Wybory

Motto: Mam pewność, że wybór jest większy. (RRK)

Odkąd mam wydany przez polskie państwo dowód potwierdzający m.in. moje prawa wyborcze nie tylko głosowałem, ale i liczyłem głosy w każdych wyborach.
Kandydatów szukałem starannie, czytałem programy, życiorysy, śledziłem bieżącą politykę aż się od tego uzależniłem i dziś przestać nie potrafię.

Nie zauważyłem, by moje działania owocowały czymkolwiek poza frustracją.

Na kogo bym nie głosował, do parlamentu wchodzi i tak ten, kogo partia sobie najpierw wyznaczyła (dając mu odpowiednie miejsce na liście). Działaniami partii (każdej!) władają zaś prawidła marketingu. A ja nie mieszczę się w szufladce żadnego targetu.
Obawiam się, że Polska również nie jest żadnym targetem. Choć mówić, a nawet pokrzykiwać o niej się opłaca.

Zawsze popierałem centroprawicę. Teraz niby mam sytuację doskonałą: oto na scenie pozostały dwie partie centroprawicowe. I co?
Pozwlę sobie zacytować: A gówno! (RRK)
Dalej socjalizm, populizm, złodziejstwo i dyletanctwo plus drogie wakacje dla nielicznych za moją kasę.
Dróg — dalej nie ma.
Kolej — jaka jest, każdy widzi.
Miasto — wyprzedawane po kawałku bez żadnego ładu i składu, o pomyślunku nie wspominając.

Wciąż muszę być fikcyjnie zameldowany w domu rodziców.
Wciąż muszę wynajmować mieszkanie na “wolnym” rynku, gdy obok ktoś ma pięć lokali komunalnych z dziesięciokrotnie niższym czynszem.
Wciąż dostaję dreszczy na samą myśl o kontakcie ze służbą zdrowia.
Wciąż trzeba dokonywać wyboru między ambitną karierą a życiem w Polsce.
Wciąż dzieci są wysokoopodatkowanym lususowym wybrykiem rodziców.
Wciąż mam obawy na samą myśl, że poślę je do polskiej szkoły.
Wciąż nie ma sensu kupować telewizora — taki syf nadają.

Ja nadal pamiętam powódź tysiąclecia. Pamiętam, że były tak straszliwe straty, bo zparzepaszczono nawet poniemiecką regulację rzek… Czy coś z tym zrobiono i dlaczego nie?

Czekam. Aż rzeka wielkich słów zaowocuje choćby jednym, małym ale sensownym czynem.

Jak się doczekam choćby obiecanego dwukrotnie przez samego Tuska (przed i po wyborach) zniesienia absurdalnego obowiązku meldunkowego — może zacznę mieć ciut nadziei.

Póki co — wiem jaki mam wybór: Cienki lub szeroki pasek…*

*

Jak coś zmalowałem, a nie byłem łatwym dzieckiem, ojciec nie wahał się sięgnąć po pas i mnie lał. Miał różnej grubości paski, miałem wybrać pasek cienki lub gruby. Od tego czasu zrozumiałem znaczenie słowa wybór. (Donald Tusk)

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Odysie,

,,Wciąż obawiam się na myśl, że poślę je do polskiej szkoły.”
ładniej by było: ,,wciąż obawiam się myśli…”

A i nie ma się czego obawiać.
Przypuszczam, że i ty, i ja i większość z tekstowiczów choćby polską szkołę skończyła i jakoś źle na tym nie wyszła.

Pomimo różnych braków, problemów i różnych rzeczy, co się w tej szkole dzieją, to i na podstawie kontaktów z młodymi ludźmi i na podstawie swoich nie tak dawnym wspomnień nie widzę tu powodu do obaw aż takiego.
Podobnie niektóre twoje punkty, populistycznie pesymistyczne, TV warto kupić dla stacji różnych np. filmowych czy innych Discovery, kto ci każe TVP oglądać?

ja wiem, że tekst ma byc chwytliwy i przez tą chwytliwość i błyskotliwość klisz trochę zawiera, ale tak mi się te klisze rzuciły, więc komentuję.

pzdr


Grzesiu

Błąd stylistyczny przerobiłem. Dzięki.

