.
Ja bym wolał by to się nie zmieniało.
pzdr
grześ -- 10.08.2008 - 14:20Bezpieczeństwo (@Grześ)
Bezpieczeństwo? Powiedzmy sobie szczerze – owszem tu i teraz (w Europie) wojny nie mamy, bo mamy akurat sprzyjający splot okoliczności politycznych. Ale ja naprawdę nie wiem, na ile ta sytuacja będzie stabilna np. w warunkach gwałtownych zmian klimatycznych czy jakiegoś drastycznego deficytu surowców. Naprawdę nie wiem. Odnoszę wręcz wrażenie, że jeśli wierzyć wizjom filmowców – perspektywy mogą wcale nie być takie różowe… Może się wówczas okazać, że władza państwowa ugnie się pod presją – bo ja wiem – interesów jakiś lokalnych “landlordów”, ulegnie podziałowi między walczące o zasoby korporacje lub nastąpią ruchy odśrodkowe w poszczególnych prowincjach. Kto wie?
Proszę sobie np. wyobrazić wojny o wodę!
Zbigniew P. Szczęsny -- 10.08.2008 - 14:34Panie Zbigniewie
“Proszę mi powiedzieć, po której stronie Pani zdaniem jest dobro a po której zło w wojnie Izraelsko-Palestyńskiej?”
“Jak jednym słowem “dobro” lub “zło” nazwać pacyfikację powstań, które miałyby obalić władzę.”
Nie o to mi chodzi Panie Zbigniewie, nie chodzi mi o wybór strony – o pokazanie kto ma rację a kto nie ma.
Dla mnie wojna zła jest zawsze, dla każdej strony.
Bo ja uważam, że nie ma wartości wyższej niż życie człowieka i nie znajduję żadnego usprawiedliwienia dla wojny jako zjawiska ze swojej istoty zbrodniczego.
Pan uznaje, że pojedyńczy człowiek nie ma wpływu i to prawda. W pewnym sensie, bo świat w gruncie rzeczy składa się z pojedyńczych ludzi.
Uznając jednak swój brak wpływu zajmuje Pan pozycję komentatora procesów politycznych. A dla mnie procesy polityczne same w sobie to jakieś abstrakcyjne byty. Niestety ich konsekwencje są już mniej abstrakcyjne.
Widząc, że te procesy nie mają wiele wspólnego z aspektem etyczno-moralnym odrzuca go Pan uznając za nieużyteczny dla analizy.
No właśnie, a ja myślę, że choćby nie wiem jak to wydawało się naiwne, nie powinniśmy się zgadzać na zagubienie perspektywy moralnej.
Nie powinniśmy się zgadzać na tę formę rozwiązywania konfliktów.
Nie powinniśmy szukać uzasadnienia dla wojny.
Dla wojny czyli pogardy dla historii pojedyńcych ludzi, rodzin, społeczności poświęcanych w imię jakichś idiotycznych, przyszłych i abstrakcyjnych celów.
Gretchen -- 10.08.2008 - 15:28@Gretchen
Rozumiem Panią, ale studiowanie historii dowodzi jednoznacznie, że są problemy, dla których jedynym sensownym rozwiązaniem jest wojna. Niestety.
A cele wojny wcale nie muszą być idiotyczne, odległe, abstrakcyjne. Czasami są zupełnie realne, bliskie, namacalne. Tak bliskie i tak namacalne, że całe narody prą twardo do walki pomimo świadomości jej kosztów i ryzyka.
Pozdrawiam!
Zbigniew P. Szczęsny -- 10.08.2008 - 15:45Panie Zbigniewie
“A cele wojny wcale nie muszą być idiotyczne, odległe, abstrakcyjne. Czasami są zupełnie realne, bliskie, namacalne.”
Cele być może. Tylko proszę przekonać tych, którzy ich nie namacają ponieważ zginą.
Trzeba by też zadać sobie pytanie czyje to są cele?
“całe narody prą twardo do walki pomimo świadomości jej kosztów i ryzyka.”
A kto pyta całe narody?
Panie Zbigniewie, ja wiem że jestem naiwna, ale nie aż tak żeby uwierzyć, że jakakolwiek wojna jest sprawą całego narodu.
Gdyby tak było propagadna nie byłaby potrzebna.
Nie trzeba by było tylu ludzi przekonywać wciąż, że to jest ich sprawa.
Pomyślałam o wojnie jak o takim zwykłym towarze, który musi się sprzedać. Opracowuje się całe strategie marktingowe, kampanię reklamową i wprowadza swój pomysł w życie.
Uproszczenie?
Zapewne, ale niech Pan się zastanowi czy gdyby polscy politycy chcieli teraz jakiejś wojny to przecież nie będą Pana czy mnie pytać o zdanie.
Wojna nie jest sprawą zwykłych ludzi. Oni tylko muszą się w tej sytuacji odnaleźć. Muszą bo już innego wyjścia nie mają.
Dla mnie wojna to polityka i pieniądze, ale nie wiem czy czasem nie w odwrotnej kolejności…
Gretchen -- 10.08.2008 - 18:20Kiedyś był taki film dokumentalny
ciekawa sprawa, pokazywali jak rząd amerykański wpompował grube miliony, by propagandowo sprzedać wojnę w Iraku, nawet w celach marketingowych powołali opozycję iracką. Swietny film. A Gretchen zapraszam do siebie na dwa krótkie filmiki, które jakoś korespondują z tym, co mówi. No na dopisek, tyż u mnie:-)
Aha, czy ktoś pamięta o sprawie Terry Schiavo, której temat pięknie sprzedano w mediach? Niemal każdy żył tą sprawą. A w tle była kolejna rocznica irackiej wojny.
Human Bazooka
Mad Dog -- 10.08.2008 - 18:25Zebyś ty Madzie
i tobie podobni, wpatrzeni w pierdoły na filmikach, nie musieli palić chrustem pod czajnikiem i siedzieć przy świeczkach albo łuczywie.
Igła -- 10.08.2008 - 18:30Nawet Helenie.
Sorry gościu
Obejrzysz, zestawisz z polityką USA, prezentowaną choćby na stronach neokonów, czy prezentowaną za czasów Busha seniora, czy obecnego prezia USA. Przypomnisz sobie przemówienie Dablju, w którym daje ultimatum Saddamowi, przypomnisz sobie Abu Ghraib, Taxi To The Dark Side (pewnieś nie oglądał, bo to dokument jest), lukniesz na strony łoczowe dot. administracji Busha, wtedy pogadamy.
A póki co twój komentarz jest na poziomie maryli, sorry.
Human Bazooka
Mad Dog -- 10.08.2008 - 18:35Jasne, że na poziomie Maryli
Bo tak jak i ona masz internet i możesz napisać każde głupstwo.
Zupełnie bezkarnie.
I na dodatek możesz się oburzać na USA i Busha, iść do kina, jechać na wakacje.
Igła -- 10.08.2008 - 18:56I wszystko to zamiast zapierdalać na front albo kopać se ziemiankę.
tylko widzisz,
ja ci mówię, gdzie masz poszukać sobie informacji, na których opieram swoje mniemanie. a ty w tym przypadku zostajesz na poziomie maryli.
i widzisz, nie mam powodu, by jechac na front. chyba, że jest taki?
nie ma? ale takiego, który uzasadniłby moją tam obecność? nie ma? no jaki peszek?
przestań jechać bez trzymanki, zejdź na ziemię.
Human Bazooka
Mad Dog -- 10.08.2008 - 19:00Mad
To te se szukasz informacji tam gdzie ich nie ma.
Bo ja wiem gdzie one są.
I to właśnie dlatego, że masz taką a nie inną możliwość.
Reszta to już tylko twoje interpretacje.
Igła -- 10.08.2008 - 19:04@Propaganda
Np nie potrzeba żadnej specjalnej rządowej propagandy, żeby zebrać gotowych do walki na śmierć i życie po obu stronach konfliktu w Kaszmirze. Po prostu mają chłopaki pewną tam determinację...
Zbigniew P. Szczęsny -- 10.08.2008 - 19:05o, Igła wie lepiej za mnie
No, coraz ciekawiej się robi:-D
ale jakiś argumencik proszę, a nie: “ja mam ładniejszą łopatkę”
proponuję, byś zaczął od “Taxi To The Dark Side”- naprawdę, filmy dokumentalne to nie Disney.
Dobra, nie chcę mi się kontynuować tej gadki, która zamienia się w jakąś dziecinadę, niestety nie z mojej winy:-D
Human Bazooka
Mad Dog -- 10.08.2008 - 19:08Mad
Jak se chcesz wąchać kwiatki albo latać z gołą dupą po trotuarze wołając – pokój.
To zrób to.
Tylko nie nazywaj tego oceną wydarzeń.
Może lepiej – naiwnością?
