Na temat Pani zupełnie żałosnych prób usprawiedliwienia się z nieumiejętności czytania tekstu ze zrozumieniem nie będę się już wypowiadał, bo szkoda czasu i atłasu – każdy kto to czyta sam widzi… (+rozmnażanie bezpłciowe nie prowadzi przecież do wymiany materiału genetycznego, więc w ogóle jest poza kontekstem+).
(Podkreślenie w cytacie jest moje)
No w końcu przyznał mi Pan rację. Fagocytoza, której szczególnym przypadkiem jest endosymbioza (czyż nie ten przykład Pan podał? :) nie jest formą wymiany materiału genetycznego, jak Pan twierdził. Uprzejmie dziękuję. To dlatego wielu badaczy ewolucji chce by endosymbiozę zakwalifikować jednoznacznie do rozmnażania płciowego – żeby “udowodnić” wymianę materiału genetycznego. (ROTFL)
Potwierdził Pan również (niestety dla Pana :) stanowisko Hoyla oparte na jego “rachunkach”:
*Przy rozmnażaniu bezpłciowym możliwe jest jedynie zachowanie dotychczasowego bogactwa genów, niemożliwe jest zaś powstanie nowych bardziej złożonych planów budowy*.
i dalej:
*Hipoteza “ewolucji naturalistycznej” prowadzi więc do wniosku, że życie musiało od razu, od początku powstać w postaci “samczyka i samiczki”*, a nie z mitycznego “pierwotnego bulionu”. Jest to zabawny paradoks paradygmatu naturalistycznego. Model implikuje ten rezultat dla całego hipotetycznego życia, w całym Wszechświecie.
Opinie względem moich zapatrywań proszę sobie darować.
Tekst prof. Dakowskiego znalazł się na moim blogu ze względu na wyjątkowość poruszanych zagadnień i brak szerokiej świadomości istnienia matematycznego podejścia do zagadnień ewolucji.
Nie potrafię zasklepić umysłu na jednej teorii. Nie potrafię i będę robić Rejtana (jak Pan) broniąc na ślepo jakichś pseudo dogmatów. Obcym jest mi fanatyzm, w tym naukowy.
Panie Zbigniewie
Miałam dać temu pokój ale nie dam.
Na temat Pani zupełnie żałosnych prób usprawiedliwienia się z nieumiejętności czytania tekstu ze zrozumieniem nie będę się już wypowiadał, bo szkoda czasu i atłasu – każdy kto to czyta sam widzi… (+rozmnażanie bezpłciowe nie prowadzi przecież do wymiany materiału genetycznego, więc w ogóle jest poza kontekstem+).
(Podkreślenie w cytacie jest moje)
No w końcu przyznał mi Pan rację. Fagocytoza, której szczególnym przypadkiem jest endosymbioza (czyż nie ten przykład Pan podał? :) nie jest formą wymiany materiału genetycznego, jak Pan twierdził. Uprzejmie dziękuję. To dlatego wielu badaczy ewolucji chce by endosymbiozę zakwalifikować jednoznacznie do rozmnażania płciowego – żeby “udowodnić” wymianę materiału genetycznego. (ROTFL)
Potwierdził Pan również (niestety dla Pana :) stanowisko Hoyla oparte na jego “rachunkach”:
*Przy rozmnażaniu bezpłciowym możliwe jest jedynie zachowanie dotychczasowego bogactwa genów, niemożliwe jest zaś powstanie nowych bardziej złożonych planów budowy*.
i dalej:
*Hipoteza “ewolucji naturalistycznej” prowadzi więc do wniosku, że życie musiało od razu, od początku powstać w postaci “samczyka i samiczki”*, a nie z mitycznego “pierwotnego bulionu”. Jest to zabawny paradoks paradygmatu naturalistycznego. Model implikuje ten rezultat dla całego hipotetycznego życia, w całym Wszechświecie.
Opinie względem moich zapatrywań proszę sobie darować.
Tekst prof. Dakowskiego znalazł się na moim blogu ze względu na wyjątkowość poruszanych zagadnień i brak szerokiej świadomości istnienia matematycznego podejścia do zagadnień ewolucji.
Nie potrafię zasklepić umysłu na jednej teorii. Nie potrafię i będę robić Rejtana (jak Pan) broniąc na ślepo jakichś pseudo dogmatów. Obcym jest mi fanatyzm, w tym naukowy.
Najlepszego!
Magia -- 01.11.2009 - 14:54