Szkoła. Powodów do obaw jest mnóstwo.
Choćby ten: już myśmy uczyli się w szkole archaicznej. Choćby dlatego, że bębniliśmy w nieskończoność Dziady, a nikt nie uczył nas o Kurosawie.
Ale to było jeszcze przed internetem.

TV. Jasne, są płatne programy. W najdroższych pakietach kablówek. Ale nie wszędzie kalblówkę możesz mieć. Rzeczywiście, akurat teraz, w tym mieszkaniu mógłbym zapłacić i sobie założyć. W ogóle, mogę sobie kupić studio nagrań i zrobić własny wartościowy program.

Tu miałem na myśli tv publiczną. Bo moją żółć wylewam a propos władzy publicznej.

Klisze. Jasne.
Tekst miał być komentarzem, pisałem ciurkiem, bez pomyślunku.
Ale — do diabła, Tobie nie błyskają te klisze? Mnie — niemal co dzień.


Odysie

Klisze, powiada grześ – hm…Nie nazwałabym tego kliszami. To życie – po prostu.
To życie, które samo jest wieloma kliszami, domagającymi się wywołania, powielenia, realizacji.
Rodzina, w miarę przyzwoity byt, proste przecież, niewymyślne przyjemności, i sprawy poważne: edukacja dzieci, sam fakt ich posiadania, zdrowie, dobre odżywienie – to siedzi przecież w nas wszystkich – jak dolegliwa zadra.

Polskie patologie zostały ustalone w 1989 roku. I to nie te polityczne zwane III RP. A te podstawowe, czyniące Polskę na wiele lat krajem nawet nie III a IV świata.
Polskie prawo, polski krwiobieg – obieg pieniądza, ustalony z kapelusza deficyt budżetowy, – i z tym się borykamy do dziś.

28 milionów dorosłych Polaków. W tym 10 milionów emerytów i rencistów, z 12 milionów zatrudnionych – tylko 5 milionów w gospodarce – reszta to budżetówka.
Wniosek: jeden pracujący w gospodarce utrzymuje prawie 8 osób. Te 5 milionów musi utrzymać całe państwo. Tego żaden kraj nie wytrzyma.
My wytrzymujemy.

Mówisz odysie, że czekasz. Czekasz niewiele lat. Ja czekam kilkakrotnie dłużej od Ciebie – i pewnie się nie doczekam. Bo rozwiązanie nabrzmiałych problemów jest banalnie proste: muszę umrzeć. Ja i wile milionów tych, którzy obciążają dziś budżet – ponieważ nasze pieniądze, nasze składki państwo zmarnotrawiło. A to czego nie zmarnotrawiło uznało, że nie nam, swoim obywatelom zwróci, jako zwyczajny dług, jaki u nas zaciągnęło, ale zwróci bankierom zachodnim, jako dług, który u nich zaciągnął Gierek nie na nasze, polskie potrzeby.

To był ten cały plan Balcerowicza i po to potrzebne była owa sufitowa dziura budżetowa.

Muszę umrzeć, by zaczęły funkcjonować nowe prawa dla nowych obywateli. Nowe systemy lecznictwa, ubezpieczeń – by większy strumień pieniędzy mógł zasilić edukację jeśli nie Twoich dzieci – to Twoich wnuków.