A zreszto rób, jak chcesz.
Podobno już nie chodzisz w krótkich majteczkach?
Dobranoc.
Igła -- 10.08.2008 - 19:17Ok. Niech ci będzie.
Human Bazooka
Mad Dog -- 10.08.2008 - 19:19Panie Zbigniewie
Pan powinien być zawodowym żołnierzem.
Dlaczego Pan nie jest?
Proszę mi wierzyć, że nie ma w tym pytaniu sarkazmu – po prostu jak czytam to, co Pan pisze to takie pytanie mi się pojawiło.
Gretchen -- 10.08.2008 - 20:10Grześ
Pacyfistą nie jestem, twoje cytaty z Gandhiego, wiersze i piosenki w dobie wojny w Gruzji są naiwne (sorry), ale nie rozumiem tej pochwały czystej skuteczności na wojnie, (czynionej oczywiście nie przez ciebie) że dozwolone jest wszystko, że eksterminacja ludności może być uzasadniona. Dla mnie wojna to zabijanie, ale umówmy się, zabijanie żołnierzy a nie ludności cywilnej.
Dymitr Bagiński -- 10.08.2008 - 20:23Dymitrze, wtrącę się jeśli pozwolisz
Piszesz:
“Dla mnie wojna to zabijanie, ale umówmy się, zabijanie żołnierzy a nie ludności cywilnej.”
Otóż to właśnie.
Co myślę na temat wojny to możesz przeczytać wyżej, ale moje poglądy to jedno a niechęć świata do ich podzielenia to drugie.
Jeśli ktoś chce brać w tym udział to niech bierze, z własnej woli i wyboru. Pójście w takim kierunku, że jak jest wojna to wszystko co umożliwia osiągnięcie celu jest dozwolone, jest zrobieniem tysiąca kroków wstecz.
Tego nie rozumiem już zupełnie. Do tego stopnia, że słów mi zabrakło żeby o tym pisać.
Gretchen -- 10.08.2008 - 20:37@
Proszę sobie nie myśleć, że poszczególne akty terroru mnie nie oburzają, że nie robią na mnie wrażenia szczegóły rzezi wołyńskiej itd. Ale logika procesu politycznego pokazuje, że na rzezi wołyńskiej Ukraińcy skorzystali. Rozległe terytoria zachodniej Ukrainy na zawsze straciły status “terytoriów spornych”. Polaków tam już nie ma. To jest już na trwałe ziemia Ukraińców. Czy osiągnięcie tego celu byłoby możliwe bez okropieństw rzezi wołyńskiej?
Akurat przykład Wołynia i w ogóle Kresów Pd-Wsch. przeczy temu, co Pan twierdzi. Uważa Pan, że ludobójstwo jest uzasadnione (usprawiedliwione?), podając przykład zburzenia Kartaginy (bo miało to zapewnić Rzymowi spokój i hegemonię na stulecia i w rezultacie mniej ofiar). Tymczasem rzezie UPA są przykładem pomyłki politycznej i bezsensownego przelewu krwi. OUN-owcy sądzili, że po wojnie może dojść do plebiscytów, tak jak po I wojnie, podjęli więc decyzję o czystkach. Jednak Stalin miał inny plan – plan przesiedleń – i zrealizowałby go niezależnie od tego, co zastałby na tych ziemiach. W tym sensie rzezie UPA nic nie dały.
Dymitr Bagiński -- 10.08.2008 - 20:39Dymitrze,
co jest naiwne?
A nie jest bardziej naiwne, uleganie wojennej np. propagandzie i pieprzenie, że misja w Iralku to było ratowanie świata i szukanie broni masowego rażenia.
Nawet pan Kwaśniewski prezydent robił z siebie głupka, mówiąc, że go Amerykanie oszukali, że w Iraku jest ta broń a jej nie ma.
Dziwne, że ja widziałem ściemę a on nie widział?
Poza tym mój tekst jest przeciwwagą, nie jest polemiką, bo opolemizowałem się pod tekstem wiki 3 i u Poldka, jest subiektywną i osobistą kompilacją różnych osób i głosów waznych dla mnie.
Okej.
grześ -- 10.08.2008 - 22:26Gandi, deMello, Budda, Św Franciszek, Martin Luter King, Jezus wszystko to strawa dla naiwnych?
Plus naiwne piosenki?
No spoko.
Jakos wolę swoją naiwność niż pochwały Karadżica
Zresztą już ,,nick” mam infantylny
:)
Grześ
jak cię ktoś napadnie, to będziesz mu cytował Ghandiego?
Dymitr Bagiński -- 10.08.2008 - 22:11Igła&Mad,
oczywiście, że propaganda pro-iracka istniała.
Ba, co śmieszne, dużo jej było w POlsce, choćby sposób prezentowania wiadomości.
Zresztą świetnie to kiedyś Stomma w ,,Polityce” opisał.
Igła, sorry, ale trollujesz.
Co mają twoje teksty do tego co Mad pisze?
I że jest ewentualne rosyjskie zagrożenie, to ma znaczyć, że Amerykanom wszystko wolno?
W jaki sposób misja w Iraku zmieniłą coś na plus dla nas i co dała Polsce?
A w USA były silne nurty krytyczne wobec tej wojny, demaskujące propagande i kłamstwa Busha i jego ekipy.
O dlaczego mad ma o tym nie pisać?
Napisz coś z sensem, bo takie gadanie, to sorry, ale jest bezowocne i ty se możesz napisać, że wszyscy sa naiwni a tyś jest ekspert od wojny a wszystkich innych Ruscy zaatakują (ciekawe co wtedy z panem Igłą szanownym będzie, który jako jedyny to przewidział? Proorkiem zostanie), tylko co z tego?
No nic.
tak jak z twoich życzeń, by Rosja i Sowiety szczezły.
To już wole wiedzę Mada o filmikach.
grześ -- 10.08.2008 - 22:11Dymitrze,
no sorry, ale nie rozumiem o co ci chodzi.
Wyjasniłem ci po co jest ten tekst.
Czy ja mam tu wg was snuć wielkie scenariusze na wypadek co będzie jak nas zaatakuje Rosja?
No sorry, ja pisze o tym, co lubię i co mnie interesuje.
I jest dla mnie ważne.
zaczęła się gadka o ofiarach na wojnie.
Igła, Z. Szczęsny, wiki 3 przedstawili wizje pragmatyczno cyniczną.Poldek chrześcijańską, ja sobie przedstawiam pacyfistyczną, Gretchen pewnie jakąś głęboko humanistyczną.
I tyle.
Jak będzie wojna, to te wszyskie teksty będzie se można, że tak kolokwialnie powiem, wsadzić.
grześ -- 10.08.2008 - 22:16Choć wolałbym osobiście, by na owej wojnie jesli kiedykolwiek miało do niej dojść, obie strony kierowały się raczej pogladami Gretchen czy moimi nie Ziggiego.
Choć jakby sie kierowąły moimi, to by wojny nie było.
:)
“Gandi, deMello, Budda,
“Gandi, deMello, Budda, Św Franciszek, Martin Luter King, Jezus wszystko to strawa dla naiwnych?”
Oczywiście Grzesiu. To jest strawa dla naiwnych.
Tak się to teraz nazywa – naiwność.
Nikt nie powie, że Budda, Jezus, Franciszek i inni byli naiwni, ale Grzesie i Gretcheny są. Bo życia i świata nie znają co implikuje gadanie bzdur. Dziecinnie naiwnych.
Taki imbryk z dziubkiem.
Uznaję prawo ludzi do walki jak chcą.
Nawet mogę taki wybór szanować, bo jak już pisałam, gadałam z chłopakami z armii. Ale armii zawodowej, z ich wyboru.
Widziałam też ich cenę.
Wolę w tej sytuacji swoją naiwność.
Gretchen -- 10.08.2008 - 22:22Grześ
Przepraszam za niezrozumienie. Tytuł notki i pierwsze zdania wszystko wyjaśniają.
Dymitr Bagiński -- 10.08.2008 - 22:28Nie no spoko,
a i tytuł wiele nie wyjaśnia, w sumie jest nawet trochę nieadekwatny do tekstu, bo to taki manifest raczej innych niż mój mi wyszedł.
A pierwsze zdania, fakt, wyjaśniają.
Ale to nie znaczy że ty masz nie rozumieć na swój sposób.
ja ci tylko wyjaśniam mój, ale tekst może każdy interpretować jak chce.
Więc jak chcesz się pokłócić o coś, to czekam
:)
pzdr
grześ -- 10.08.2008 - 22:34Podpisuje sie pod twym tekstem
ze wzgledu na ograniczony dostp do kompa nie wlacze sie do
Bianka -- 11.08.2008 - 08:19dyskusji.
