Friedman ma nieco jednostronny punkt widzenia – nie bierze pod uwagę innych scenariuszy jak tylko bezustanną konfrontację USA – Rosja, i to konfrontację taką nieco już archaiczną, z korzeniami w zimnej wojnie. Może i trudno się dziwić, bo robi w biznesie z wojną związanym i takie perspektywy są mu poniekąd na rękę.
Żeby te wizje były w pełni urzeczywistnialne za lat 20-30, trzeba by już dziś zaczynać, a w kontekście i kryzysu, i demokratów rządzących w USA, są to czystej wody mrzonki. Nawet jeśli kryzys zostanie opanowany, to administracja Obamy prędzej będzie chyba szła na rozbrojenie i dogadywanie się niż tworzenie nowych arsenałów. Do tego dla Obamy znacznie bardziej interesujące mogą inne kwestie i obszary geograficzne. W tym wywiadzie widzę przede wszystkim zestaw życzeń, to, co się być może Friedmanowi marzy, ale co ma nikłe podstawy do urzeczywistnienia. Być może rzuca te tezy z nadzieją, że zadziałają na zasadzie samospełniającej się przepowiedni, wydaje się jednak, że wybrał sobie na to zły moment.
Friedman wie, jak reklamować swoją książkę – cały polski internet o tym dyskutuje; a tezy te pewnie skończą tak samo, jak i wizje futurologów z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, które dzisiaj budzą już tylko uśmieszek politowania. Zresztą kategoryczność niektórych sądów Friedmana już dziś wygląda nieco “dziwnie”.
re: Zostaniemy Izraelem Europy, bo nie mamy innej opcji
Friedman ma nieco jednostronny punkt widzenia – nie bierze pod uwagę innych scenariuszy jak tylko bezustanną konfrontację USA – Rosja, i to konfrontację taką nieco już archaiczną, z korzeniami w zimnej wojnie. Może i trudno się dziwić, bo robi w biznesie z wojną związanym i takie perspektywy są mu poniekąd na rękę.
Żeby te wizje były w pełni urzeczywistnialne za lat 20-30, trzeba by już dziś zaczynać, a w kontekście i kryzysu, i demokratów rządzących w USA, są to czystej wody mrzonki. Nawet jeśli kryzys zostanie opanowany, to administracja Obamy prędzej będzie chyba szła na rozbrojenie i dogadywanie się niż tworzenie nowych arsenałów. Do tego dla Obamy znacznie bardziej interesujące mogą inne kwestie i obszary geograficzne. W tym wywiadzie widzę przede wszystkim zestaw życzeń, to, co się być może Friedmanowi marzy, ale co ma nikłe podstawy do urzeczywistnienia. Być może rzuca te tezy z nadzieją, że zadziałają na zasadzie samospełniającej się przepowiedni, wydaje się jednak, że wybrał sobie na to zły moment.
Friedman wie, jak reklamować swoją książkę – cały polski internet o tym dyskutuje; a tezy te pewnie skończą tak samo, jak i wizje futurologów z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, które dzisiaj budzą już tylko uśmieszek politowania. Zresztą kategoryczność niektórych sądów Friedmana już dziś wygląda nieco “dziwnie”.
abso -- 23.11.2008 - 10:30