Witam z radością każdą poprawę, każde polepszenie czegokolwiek nawet o ociupinkę – jak chocby owe 200 złotych pozostawione w kieszeniach emerytów i biednych Polaków z niepłaconego abonamentu.
Witam z radością każdą oszczędność państwa, choć tu mam najmniejsze złudzenia – nikt dobrowolnie nie rezygnuje z przywilejów, darmochy, rozrzutności, pańskiego gestu – za nasze pieniądze.
I nie mam tu na myśli wyjazdu Tuska – przedstawianego tendencyjnie i wrednie jako wycieczka. Wycieczka była ( i to raczej krótka bardzo) przy okazji szczytu Unii Europejskiej i Państw Ameryki Łacińskich oraz Karaibów., na którym były reprezentowane w osobach prezydentów lub premierów WSZYSTKIE państwa UE .
W tym samym czasie opłacaliśmy wyjazd prezydenta do Izraela. I wkrótce Sikorskiego do Gruzji. I wiele , wiele innych takich wyjazdów.
Nie o to chodzi.
Chodzi raczej o te pieniadze, które przemykaja bokiem i płyną zasilając kieszenie partii i ich ludzi. Jak choćby darowanie rzutem na taśmę przez Wojciecha Jasińskiego ( tego ulubionego esbeka Kaczyńskich) długu Porozumienia Centrum, partii Kaczyńskich, która ( kuriozum!) istniała jeszcze do lat ubiegłego roku, równolegle z PiS – wobec skarbu państwa , a więc nas wszystkich – 700 tysięcy złotych. Jeśli więc Kaczyński naciągnął nas na taką kwotę, to o jakich mniejszych, większych kwotach nie wiemy? A te milionowe odprawy, te wielotysięczne pensje w spółkach z udziałem SP? A te rozplenione jak wszy żywiące się naszym pieniądzem agencje rządowe, przyrządowe, pozarządowe?

I powiedz mi jak to zmienić?
Jak wprowadzić ustawy, jeśli wiadomo, że zostaną uwalone wetem prezydenckim i sojuszem PiS SLD? Tak jak ten zasrany abonament, który dawał ludziom parę groszy – może na płaszcz na zimę lub buty, lub lekarstwa?
Ale przecież on się składa na niebotyczną kasę, którą za pośrednictwem prezesa TVP i PR można zasilać kogo się chce.
Dorobią do tego każdą ideologię, zafałszują, zakłamią, gębami pełnymi frazesów i Polski i Boga i honoru – przedstawią jako zamach na wolności, albo obronę interesów bogatych, albo działania w złej wierze, albo wspieranie tych z III RP? Ojciec Rydzyk to cynicznie poprze – i już. I po zmianach.

Jeśli ten rząd chce zmian, musi poczekać, aż zmieni się prezydent.
Jeśli ten rząd chce wprowadzić w czyn swoje obietnice – nie może teraz marnować dobrych ustaw.
Musi zajmować się tym co da się teraz zrobić.
Wejdź na strony sejmowe. Zobacz ile ustaw uchwalono. Dużo, wbrew temu co się mówi. I wbrew temu co się mówi sporo ustaw jest już po pierwszym czytaniu.
Zobacz pracę – nie przez pryzmat blogowisk, mediów, a bezpośrednio u źródła.

Ale tych najistotniejszych zmian, które mogą przynieść dobre rozwiązania nie należy spodziewać się teraz. Dopóki mamy prezydenta pociąganego za sznurki przez bliżniaka , gotowego nawet z diabłem zawierać porozumienia byle tylko nie dopuścić do sukcesu rząd Tuska – to pozostaje tylko przeczekać.

A wybory?
Jestem nadal przekonana, że każde kolejne zwiększają Twoje możliwości.
I najszczerzej Ci życzę by któreś kolejne przyniosły Ci satysfakcję.
Pozdrawiam


WSP Odysie

Podpisuję się pod Twoim wpisem

Ukłony


Odysie,

Cieszę się, że widzisz światełko w tym tunelu.

Weź tylko pod uwagę ze zniesienie obowiązku meldunkowego, co zdawać by się mogło, jest tylko dobitnym przykładem ograniczania omnipotencji administracji i poszerzeniem naszych swobód, ma też dodatkowy walor.

Całkiem istotny i praktyczny, Choć trochę doraźny.
Uniemożliwi lub bardzo utrudni kontrolę administracji nad przydziałami lokali komunalnych.
A przy obecnych cenach metra kwadratowego, jest to całkiem łakomy kąsek do ugryzienia. Można sobie wygospodarować parę złotych mając władzę w samorządach.

Skończyliśmy z rządami nawiedzonych ideologów. Rządzą nami pragmatycy i do tego fachowi. Na razie, nie najgorzej ogarniający ten poziom:).

Jeszcze tylko uzupełniając komentarz Pani Renaty, przypomnę, iż wyprawa za ocean Pana Premiera miała za cel wyeliminowanie wpływów toruńskiego klechy (i Kaczorów też) wśród Polonii zamieszkującej ruiny Machu Picchu (zródło-blog RRK).