Marze zeby istnial taki guzik ktory w momencie wybuchu nawet
llokalnego zbrojnego konfliktu dawal by odczuc skutki wszystkim.
w sposob wirtualny ale na tyle bolesny ze nic nie byloby wazniejsze
od jego zakonczenia..
Pozdrawiam zyczac Dobrego Dnia
fajny tekst
“taki inny”
komentarze wiele mówia,
wojna to jest tak irracjonalne doświadczenie że nie wiemy jakbysmy się zachowali, dlatego gadka o suchych cyfrach, taktykach dla przeciętnego człowieka jest niezrozumiała,
ja np. buławy marszałkowskiej nie noszę w plecaku,
na swój ograniczony umysł, wydaje mi się że rozumiem argumentację, opis, próbę interpretacji wydarzeń ale wydaje mi się że każde spojrzenie na sprawy wojny i tragedii z nia związanej wymaga różengo spojrzenia,
pragmatyczego i tego niepragamtycznego
pozdrawiam
prezes,traktor,redaktor
max -- 11.08.2008 - 09:02Grześ
obaj jesteśmy naiwni, tylko ty trochę bardziej niż ja. Ty jesteś całkowicie przeciw wojnie, ja uważam, że powinna być “rycerską” konfrontacją, a z nas obu śmieją się panowie Szczęsny, Igła i wiki.
Dymitr Bagiński -- 11.08.2008 - 09:35Dymitrze,
ja aż tak naiwny nie jestem:)
Znaczy nie wierzę, by jakakolwiek wojna stała się kiedyś tylko rycerską czy nawet żołnierską konforntacją, zawsze będę hinąć niewinni, będą gwałty, bombardowania omyłkowe albo celowe tych, co nie biora udziału.
Będą ci co będą wykorzystywac wojny do swoich brudnych interesów.
Będzie kłamliwa propaganda.
To jest esencja wojny.
Tyle że oczywiście nie wierzę też by wojny znikneły w ogóle ze świata.
grześ -- 11.08.2008 - 09:46Max, ano racja.
No i masz rację nikt nie wi jakby się zachował, dlatego buńczuczne np. deklaracje niektórych, że oni by walczyli czy coś tam , mnie nie przekonują.
Albo że oni coś tam.
pzdr
grześ -- 11.08.2008 - 09:47Bianka, dobry pomysł:)
ja napisałem cos podobnego, może naiwnie, ż enp. gdyby Niemcy czy inne narody wiedziały jak II wojna światowa się potoczy, to może by jakoś nie poszły tą drogą.
Może to naiwne, ale chciałbym wierzyć, że gdyby ludzie byli świadomi, to by nie bawili się w takie rzeczy.
pzdr
grześ -- 11.08.2008 - 09:49Ja się nie śmieję p.Dymitrze
Ani z pana ani z nikogo.
Tyle, że nie wierzę w rycerskość wojny.
Co nie znaczy, że uważam że nie powinna się toczyć bez reguł.
One są ale tez stosowane wybiórczo.
Np Niemcy polskich oficerów trzymali w oflagach a szeregowych zwolnili a sowieckich jeńców nawet nie żywili a oficerów często mordowali na miejscu.
Bo formalnie Sowiety nie podpisały układu w Genewie.
Igła -- 11.08.2008 - 10:15ps.1)naiwne, idealistyczne marzenie,
moze ale gdyby ktos, kiedys nie mial rownie nieprawdopodobnego to
dzis nie latalabym samolotem (nadal zreszta w nie nie wierze,wystarcza mi jednak, ze
z nich korzystam).
ps.2) politykow uzywajacych przemocy militarnej skazalabym na niebyt w zapisanej
Bianka -- 11.08.2008 - 11:08historii cywilizacji
grzesiu, witaj
Dobrałeś fajne utwory :) Poruszające teledyski…
Ja chyba nie jestem pacyfistą, nie umiem nadstawiać drugiego policzka, nie jestem też żołnierzem, nigdy nie byłem…
Nie wiem co bym zrobił, gdybym mieszkał w Gruzji teraz…
Ale wiem, że oni czekają aż ktoś do nich wyciągnie rękę, chyba są potwornie samotni…
A wyciągnąć rękę to teraz po prostu przysłać im broń, lekarstwa, żywność
Zbombardować rosyjskie tanki, zestrzelić samoloty…
I raczej rozumiem ICH wojnę, bo każdy ma swoją, Putin ma swoją, Saakaszwili ma swoją, i bombardowani żołnierze i cywile mają swoją wojnę.
I ja jestem z nimi.
Pozdr
P.S.
Żeby podtrzymać nastrój poetycki wiersz o wojnie nie prezydentów, nie generałów, tylko o wojnie młodych żołnierzy:
Władysław Broniewski
“Młodość”
Szły na wschód bataliony, szwadrony i pułki,
drobny deszcz senne oczy żołnierzom zaklejał,
chlupało mokre błoto na kołach i kółkach,
płynęła mętna woda z rozmokłych kolein,
paliły się chałupy, stodoły i stogi,
pod bialy namiot dymów kulily się miasta. – A tam – na wschód – dudniły, turkotały drogi:
tępo walił – czternasty, piętnasty, szesnasty.
I coraz ciężej było nieść głowę na plecach,
i coraz czarniej było w lasach na Wołyniu. – Ej, panie poruczniku, wysmukły jak świeca,
ja wiedziałem, że ciebie kula nie ominie.
Zetrę ci z ust rękawem tę czerwoną rosę,
źle tu leżeć na ziemi wśród końskiego ścierwa,
podzielimy się jednym cienkim papierosem
i skradzioną z węgierskich taborów konserwą...
Nie chcesz, stary, co?... Nie wiem, gdzie cię zakopali – pod Czartoryską Gorą? Kuklą? Kamieniuchą?
Dziś już nie ma nikogo z dwunastej kompanii
i twojej maciejówki wciśniętej na ucho. –
Roztapiała się młodość brudnym, mokrym śniegiem,
dławiły dni pochmurne, jak robactwo żarły,
i już mi chłodne były jesienne noclegi,
i z umarłymi bylem sam na pól umarły…
...Kowalski – rozerwany granatem, Ignaczak – cztery kule w pachwinę, Nowak – od szrapnela,
Marciniak – kula w piersi… Pamiętam, jak patrzał
i skamlał umierając: “Wody… przyjaciele…”
Bracie! Ja cię napoje. Mam wodę w manierce.
Ale ten marsz bez przerwy – i nigdy postoju…
Ciężko. I nie wiem, czy mi bardziej ciąży serce,
czy na plecach tornister i dwieście naboi…
O, niechaj mnie o niebo zadławi i zniszczy,
Ja się nie ugnę przed nim – urągam i wzywam:
hej, czarna artylerio, ostatni raz wystrzel
okropnym, ślepym słońcem nad ziemią nieżywą,
chluśnij we mnie wulkanów żużlem i żelazem,
RafalB -- 11.08.2008 - 12:13niech trajektoria tęczy na pół mnie rozetnie,
niech groby oceanów pochłoną mnie – razem
z pękniętym, głupim sercem – siedemnastoletniem.
A propos The Cranberries
i wojennych tematów czyli bezsilności, samotności, przemocy, która nie znajduje żadnego wytłumaczenia zapamietałem “Krwawą Niedzielę” Greengrassa…
Tak, bezsilność... ona jest chyba najbardziej dojmującym uczuciem na wojnie.
RafalB -- 11.08.2008 - 13:03Może jeszcze ktoś pamięta "Shipbuilding" ?
Najbardziej znane wykonanie, to chyba miał Robert Wyatt, ale ja wolę ten kawałek w wersji Elwisa Costello.
Zbigniew P. Szczęsny -- 11.08.2008 - 13:14grzesiu,
a mnie wczoraj cały dzien system nie chciał zalogowac, więc siedziałam cicho, zastanawiajac sie jakiż to znak dla mnie takie nie-zalogowanie. Uznałam, że mam się przymknać, nie madrzyc i skupoic na tym, co dla mnie najwazniejsze. Więc dziś – jak juz jestem zalogowana, napiszę krótko:
Naiwniacy i pacyfisci wszystkich krajów – łączmy się!
Naprawde warto!
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 11.08.2008 - 17:45Rafale, witam,
Broniewski, dzięki za niego, uwielbiam, może kiedyś napisze tekst o jego poezji.
W ogóle ciekawa i w sumie tragiczna postać, ale talent miał ogromny, taki następca romantyków w 20 wieku.
Niestety często niektórzy w swej ignorancji tyle wiedzą o Broniewskim, ż ekomunista bo napisał kilka wierszy o Stalinie, a to jeden z najciekawszych naszych poetów.
A wiersz ten znam, zawsze przemawiał do mnie.
A ,,Krwawej niedzieli” niestety nie oglądałem.
