i prof. Dakowskiego (innych już pomijam) jako kretynów, chyba nieopatrznie… sam się Pan ośmieszył.
Magia
Informuję zatem, że esej Hoyla powstał w 1987 roku a jego pierwsze wydanie książkowe, poprawione i uzupełnione przez autora o “mechanizmy ewolucji obowiązujące” w latach 90-tych! ukazało się w 1999 roku.
Ziggi
Po pierwsze – mamy rok 2009 i zbliża się on do końca. W związku z tym ksiązka z 1987 roku również nie jest aktualna.
Kolejne zdania Pańskiego komentarza to bełkot, pełen niedomówień i insynuacji.
Jeśli chce Pan dalej coś w ten marniutki sposób udowadniać – bardzo proszę.
Oprócz tego, proszę wbić sobie do głowy (choćby raz na jutro ), że zdarzyło mi się kiedyś w życiu przeczytać “Erystykę” Schopenhauera i tego typu sztuczki (szczególnie w Pańskim, prymitywnym, wydaniu) wyłapuję z łatwością.
Pa!
p.s. Pańska pogarda dla osób “inaczej wykształconych”, dla osób “myślących inaczej” jest ogromna. Dlatego też na deser proponuję tekst z GW (to chyba po Pańskiej linii i na bazie) zatytułowany Fizykoterapia.
Być może po lekturze znajdzie Pan odpowiedź kim Pan jest (poza byciem przypadkowym wytworem “pierwotnego bulionu”) i dlaczego (być może) nigdy nie stanie się Pan Człowiekiem, takim jak np. prof. Warczewski.
[edit] p.s. 2 :) Tak się zastanawiam jaki jeszcze temat może u Pana wywołać paroksyzmy wściekłości? Jakiż to obrazoburczy temat mógłby spowodować ponowne wytoczenie hektolitrów piany? Hm… chyba znalazłam taki temat.
Ale najpierw skończę czytać nieaktualną książkę z “1987” :), następnie uporządkuję zebrane informacje w temacie X, zrobię selekcję, a dopiero potem coś o tym napiszę.
Próbując za wszelką cenę przedstawić mnie
i prof. Dakowskiego (innych już pomijam) jako kretynów, chyba nieopatrznie… sam się Pan ośmieszył.
Informuję zatem, że esej Hoyla powstał w 1987 roku a jego pierwsze wydanie książkowe, poprawione i uzupełnione przez autora o “mechanizmy ewolucji obowiązujące” w latach 90-tych! ukazało się w 1999 roku.
Po pierwsze – mamy rok 2009 i zbliża się on do końca. W związku z tym ksiązka z 1987 roku również nie jest aktualna.
Kolejne zdania Pańskiego komentarza to bełkot, pełen niedomówień i insynuacji.
Jeśli chce Pan dalej coś w ten marniutki sposób udowadniać – bardzo proszę.
Oprócz tego, proszę wbić sobie do głowy (choćby raz na jutro ), że zdarzyło mi się kiedyś w życiu przeczytać “Erystykę” Schopenhauera i tego typu sztuczki (szczególnie w Pańskim, prymitywnym, wydaniu) wyłapuję z łatwością.
Pa!
p.s. Pańska pogarda dla osób “inaczej wykształconych”, dla osób “myślących inaczej” jest ogromna. Dlatego też na deser proponuję tekst z GW (to chyba po Pańskiej linii i na bazie) zatytułowany Fizykoterapia.
Być może po lekturze znajdzie Pan odpowiedź kim Pan jest (poza byciem przypadkowym wytworem “pierwotnego bulionu”) i dlaczego (być może) nigdy nie stanie się Pan Człowiekiem, takim jak np. prof. Warczewski.
[edit] p.s. 2 :) Tak się zastanawiam jaki jeszcze temat może u Pana wywołać paroksyzmy wściekłości? Jakiż to obrazoburczy temat mógłby spowodować ponowne wytoczenie hektolitrów piany? Hm… chyba znalazłam taki temat.
Magia -- 04.11.2009 - 15:56Ale najpierw skończę czytać nieaktualną książkę z “1987” :), następnie uporządkuję zebrane informacje w temacie X, zrobię selekcję, a dopiero potem coś o tym napiszę.