Poza tym, ta doniosła wizyta, pod nieobecność wszystkich liczących się w Europie szefów rządów, dała możliwość przeprowadzenia ofensywy polskiej myśli politycznej w krajach Ameryki Łacińskiej i na Karaibach. Zwłaszcza, co swego czasu dowiódł Pan Marszałek Komorowski, że miejscowa ludność jest żywo zainteresowana życiem naszego kraju.

Zwracam uwagę, za dzisiejszą prasą, że Pan Premier odwiedził też winnicę Concha y Torro. Tam uzyskał informacje, które odmiany winogron są najsmakowitsze…

Zobaczysz coś z tego będzie.
Pojawia się już kolejne światełko w tunelu. Głowa do góry.

Serdecznie pozdrawiam


Szanowny Panie Yasso

Pani Merkel też była, i paru innych szefów rządów UE też, jako że była to wspólna konferencja UE-Ameryka Płd. Może inni byli krócej, ale ostatni polski premier był na tamtym kontynencie chyba ze 20 lat temu. Jakoś trzeba tę politykę robić, tym bardziej, że tak naprawdę media nie podały z kim spotykał się premier Tusk i o czym rozmawiano. Może będzie jakiś oficjalny komunikat po powrocie.

Pozdrawiam serdecznie


Czy tym światełkiem w tunelu

jest nadjeżdżająca drezyna?
Oby się tylko nie okazało, że szyny po której jedzie to ‘nadzieja’ już dawno leżą na złomowisku lokalnego mafiozo…a


Panie Lorenzo Szanowny,

jak to media potrafią człeka otumanić, wczoraj czytałem w prasie, że pani Merkel też nie było.
No ale jeśli była- to już sukces.

Poza tą wpadką myślę, że jednak informowani byliśmy całkiem rzetelnie:
Pan Premier spotkał się z Premierem Peru przy okazji przyznania orderu EL Sol del Peru (Słonko Peru) i z Panem Prezydentem Peru gdzie otrzymał kolejny EL hijo dej Sol (Syna Słońca).

Witany był serdecznie przez mieszkańców wioski w której znajduje się szkoła im Malinowskiego.
I mam nadzieję,że wyjaśnił tamtejszym mieszkańcom, że Malinowski to nie jakiś tam sympatyczny dziadulo i, że nie do końca jest prawdą że Polska graniczy z Hondurasem. A to byłoby już dużym osiągnięciem. Tyle media o konkretach.

No a poza tym wzbogacono relacje o przejazd koleją i o wiadomość, cytuję: Premier zdobył Andy.
Ale nie ma się co czepiać nikt by nie chciał czytać tylko o tych oficjalnych i historycznych dokonaniach wizyty. Te relacje przydawały tylko kolorytu tym pierwszym od 20 lat rzeczywistym politycznym osiągnięciom.

pozdrawiam


Panie Marku,

o ile sobie dobrze przypominam, zatroskany Osioł apelował do Shreka: Jeśli zobaczysz światło w tunelu. nie idz w tym kierunku…:)

pozdrawiam


Szanowny Panie Yasso

Potwierdza sie stara prawda, że mediom nie wolno wierzyć:-) Pani Merkel (i p. Barroso m.in. również) byla w Peru, a nastepnie udala się z wizyta do innych państwa tego kontynentu. Proszę sobie wpisać w google EU-Lateinamerika-Gipfel, albo www.tagesschau.de/ausland/lateinamerika8.html – 38k i wyskoczy Panu kilka portali z informacjami na temat tego szczytu (przepraszam, że języku niemieckim, pewnie po angielsku też Pan coś znajdzie na ten temat).

Co do reszty, to ja bym jednak poczekal (w związku m.in. z powyższym) na to, co powie premier T. po powrocie (Pan nie musi, w końcu to wolny kraj). Jak bzdury, to Pan już wie – będę z Panem; a co będzie, jak to byl nie tylko urlop?

Pozdrawiam serdecznie

PS. Ordery się wręcza zazwyczaj na zakończenie rozmów.