Choć może lepiej, bo takie filmy mnie dołują bardzo.,
pzdr
grześ -- 11.08.2008 - 19:27Anno,
no co tu dużo gadać, popieram, trochę nas tu jest:)
Mad, Docent, Gretchen, ja, ty, Poldek, ci naiwni.
pzdr
grześ -- 11.08.2008 - 19:28Zbigniewie Szczęsny,
nie kojarzyłem tego utworku, własnie sobie słucham.
grześ -- 11.08.2008 - 19:31Zapytam jako ignorant tylko, czy ma on coś wspólnego z tematyką wojenną?
Bo nie znałem go dotychczas i nic o nim nie wiem, a wersja Costello faktycznie lepsza.
Igłła
“Ja się nie śmieję p.Dymitrze zaktualizowany
Ani z pana ani z nikogo.”
No przynajmniej nie ściemniaj.
Human Bazooka
Mad Dog -- 11.08.2008 - 19:36.
.
Magia -- 03.09.2008 - 12:48Hm,
czy czasem nie ma innego wyjścia niż wojna?
No pewnie nie ma…
A w sumie mój tekst przecież nie jest tak naprawdę żadnym manifestem pacyfisty, jest kompilacją wypowiedzi kilku osób i utworów z którymi się zgadzam.
Choć niestety realizm/pesymizm czy cynizm mi mówią, że ci którzy o wojnach decydują się raczej z tym nie zgadzają.
No, ale ja se mogę zawsze napisać.
Bo tyle umiem.
Po prostu..
grześ -- 11.08.2008 - 19:58Grzesiu
“Broniewski, dzięki za niego, uwielbiam, może kiedyś napisze tekst o jego poezji.
W ogóle ciekawa i w sumie tragiczna postać, ale talent miał ogromny, taki następca romantyków w 20 wieku.”
Musisz się pospieszyć, bo może będę pierwszy ;)
To był geniusz, kiedyś dosyć dokładnie studiowałem jego życiorys i twórczość. Chodziłem do podstawówki jego imienia i dwa razy z rzędu brałem udział w konkursie wiedzy o nim :):):)
He, he, było fajnie…
Jeden z największych poetów XX wieku w Polsce na pewno.
A jego spojrzenie na wojnę jest właśnie bardzo bliskie mojemu. On miał to nieszczęście, że brał udział w dwóch światowych i musiał się w tej sytuacji odnaleźć, musiał po prostu żyć..., żyć w czasie trwających wojen…
RafalB -- 11.08.2008 - 20:32Żyć?
Broniewski to był oficer liniowy.
Igła -- 11.08.2008 - 20:39On musiał posyłać innych na śmierć, i siebie samego.
I przeżyć.
Igła
Właśnie, żyć posyłając na śmierć innych i siebie.
Takie jest życie w czasie wojny, tak myślę.
Straszne, bo nic innego nie można zrobić...
A on, jako człowiek ponadprzeciętnie wrażliwy, doskonale to rozumiał...
RafalB -- 11.08.2008 - 20:49No i jednocześnie ten jego patriotyzm i poczucie “dziejowej konieczności”, szczególnie w przypadku II światowej…
RafaleB,
to możemy zawrzeć pewien że tak się wyrażę, deal?
Znaczy układ (he, he, jak na antykaczystów przystało)
Ja piszę dalej swoje różne pierdoły, znaczy teksty, a ty debiutujesz na TXT tekstem o Broniewskim?
grześ -- 11.08.2008 - 20:51Co ty na to?
:)
A Broniewski, niestety niedoceniany z kilku powodów, a fakt, też uważam, że jeden z najwybitniejszych i bliski mi w sumie.
Ostatnio trochę o nim czytałem w dwu książkach Kiry gałczyńskiej wspomnieniowych.
Igła,
trup raczej nikogo na śmierć nie pośle.
pzdr
grześ -- 11.08.2008 - 20:53Grzesiu
Deal powiadasz…
Znaczy układ…
Dobre :)
Pomyślę...
RafalB -- 11.08.2008 - 21:07A toś mi zabił ćwieka!
Grzesiu, słodki Grzesiu
doszły mnie słuchy, że WołoDia Putin, po przeczytaniu twojego textu, wydał rozkaz natychmiastowego wycofania wojsk z Gruzji i złozyl deklarację jednostronnego rozbrojenia.
Poważnie.
Zwlaszcza ten Gandhi go urzekł. Ten sam Gandhi, który doprowadził swój kraj do ruiny, wewnetrznych wojen. Ten sam Gandhi, ktory mówił, ze “pozory ubóstwa kosztują najwięcej”.
Poczta Polska wiezie tez do ciebie list z Witnamskiego Stowarzyszenia Wspierania Pacyfizmu, w którym dziękują ci, Grzesiu, za twoja heroiczna postawe w obliczu wojny uznając cię za godnego kontynuatora pacyfistów amerykańskich, którzy protestując przeciwko jankeskiej agresji na Wietnam zapewnili temu wspanialemu, skośnookiemu narodowi spokój i bezpieczeństwo & dobrobyt pod wodzą witnamskiej KomPartii.
Tak trzymaj!
Artur M. Nicpoń -- 12.08.2008 - 08:37Artur Nicpoń,
e tam lepiej wychodzą ci antylewackie manifesty niż pseudoironiczne komentarze.
A poza tym nie widzę związku z twoim komentarzem a moim tekstem czy komentarzami.
pzdr
grześ -- 12.08.2008 - 13:17Tzw “naiwniacy i
Tzw “naiwniacy i pacyfiści” przyłączam się do Was, kiedyś będzie nas wiecej od tych co wolą najpierw wojować i kłamliwie usprawiedliwiać niegodne środki tzw szczytnymi celami.
arundati.roy -- 12.08.2008 - 10:32pzdr
Arundati,
no miło, że jesteś.
grześ -- 12.08.2008 - 13:18I od razu się do brygady pacyfistycznej przyłączasz, no, no.
:)
pzdr
Grześ
Nicpoń powiedział – ni mniej ni więcej – że pacyfizm dla pacyfizmu to pomyłka.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 12.08.2008 - 14:03Remont się skończył i rodzina się powiększa.. – czy to nie piękny zbieg okoliczności?
Poldku, wyjasnij,
co rozumiesz przez pojęcie ,,pacyfizm dla pacyfizmu”?
Bo nie rozumiem.
I co wy wszyscy o tym pacyfizmie?
Przecież to jest prezentacja poglądów i opinii mi bliskich, ale moich twierdzeń w tekście wiele nie ma.
A Nicpoń jak dla mnie nie powiedział nic w swoim komentarzu, ale to dla mnie akurat nie nowość.
grześ -- 12.08.2008 - 14:26Poza słabą kpiną nie wiadomo po co i w jakim celu.
o zwierzętach,ludziach i filmowcach kręcących filmy przyrodnicze
natura,naturą... a kultura kulturą.Lew rozdzierajacy słonika nie podziela dylematu filmowca.
Wojna- systemy polityczne,państwowe,
państwo,poczucie tożsamości narodowej,narody, historia itd…To wszystko mogłoby teoretycznie wygladac zupełnie inaczej.Potrafię sobie wyobrazic ,że kiedy ,gdy sie urodziłam – okazałoby sie że mieszkam w państwie o nazwie np. Urth i że takie państwo istnieje – to nie miałabym nic przeciwko temu.Potrafie sobie wyobrazic tez że urodziłam sie w Palestynie…i potrafie sobie wyobrazic, że urodziłam się w Izraelu .. Mogłam sie urodzic właściwie wszędzie . Nie nie ma wyboru. Otwieram oczy – a tu mieszkam w Polsce.
Myślę że człowiek nie jest zdeterminowany ciagiem następstw historycznych..
leń -- 16.08.2008 - 00:40Chodzi o to żeby nie zabijać.
Grześ – pamietasz “Czas
Grześ – pamietasz “Czas Apokalipsy”?
I dwa zakończenia tej opery filmowej?
Nie wiadomo, w którym momencie kat zmienia się w ofiarę i vice versa. Szaleństwo wojny udziela się – może na mocy atawizmu, zapach krwi jak zapach napalmu o świcie…
Wojna, przemoc – wyzwala tkwiące w ludziach jądro ciemności.
Coppola postawił ważne pytanie – naszą moralność, wciąż tkwiącą w mroku. Obłed fizyczny bywa wszak skutkiem etycznego szaleństwa. Tylko mały krok.
Stosując przemoc – tracimy niewinność. Kurtz może być Willardem, a Willard Kurtzem. Żołnierz odpowiada tylko przed sobą. Wojna to święto, podczas którego granice – jakiekolwiek – szlag trafia. Menady są uprawnione do rozszarpania Orfeusza.
Skąd bierze się w człowieku ta straszliwa chęć decydowania o życiu lub śmierci innego człowieka? Nalot helikopterów przy wtórze Wagnerowskiej “Jazdy Walkirii”, upiorny i piękny balet, ma jeden cel – zabić mieszkańców wioski, winnych i niewinnych. Pan stworzenia decyduje o śmierci innych panów stworzenia.
Wtedy chcę wrócić na drzewo…
Wojen usprawiedliwionych nie ma. Hutu wyrzynali w pień nie-Hutu i odwrotnie, ale oni nie mają ropy. Zginęły miliony ludzi. Ale tam nie ma ropy..
Defendo
defendo -- 17.08.2008 - 13:45grześ
Pacyfizm to nic mądrego. To tak jakbyś ogłaszał że każdy może dać Ci bezkarnie w mordę, zgwałcić oszczać i podpalić. To zaproszenie do agresji, chętni się zawsze znajdą, w gruncie rzeczy to prowokacja w rozumieniu wiktymologicznym.
Krk -- 17.08.2008 - 16:46Krk,
hm, upraszczasz i to bardzo.
grześ -- 17.08.2008 - 20:32pzdr
Leniu,
no chodzi, tyle, że niektórym chodzi własnie o coś przeciwnego w sumie i to jest problem.
pzdr
grześ -- 17.08.2008 - 20:34Defendo,
ano tak.
Ekstremalne sytuacje raczej ekstremalne metody i zachowania wywołują.
najczęściej ekstremalnie złe.
pzdr
grześ -- 17.08.2008 - 20:35Bo to i bardzo proste
Pokłosiem zachodnioeuropejskiego pacyfizmu była np. II WŚ.
Krk -- 17.08.2008 - 21:28Taaa,
pacyfistyczne Niemcy z pacyfistycznym ZSRR ją wywołali.
grześ -- 18.08.2008 - 23:47No zajobiście.
:)
Nieee
Pacyfistyczne państwa zachodnioeuropejskie, do niej dopuściły.
Krk -- 19.08.2008 - 00:41Nie przeciwdziałając. Tak choćby, jak namawiał Francję Piłsudski, bodajże w 34’.
Krk,
tu zgoda, ale myślisz, że dopuściły bo były tak miłosierne i nie chciały zabijać?
I rządzący Anglia czy Francją byli pacyfistami?
Nie, byli tchórzami i nie umieli przewidywać.
Olali se wschodnią Europę, naiwnie myśląc, że Hitler ich zostawi w spokoju.
I się przeliczyli.
Dla ciebie może głupota i tchórzostwo (+ lewactwo)= pacyfizm.
Dla mnie pacyfizm, to coś innego znacznie, to prąd mający swe podstawy w każdej chyba religii, mający poczatki w starożytności, wsparty humanizmem, a w 20 wieku kontrkulturą.
Oczywiście pacyfizm tak jak i polityczna poprawność może mieć niefajne odchyły i głupie elementy, to fakt.
Może kiedyś napoiszę więcej o moim pojmowaniu pacyfizmu/wojny/moralności/zasad/samoobrony i obrony koniecznej.
Ten tekst był tylko emocjonalną kompilacją i reakcją na pragmatyzm posunięy moim zdaniem za daleko Igły, Wikiego i Zbigniewa szczęsnego,którzy sprzed monitorów lekką ręka wypisują jak to cywile musza ginąć i jak to uzasadnione jest.
grześ -- 19.08.2008 - 10:09To przyznam Ci się do czegoś:
Wstydzę się teraz swego niegdysiejszego poparcia dla wojny w Iraku.
Krk -- 19.08.2008 - 18:17Wiesz,
ja nawet się nie wstydzę tego, że Polska wzięła w tym udział.
Ale np. tłumaczenia Kwaśniewskiego, że go Amerykanie oszukali (a był taki wywiad) co do broni masowego rażenia to żenada.
Żenadą był brak debaty, żenadą był sposób prezentacji jednomyślny totalnie tego w mediach itd.
Jeszcze wiele rzeczy by znalazł, które były w tej całej sprawie niesłuszne i złe.
Co do samego konfliktu, no to jestem rozdarty, bo mam wrażenie, że świat bez Saddama jednak jest lepszy.
No i zyskali chociaż Kurdowie na tym (aczkolwiek czy kiedyś to nie doprowadzi do kolejnego konfliktu kurdyjsko-tureckiego)
pzdr
grześ -- 19.08.2008 - 18:37Panie Grzesiu!
Pacyfizm nie jest przeciwieństwem militaryzmu. Jest przeciwieństwem rozsądku. (Pacyfizm przedstawiany przez Pana.)
Rzymianie mieli taką maksymę (za pisownię nie odpowiadam) „Civis pace para bellum”. Zatem będąc rzekomym przeciwnikiem wojny powinien Pan pracować nad przygotowaniem się do wojny, w tym nad wzmacnianiem morale wojska i zaplecza. To co Pan z towarzystwem robi to proszenie się o wojnę, tak jak o nią prosiły się Francja i Wielka Brytania przed II wojną światową.
To, że się z Panem nie zgadzam, to nie znaczy, że akceptuję poglądy pana Zbigniewa Szczęsnego. Pisanie o skuteczności jako jedynym kryterium oceny wydarzeń w tym wojny, jest głupie. Choćby, dlatego że nigdy nie wiadomo jaki będzie efekt działań w skali makro. Ziemie takie jak Wołyń pozostaną sporne na zawsze. Wiara w to, że wyrżnięcie jakiegoś narodu rozwiązuje problem, jest złudna. Tak mogło być w czasach przedhistorycznych, gdy można było wymazać naród z pamięci. Natomiast teraz zawsze istnieje zagrożenie, że pojawi się taki splot okoliczności, iż powstanie państwo z narodem posługującym się językiem, który stał się martwy ponad 2000 lat temu. Przecież Żydzi w czasach Jezusa z Nazaretu nie mówili już po hebrajsku. Już wtedy był to język liturgii. Żydzi europejscy do II wojny światowej posługiwali się jidisz! A w Izraelu używa się hebrajskiego…
Stwierdzenie, że wojna jest zła powinno prowadzić do logicznego wniosku, że musimy być do niej gotowi tak, aby nikomu nie przyszło do głowy zaatakowanie nas.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 20.08.2008 - 00:22Jerzy
a mnie się wydaje,że pacyfizm nie jest przeciwieństwem czegokolwiek. Jest sprzeciwem wobec zabijania. Może infantylnym, może utopijnym. Nie ma żadnego powodu, aby przyklejać mu jakiekolwiek inne etykietki.
Zabijanie jest złe. Zabijanie wrogów – niekoniecznie. Czy nie widzisz jakiegoś potwornego zgrzytu w tym stwierdzeniu?
Bardzo chciałbym być prawdziwym pacyfistą.
merlot -- 20.08.2008 - 00:30Tomku!
Jeśli mam do wyboru zabić lub być zabitym, to chyba wybiorę to pierwsze. Nie jestem „bratem polskim”, żeby nosić drewniany miecz, czy szablę. Nie widzę siebie w roli świętego Franciszka.
Gdzie w moim komentarzu znalazłeś stwierdzenie, że zabijanie wrogów różni się od zabijania innych? Ja napisałem, że jeśli ktoś nie chce zostać zjedzony w kaszy, tak jak Francja w 1940, to musi być uzbrojony i przygotowany do użycia broni.
Natomiast ja piszę o pacyfizmie nie jako umiłowaniu pokoju tylko jednostronnej rezygnacji z użycia przemocy, odmowie wsparcia dla wojska itp.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 20.08.2008 - 05:22Jerzy M,
po pierwsze ja tu nie prezentuję jakiegoś swojego pacyfizmu, raczej różne pacyfizmu nurty , które mnie interesują.
Poza tym ,,mój” pacyfizm nie wyklucza wojny obronnej czy wojny prewencyjnej, jeśli one są konieczne, aczkolwiek dalej uważam to za zło.
Powiem tak, już kiedyś nieraz o tym pisałem, zabójstwo w samoobronie jest daklej zabójstwem, choć jest konieczne.potrzebne,niezbędne.
zabić, by uratować kogoś innego jest czymś godnym podziwu, ale jest to dalej zabójstwo i ma swoje konsekwencje.
Tak samo wojny.
pzdr
grześ -- 20.08.2008 - 09:27"ale jest to dalej zabójstwo i ma swoje konsekwencje.
Jakie?
Krk -- 20.08.2008 - 11:18krk,
np. moralne dla tego, co zabił.
grześ -- 20.08.2008 - 11:40Bo mam wrażenie, że dla każdego, zabicie, nawet w samoobronie to trauma.
Ma konsekwencje dla rodziny zabitego, no bo kogoś tracą itd.
Trauma?