Yasso Szanowny

na szczęście nie mam instynktu ćmy , a na dodatek jestem (ponoć) trudny do zmiany własnych przekonań, ale tylko ponoć...
Stąd też i dlatego zapewne, niczym kot, chadzam własnymi ścieżkami
pozdrawiam


re: Wybory

Szczyty Unii Europejskiej i Ameryki Łacińskiej oraz Karaibów odbywają się co dwa lata, przemiennie – raz w Europie, raz w A.Ł. lub na Karaibach..Poprzedni IV szczyt był w Wiedniu, następny, VI będzie w Hiszpanii.

No to trochę chronologii:
Tak pisano o poprzednim szczycie

“W dniach 11-13 maja 2006 roku Premier Kazimierz Marcinkiewicz uczestniczył w IV Szczycie Unia Europejska – Ameryka Łacińska i Karaiby, który odbył się w Wiedniu pod hasłem: Premierowi Marcinkiewiczowi towarzyszyli w stolicy Austrii Minister Spraw Zagranicznych Anna Fotyga oraz sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Ryszard Schnepf.

Minister Spraw Zagranicznych RP Pani Anna Fotyga w drugim dniu Szczytu Państw Unii Europejskiej oraz Ameryki Łacińskiej i Karaibów, 12 bm., wspólnie z Premierem RP Panem K. Marcinkiewiczem uczestniczyła w sesji plenarnej oraz w kolejnych sesjach roboczych konferencji. Dodatkowo Pani Minister SZ odbyła spotkania dwustronne z Ministrem Stanu ds. Europejskich Zjednoczonego Królestwa, Panem Geoffem Hoonem (omówiono szczegółowe aspekty procesu integracji europejskiej) i z Ministrem Spraw Zagranicznych Kostaryki Bruno Stagno Ugarte (sprawy gospodarcze i handlowe oraz z zakresu współpracy kulturalnej). Pani Minister towarzyszyła Panu Premierowi RP w spotkaniach delegacji z Prezydentem Republiki Chile Panią Michelle Bachelet i z Ministrem Spraw Zagranicznych Chile Panem Alejandro Foxley’em. Pani Minister uczestniczyła we wspólnej konferencji prasowej z Panem Premierem RP.”
********************************************

W piątym szczycie Unia Europejska-Ameryka Łacińska i Karaiby, który potrwa do niedzieli, biorą udział politycy z 27 krajów UE, 33 państw Ameryki Łacińskiej i Karaibów, a także z Turcji, Chorwacji i Macedonii – ci ostatni w charakterze obserwatorów. Główne tematy rozmów to: walka z ubóstwem, chronicznym niedożywieniem i skutkami zmian klimatycznych.
Uczestniczy 45 szefów państw i rządów –i 15 ministrow spraw zagranicznych
W tym : Angela Merkel, Jose Zapatero, François Fillon,Donald Tusk
Stawką jest uprzywilejowana pozycja UE w krajach Ameryki Łacińskiej. O to zabiegają też kraje azjatyckie, w tym Chiny.
**************************************************
Przy okazji ciekawostka

http://news.money.pl/artykul/chavez;przeprosil;merkel;za;hitlera,109,0,3...

Chavez przeprosił Merkel za Hitlera
W kuluarach odbywającego się w Limie szczytu przywódców i szefów rządów państw UE oraz Ameryki Łacińskiej, prezydent Wenezueli Hugo Chavez przeprosił niemiecką kanclerz Angelę Merkel za swoje wystąpienie, w którym zarzucił jej polityczne pokrewieństwo z Adolfem Hitlerem.

- Nie przyjechałem tutaj aby walczyć. Jestem rad, że uścisnąłem dłoń niemieckiej kanclerz – powiedział Chavez.

- Powiedziałem jej, że przepraszam, jeśli byłem surowy – kontynuował wenezuelski przywódca, nawiązując do swego niedzielnego wystąpienia telewizyjnego, w którym zarzucił Merkel przynależność do frakcji politycznej (chadecji), która dawniej popierała Hitlera i faszyzm.

Atak Chaveza stanowił rekcję na stwierdzenie niemieckiej kanclerz, jakoby lewicowy wenezuelski przywódca zaszkodził stosunkom na linii Europa-Ameryka Południowa.