Żartujesz chyba:) Życie napastnika jest nic niewarte. Nie liczy się, po prostu.
Krk -- 20.08.2008 - 11:51krk,
jakoś nie wierzę.
grześ -- 20.08.2008 - 11:56Może na wojnie osiagnąć można taki stan czy jak się jest zawodowym zabójcą/żołnierzem/snajperem i jest się do tego szkolonym.
Ale w normalnej sytuacji?
Wątpię, by to nie był problem.
>Grzesiu
Czasem jak Cię czytam, mam wrażenie że jesteś reinkarnacją świętego Franciszka ;)
Dodam jeszcze, że gdyby jakaś łajza zaatakowała mnie lub moją rodzinę, nie miałabym żadnych skrupułów ani przed, ani po zlikwidowaniu jej. Co najwyżej modliłabym się aby mieć na to dość siły.
Delilah -- 20.08.2008 - 12:21W normalnej sytuacji tym bardziej
W wojennej bowiem, zabijasz przedstawiciela wrogiej armii, anonimowego, a może on być równie dobrym człowiekiem jak ty. To częsty zresztą motyw literacko-filmowy, taka konstatacja iż jesteśmy takimi samymi ludźmi, i w czasie pokoju moglibyśmy być przyjaciólmi.
Krk -- 20.08.2008 - 12:19Napadający na ciebie zaś przyjacielem żadnym być nie może, to zły człowiek któremu dasz się zabić albo sam go zabijesz – gdzie tu miejsce na dylematy moralne.
kolejna naiwna
dołączam do grona pacyfistów, zastanawiam się gdyby chociaż część tej energii, czasu i środków, jakie idą na zbrojenia, przekierować na propagandę pokoju, uświadamianie, negocjacje, szukanie alternatywnych źródeł energii
pozdrawiam naiwnie
ps.
AnnaP -- 20.08.2008 - 12:53chyba powinnam zacząć się podpisywać Anuś
@ Krk
A jak na wojnie nie ma anonimowości? Jak żołnierz widzi cierpienie wroga, jak słyszy jego wrzaski i jęki to co? Jak podpali napalmem bunkier i widzi wyskakujące pochodnie to co?
Właśnie motywy literacko-filmowe mówią o głębokiej traumie żołnierzy, którzy chcąc niechcąc stają się maszynami do zabijania.
Przykłady: Cienka czerwona linia (książka i film – genialny), Pluton (mimo wszystko też), Ofiary wojny (tytuł odnosi chyba przede wszystkim do żołnierzy właśnie).
A zły człowiek, który na Ciebie napada i może chce Cię zabić też ma kogoś, kto będzie po nim płakał, też czuje bół i strach jak go będziesz zabijał...
To nie jest chyba takie proste…
Pozdr
RafalB -- 20.08.2008 - 14:03Rafał
Odnosząc się do pierwszego akapitu – dlatego twierdzę że sytuacja napadu bandyckiego jest bardziej klarowna, czystrza.
“zły człowiek, który na Ciebie napada i może chce Cię zabić też ma kogoś, kto będzie po nim płakał, też czuje bół i strach jak go będziesz zabijał...
To nie jest chyba takie proste…”
Jest bardzo proste: zły człowiek sobie zasłużył na ten ból i strach, on to wkalkulował, taką możliwość, nie dając mi wyboru, piłka jest po jego stronie. Ja tylko, jeśli mi się uda – przeciwdziałam. To co go spotyka, jest na własne jego życzenie, jako dopust Boży.To tak proste że aż się głupio czuję, “dyskutując”.
Pozdro
Krk -- 20.08.2008 - 14:24Dla mnie to nie jest takie proste...
Wyrwać chwasta i jeszcze “jak dopust Boży”...
Nie na moje nerwy.
Podziwiam, ale nie zazdroszczę...
Pozdr
RafalB -- 20.08.2008 - 14:38Nic tu do podziwiania ani zazdroszczenia
Jeśli się znajdziesz w takiej sytuacji, czego bynajmniej Ci nie życzę – zrozumiesz. Na pewno nie będziesz wtedy się przejmował, bólem strachem i uczuciami bliskich – bandyty.
Krk -- 20.08.2008 - 14:43Rafał&Delilah&krk,
po pierwsze mam wrażenie (nadzieję:)), że nikt z nas nikogo nie zabił ani zabijac nie będzie musiał, więc gadanie może jest bezprzedmiotowe, bo nie jesteście w stanie (ani ja) przewidzieć co byście czuli.
Mi się wydaje, że nawet jakbym wiedział, że innego wyjścia nie miałem, to bym miał z tym problem.
I moje zycie by już było inne zupełnie.
I dlatego dla mnie to nie jest wcale proste, ale może nie ma sensu o tym dyskutować.
Delilah, e tam, po prostu nie lubie przemocy.
grześ -- 20.08.2008 - 14:45A do św. Franciszka mi trochę brakuje.
Zresztą niewierzacy święty?
No co ty…
krk&delilah,
uściślę, nie twierdzę, że w sytuacji zagrożenia bym się przejmował bólem/strachem bandyty i tym co z jego rodziną, no to to by było lekko paranoiczne.
Chodzi mi o to, że gdyby w wyniku tej sytuacji zginął ktoś przeze mnie.
Nawet że tak powiem słusznie i że by to było jedyne wyjście, to po tej sytuacji problem jakis moralny pewnie bym miał.
pzdr
grześ -- 20.08.2008 - 14:48No ale jaki właśnie?
Uważasz życie, jakiegokolwiek człowieka, za świętość?
Krk -- 20.08.2008 - 15:03To rzeczywiście jakieś takie, quasi-religijne:)
grześ
ja tez mówię o konsekwencjach…
nikt rozsądny nie będzie się w momencie zagrożenia zastanawiał
Pozdr
RafalB -- 20.08.2008 - 15:11Krk
“Uważasz życie, jakiegokolwiek człowieka, za świętość?”
to jest jednak fundament…
bez tego nie ujedziemy…
Pozdr
RafalB -- 20.08.2008 - 15:10Hm,
nie za świętość chyba nie.
Nie uważam też zycia za najwyższą wartość.
Np. dopuszczam możliwość aborcji (pod pewnymi warunkami), eutanazji czy samobójstwa.
Ale zabicie kogoś drugiego wydaje mi się jednak jedną z najpowazniejszych rzeczy i mających różne skutki, nie wiem, czy nie wieksze dla tego, co zabija.
pewnie to i religijne, w końcu chrzescijański ateista żem:)
pzdr
grześ -- 20.08.2008 - 15:12grześ
ale wyszedłem na katola fundamentalistę :):):)
RafalB -- 20.08.2008 - 15:14Rafał,
e tam…
Zresztą w chrześcijaństwie zycie też nie jest najwazniejsze, można je przeciez oddać za jakąś sprawę.
Pozdrówka i na jakieś 2 godziny sie wyłaczam z dyskusji, jakby co, to odpowiem na komenty za ten czas.
grześ -- 20.08.2008 - 15:16Moje życie nie jest dla mnie najważniejsze
To zgoda. Jest ważne ale nie najwazniejsze.
Ale jeżeli mówimy o oddawaniu życia to tylko SWOJEGO.
Życie drugiego musi być dla mnie nienaruszalne.
RafalB -- 20.08.2008 - 16:48I tu jest to napięcie, bo nie potrafiłbym sie łatwo rozgrzeszyć z “wyrwania chwasta”.
Co znaczy "musi", wcale nie
A filmowo to mi się kojarzą “Nędzne psy” Sama Peckinpaha.
Krk -- 20.08.2008 - 17:06Krk
“Musi” tzn., że nie mogę mieć nad tym zyciem żadnej władzy, bo jak będę miał to różne rzeczy mi przyjdą do głowy i łatwo się wytłumaczę, “że to nie moja wina, on zaczął, mnie sprowokował, ma za swoje”.
Vide wspomniane przez Ciebie “Nędzne psy”, gdzie wspaniale reżyser pokazał jak się przekracza cienką granicę w sobie, gdy obrona przed agresją rodzi jeszcze większą agresję i bestialstwo. I człowiek już sam siebie nie poznaje…
RafalB -- 20.08.2008 - 17:27Rafale
no i się zgadzam, moje zycie nie jest tak ważne, życie innych nawet jak nieważne, to jest moim zdaniem nienaruszalne, a przynajmniej powinno być.
I nawet nie chodzi o rozgrzeszenie, bo niektórzy sie pewnie rozgrzeszą ze wszystkiego, tylko co z tego?
Juz nic nie jest tak samo wtedy, podejrzewam.
P.S. A z tym katolem to musisz sobie na TXT zasłużyć, nie ma lekko, bo na razie zaszczytną funkcję katola czołowego naszego pełni Poldek.
I przy okazji ewangelizatora, no i fajnego blogera.
:)
pzdr
grześ -- 20.08.2008 - 17:36RafałB
masz moje pełne poparcie, nie zawsze obrona wymusza zabijanie, większości konfliktów można uniknąć, a już na pewno morderstw
AnnaP -- 20.08.2008 - 17:43Pozdrawiam Poldka w takim razie :)
No i może założymy jakiś KIK?
:)
Pozdr
RafalB -- 20.08.2008 - 17:46Rafał
“Musi” tzn., że nie mogę mieć nad tym zyciem żadnej władzy, bo jak będę miał to różne rzeczy mi przyjdą do głowy i łatwo się wytłumaczę, “że to nie moja wina, on zaczął, mnie sprowokował, ma za swoje”.”
Rafał, nie matacz, o jakiej Ty władzy mówisz?
Zakładamy modelową sytuację gdy na twój dom napada trzech dajmy na to zbirów – jeden gwałci Twą Żonę, drugi szabruje a trzeci przypala Cię żelazkiem dla wyjawenia gdzie kisisz kasę. A, zapomniałbym – dzieciom już ukręcono łebki, tak dla jaj.
“Vide wspomniane przez Ciebie “Nędzne psy”, gdzie wspaniale reżyser pokazał jak się przekracza cienką granicę w sobie, gdy obrona przed agresją rodzi jeszcze większą agresję i bestialstwo. I człowiek już sam siebie nie poznaje…”
Reżisior pokazał, jak normalny cywilizowany człowiek, zmuszony okolicznościami, walczy o życie swoje i cześć żony, zabijając wrogów jak wściekłe psy, na co sobie zasłużyli. Żadnych pierdolonych tam dylematów nie ma. Jest twarda rzeczywistość z którą sobie poradził i jest z tego dumny. Życie bandytów nic tam ma do rzeczy.
Pozdro
Krk -- 20.08.2008 - 17:46AnnaP
Witam w klubie i pozdr :)
RafalB -- 20.08.2008 - 17:51Anuś
Nie mowimy o jakichś tam wydumanych konfliktach, a o przymusie sytuacyjnym, takim jakim go opisałem, przestań więc świergolić.
Pozdro
Krk -- 20.08.2008 - 18:01Ok Krk
W tej Twojej sytuacji jak tylko dałbym radę to bym za….bał drani.
Ok, ale co z tego wynika? Wstaję nazajutrz rano, otrzepuję pył i nalewam sobie burbona do szklanki?
Jestem wrakiem…
A wiesz dlaczego?
Bo czuję się jakbym był nimi, rozumiesz? Zmusili mnie, żebym się stał takim samym gnojem. Jestem ubabrany do końca życia… i bezsilny. Koło się zamyka… O to mi chodzi. Nic sie nie kończy, wszystko jest inaczej…
A jeżeli mówimy o władzy: co czuje gość jak trzyma na muszce gwałcicieli żony? Myślę, że poza wszystkim czuje się panem świata, jedynym sprawiedliwym, sędzią i plutonem egzekucyjnym w jednym.
Czy to nie władza? Taka w najczystrzej postaci… niestety.
Pozdr
RafalB -- 20.08.2008 - 18:03KrK
znamy się?
AnnaP -- 20.08.2008 - 18:04Rafał, chłopie, nie wiem jak do ciebie gadać
Nie jesteś TAKIM SAMYM GNOJEM, jesteś takim jakim byłeś do tej pory, choć poprzez doświadczenie, oczywiście, zmienionym. Zmienionym na lepsze, bo poradziłeś sobie z sytuacją śmiertelną. Ty już wiesz co znaczy walka na śmierć i życie, wiesz że twój dziecięcy pacyfizm jest chuja wart. A świat jest okrutny, właśnie Ci się, w prawdziwej swej postaci – objawił.
“Czy to nie władza? Taka w najczystrzej postaci… niestety.”
A czemuż to – niestety? Władza to dobra rzecz, gdy sprawujesz ją właściwie.
Mam wrażenie jak gdybym gadał z zakonnikiem, jakiejś wydumaj klauzury(np. takich co zamiatają miotełką ziemię przed sobą, by nie nadepnąć żadnego żyjątka:)
pozdro
Krk -- 20.08.2008 - 18:22Anuś
Chyba nie.
Zawinszowałaś sobie “Anuś” to się dostosowałem.
Czy może o brak “Pani” idzie?
Pozdro
Krk -- 20.08.2008 - 18:25KrK
cyt. “przestań więc świergolić” to już nie tylko brak Pani
AnnaP -- 20.08.2008 - 18:32Szanowna Pani Anno
Powiedziałem “przestań więc świergolić”, ponieważ Pani “nie zawsze obrona wymusza zabijanie, większości konfliktów można uniknąć, a już na pewno morderstw”, nijak się ma do dyskusji – mówimy o sytuacjach bez wyjścia, gdzie albo ktoś, albo Ty. Rozumiemy się?
Krk -- 20.08.2008 - 18:40Krk,
ja się upieram, że tak jak pisze Rafał, po takiej sytuacji nic nie jest już tak samo, nie wiem, co bym czuł, ale na pewno nie byłbym szczęsliwy, że kogoś zabiłem.
nawet jakbym wiedział, ze nie mogłem inaczej.
Rafale, no KIK, czemu nie,jeszcze odys pewnie się zapisze, a ja będę z pozycji hrześcijańskiego ateisty was kontrował:)
grześ -- 20.08.2008 - 18:40>Grzesiu
“no i się zgadzam, moje zycie nie jest tak ważne, życie innych nawet jak nieważne, to jest moim zdaniem nienaruszalne, a przynajmniej powinno być.”
A jakżeś to wydumał? Bo przyznam, że wydaje mi się to równie pokrętne co nieludzkie.
Twoje czy moje zycie jest tak samo ważne i nienaruszalne jak życie wszystkich innych osób. Do pewnego momentu – tego mianowicie, gdy ktoś bedzie próbował w nikczemny sposób Cię zycia pozbawić. Wtedy to Twoje życie będzie dla Ciebie najważniejsze (przynajmniej uważam to za naturalną reakcję), zaś ów nikczemnik sam, na własne życzenie pozbawi się prawa do nienaruszalności jego nędznego żywota.
Delilah -- 20.08.2008 - 18:48Nie siedzę ci w duszy
Myślę jednak, że byłbyś szczęśliwy, po takim przejściu.
Krk -- 20.08.2008 - 18:51Mimo twych, wydumanych na okoliczność, zastrzeżeń.
Tak myślę.
Delilah,
ale moje życie dla mnie nie jest tak ważne, przeciez zastrzegłem, że samobójstwo czy eutanazja są moim zdaniem dopuszczalne.
I jeżeli ktoś wie, że nie chce zyć dalej, to jest tylko jego sprawa.
A zmuszanie kogoś do życia jest totalitaryzmem, tak jak totalitaryzmem jest odbieranie zycia.
No i tak samo masz przykłady różnych osób, które zycie za coś poświęcąły (np. Maksymilian Kolbe, Janusz Korczak,jeszcze trochę innych by się znalazło)
grześ -- 20.08.2008 - 18:59Więc sa ludzie, którzy uważają, że ich życie nie jest największą wartością.
krk,
mam nadzieję się nie przekonywać.
Z mojej strony to na razie koniec wątku, bo znikam od neta na pewien czas.
Zresztą już chyba temat zagadany i mi się więcej nie chce tego drążyć.
Pozdrówka.
P.S. Dzięki za rozruszanie wątku.
grześ -- 20.08.2008 - 19:32Pani Anuś
Faktycznie zabrzmiało to trochę po chamsku – przepraszam.
Krk -- 20.08.2008 - 19:08Powiem Ci tak, Rafale
Ten film jest o tym, jak bohater-Hoffman, cywilizowany człowiek w cywilizowanym kraju – poczuł dotknięcie Diabła.
Diabła, w obu rozumieniach; religijnym i laickim.
Krk -- 20.08.2008 - 22:46I się przed nim obronił
W imię Boga, zwalczył ZŁO, według ludzi religijnych.
Krk -- 20.08.2008 - 22:50>Grzesiu
Nie miałam na myśli sytuacji gdy poświęcasz swoje życie w imię idei.
Ale skoro nie chcesz gadać to już nic więcej nie napiszę :P
Delilah -- 21.08.2008 - 08:38Panie Grzesiu,
zacząłem sobie ten wątek czytać jeszcze za granicą, teraz sobie doczytuję i wciąż zdania nie mam.
Gdybym znał francuski obcy język, to by mi się pewnie skojarzyła, zwłaszcza w kontekście dyskusji, ta piosenka:
Ale ja nie znam francuskiego, niestety, ani w ząb, więc mi się skojarzyć nic nie może.
Pozdrawiam
yayco -- 21.08.2008 - 09:50Delilah,
e tam nie chcę:), wydawąło mi się, że już się powtarzamy momentami, znaczy ja, krk, Rafał i nic nowego nie będzie.
grześ -- 21.08.2008 - 10:13Ale jak ktoś chce gadać, to gadać proszę:)
Panie Yayco,
mi się niestety też nie kojarzy piosenka, ale dziękuję za nią.
A zdania w sumie czasem lepiej nie mieć.
Ja wbrew pozorm, nawet jak się wypowiadam, autorytatywnie na jakiś temat, to też do końca tego zdania nie mam.
No, ale ja pewności w żadnej sprawie nigdy nie mam.
pzdr
grześ -- 21.08.2008 - 10:15Panie Grzesiu,
to wydaje się jedynie sensownym stanowiskiem.
Własne zdanie trzeba mieć, bo jak się nie ma, to trzeba cicho siedzieć i innych słuchać, co niewygoda jest.
Natomiast pewności mieć nie należy, bo w dzisiejszych czasach pewniki i paradygmaty żyją niezbyt długo.
Pozdrawiam
yayco -- 21.08.2008 - 10:35Drogi Krk
Rzeczywiście, tak jak grześ powiedział, kręcimy się w kółko, ale…
Ty rzeczywiście wierzysz, że jak ktoś poczuje dotyk Diabła, to się ot tak wzdrygnie i przed nim obroni?
Jak już chcesz zabić tego Diabła, co to Ci się objawił, to po mojemu znak, że on już siedzi Ci na karku, żeś Ty jego…
Oglądałeś “Siedem” Davida Finchera? Koniec filmu: kto kogo pokonał, kto kogo zniszczył? Wychodzi, że po Twojemu w imię Boga zwalczył ZŁO, tak?
Dla mnie nie.
I to już chyba naprawdę koniec :)
Pozdr
RafalB -- 21.08.2008 - 11:38Czcigodny Rafale
W nic takiego nie wierzę, w taką znaczy zależność.
Chodziło mi o to, że ci napastnicy, cała ta sytuacja spotykająca Dustina, – to ZŁO absolutne, Diabeł wcielony(jeśli kto wierzy), a zatem ci ludzie-napstnicy, to słudzy Szatana, i żadne tam wobec nich humanistyczne tkliwości – nie obowiązują.
Jedyną zaś powinnością człowieka, przedstawiciela jasnej strony mocy, powinnością wobec siebie i Boga – zniszczyć ich wszelkim sposobem. Co boharetowi się udało.
Oglądałem. Tak.
Krk -- 21.08.2008 - 12:06prowokacja w rozumieniu wiktymologicznym...?
czy dobrzę rozumiem../ ofiara jest katem a kat to tylko biedna ofiara prowokacji ?ach te potworne ofiary… to ich wina same sie proszą, żeby ich bić, żeby się nad nimi znęcać....?? chyba coś się pomieszało…
leń -- 22.08.2008 - 14:21Hm, ale komu?
Bo nie potrafię powiązać tego z żadnym wątkiem.
Pozdrówka.
grześ -- 22.08.2008 - 14:24Gresiu
a takim ludziom jak my, może tylko chodzic o to ,,żebyśmy byli wśród tych, którym “nie chodzi “,i żebyśmy jednak starali się przekonac jak największą liczbę ludzi do nie uzywania przemocy. Przecież mamy buzie, umiemy mówić, jest 21 wiek, nie trzeba od razu strzelac… przecież są inne metody, dyplomacja i wiele innych.Proponuję żebyście o tym porozmawiali, bo ty to chyba Grzesiu nigdy karabinu w ręku nie miałeś..i wogóle denerwuje mnie ta dyskusja..za, czy przeciw.jak bedzie wojna to sie wszyscy pochowacie w norkach i bedziecie ksiazki pisac…, a ze strachu to poczytajcie sobie literature wojenna, co sie ludziom dzieje, i nie skazujcie ,nikogo , nawet teoretycznie na taki strach..(idzcie sie chłopcy plastikowymi karabinami pobawic, i wróćcie jak dorośniecie)
leń -- 22.08.2008 - 14:35No fakt,
jak bedzie wojna, to dyskusje se można będzie wsadzić.wszelkie.
Ale już to napisałem
:)
A zresztą czy coiś musi wynikać ze wszystkiego?
Po prostu się pisze/gada czasem, bo się ma taką potrzebę.
grześ -- 22.08.2008 - 14:40Nawet jak nic to nie daje.
No w sumie w tej sprawie, nic nie da.
leń
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wiktymologia
Wiktymologia to poważna nauka, tzn. niewydumana. Jeśli jednak wolisz swą własną jej(?) definicję, czy też opinię na temat, nie zapoznawszy się z istotą rzeczy…
Krk -- 22.08.2008 - 14:43leniu
To nie tak, że ofiara i kat zamieniają się miejscami.
Wiktymologia mówi tyle, że są osoby mające takie “cechy”, które nieświadomie ściągają na nie nieszczęścia.
To może być np. coś w postawie ciała, we wzroku.
I nie chodzi tu o to, żeby szukać winnego w ofierze, a raczej o to by po uświadomieniu sobie tego, podjąć próbę zmiany.
Gretchen -- 22.08.2008 - 15:00Pani Gretchen,
Leszek się w grobie przewrócił.
Idzie, Droga Pani, przede wszystkim o cechy społeczne, a to, o czym Pani wspomniała to jedynie ornamenty wiktymologiczne.
Choć oczywiście takie cechy też są.
Pozdrawiam, nagle posmutniawszy (nie przez to co Pani napisała, ale dla wspomnienia tych, co odeszli, a o których na co dzień nie pamiętamy)
yayco -- 22.08.2008 - 15:06Panie Yayco
Nie przewrócił się z pewnością, bo po pierwsze primo sam mnie tego uczył, a po drugie primo nadzwyczajną mnie obdzarzał sympatią (nie wiem z jakiego powodu).
Myśli Pan, że moją intencją jest wykładanie wiktymologii na txt…?
Gretchen -- 22.08.2008 - 16:04Pani Gretchen,
nie wnikając w Pani edukację, obawiam się że jednak musiał coś o społecznych kontekstach wiktymologii wspominać.
Oraz dodam, że nie przypisuję Pni takich intencji, a jedynie uzupełniam Pani wypowiedź, która wydała mi się nieco zawężającą.
Pozdrawiam
yayco -- 22.08.2008 - 16:14Czepiasz się i tyle
W dwu słowach to właśnie tak wygląda, w wersji wykładowej byłoby szerzej.
Krk -- 22.08.2008 - 16:30Szanowny Panie Krk
cieszy mnie Pana uwaga, oparta zapewne na wnikliwej znajomości przedmiotowej problematyki, ale wydaje mi się że nie byliśmy sobie przedstawieni.
Pozdrawiam jednakże
yayco -- 22.08.2008 - 16:43Wasza Świątobliwość
Niniejszym się przedstawiam: Jam jest Krk, wyłoniony z fal adriatyckiego błękitu.
Znajomości powierzchownej, starczającej jednakże powzięciu wrażenia Pańskiego czepialstwa.
Pozdrawiam wzajemnie
Krk -- 22.08.2008 - 17:22Panie Krk,
być może ma Pan rację.
Cieszę się, że zachowywanie form towarzyskich również nie przekracza Pańskich możliwości.
Pragnę przy okazji zaznaczyć, że należę do grona katolików świeckich, wiec wystarczą mi formy zwykłe, przyjęte na co dzień między dorosłymi.
Proszę się nie ekspensować zanadto, bo na specjalne okazje Panu nie starczy
Pozdrawiam
yayco -- 22.08.2008 - 17:49Co racja to racja
Pan jotesz za użycie wobec niego określenia “Przewielebny” obraził się na amen.
Aż do zerwania kontaktu i szczucia by mnie zbanować.
Pozdrawiam
Krk -- 22.08.2008 - 18:22Panie Grzesiu!
Fascynuje mnie naiwność ludzka. (Zakładam, że pisze Pan wszystko w dobrej wierze.)
Oczywiste jest, że lepiej jest być: młodym, zdrowym, bogatym, przystojnym itd., niż starym, chorym, biednym… Tylko co z tego. Lepiej nie musieć zabić. Tyle tylko, że Pańskie dywagacje przygotowują grunt dla kolejnych przypadków zainteresowania wiktymologów.
Jeśli żołnierz ma problem ze skutkami wykonania obowiązku, to powinien zmienić zawód (jeśli był z poboru, to miał pecha). Problemy moralne są dobre dla znudzonych bogaczy, a nie dla ludzi walczących o przetrwanie.
Generalnie lubię słuchać jak ksiądz z homoseksualistą dyskutują o wychowywaniu dzieci…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 25.08.2008 - 05:36