*******************************************


Pani Renato

Po pierwsze: bzdurą jest, że problemem państwa są jego obywatele, w dowolnym wieku. Jeśli państwo czeka aż mu kłopotliwi obywatele wymrą, bo to rozwiąże problem — to ja chcę rozbiorów! Takiego państwa za swoje nie uznam.

Po drugie: to nie państwo ma utrzymywać obywateli, w dowolnym wieku. To obywatele utrzymują siebie, oraz państwo które jest ich wspólnym przedsiębiorstwem usługowym. Jest takie stare powiedzenie, nie pamiętam czy nie chińskie (?): dorosły mężczyzna przynosi do domu trzy chleby — dla swoich dzieci, dla swoich rodziców i dla siebie z żoną. Państwo może w imieniu nas wszystkich wziąć na utrzymanie sieroty, kaleki i wdowy.
Jeśli jakaś władza naobiecywała bzdur, to obowiązkiem władzy odpowiedzilanej jest powiedzieć ludziom prawdę: że cudów ni ma, kto nie pracuje — niech nie je.

Ale nasze państwo, wszystko jedno, socjalne, solidarne, liberalne, czy ludowe — powtarza wciąż i wciąż, że trzeba komuś coś dać za darmo, bo tak każe sprawiedliwość społeczna.

Mówi Pani, że trzeba czekać, aż starzy ludzie wymrą, bo są obciążeniem uniemożliwiającym normalny rozwój. Otóż to kłamstwo podwójne.
Nie starzy. Ledwie kilkanaście procent pracowników przechodzi u nas na emeryturę osiągnąwszy ustawowy wiek. Reszta — wcześniej. Moja teściowa, pielęgniarka, wybrała emeryturę kilka lat temu, na dziesięć niemal lat wcześniej niż miała, bo tej emerytury dostaje więcej niż zarabiała! Dodam, że była cenioną, rzetelną pracownicą. I niech mi kto wytłumaczy łaskawie, jaki ma to sens?!
Nie muszą umrzeć. Wystarczy, że będą pracować naswój chleb. Żeby było jasne: ja nie chcę pędzić do pracy zniedołężniałych starców. Tylko tych, którzy mogą i chętnie by coś robili. Iluż ja widzę tych przedwszesnych emerytów, bieda-rencistów, którzy zabijają czas jakimś mało produktywnym hobby, lub wręcz przesypiają go przed telewizorem!

Co za idiota wymyślił że starych trzeba usunąć z rynku pracy, by zmniejszyć bezrobocie wśród młodych! Przecież im więcej ludzi pracuje, tym większy dobrobyt i tym więcej pracy dla wszystkich!

Po trzecie: obywatelom nie trzeba dwustu złotych jałmużny w postaci zniżek na coś-tam, darmowych biletów do kina, ani prywatyzacji Biblioteki Narodowej, by nie obciążała ich kieszeni. Obywatelom potrzeba wolności gospodarczej i klarownego ale egzekwowanego prawa.

Po czwarte. Jak to, rząd nic nie zrobi bo nie ma swego prezydenta?!
Przed rokiem zaledwie czytałem i słyszałem wszędzie, że prezydent i premier w rękach jednej koalicji to zawłaszczanie państwa i zagrożenie demokracji! Grzmięli o tym politycy PO właśnie.
Mówi Pani, że Kaczor zawetuje każdą reformatorską utawę. OK. Być może. Ale gdzie te reformy!? I proszę nie mówić, że darowanie części rodaków opłaty za odbiornik rtv to była reforma. Bez żartów. To może jeszcze reformą będzie zniżka na bilety na pekaes czy prenumeratę Gazety, co?

Po piąte. Że niby rząd wiele robi, tylko nie widać (ach te wrogie Tuskowi media, robią mu wrogą porpagandę).
Pani Renato, ja pracuję w branży w której co dzień ścieram się z murem absurdu biurokratycznego. W Warszawie, gdzi akurat kasy nie brakuje, a pełnię władzy ma PO. Wcześniej pełnię władzy miał sam Kaczor. Zapewniam. Ani za tamtych, ani za tych rządów NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO!

Przy obecnym głodzie budowlanym, jeśli jakaś władza cokolwiek uprości w dziedzinie inwestowania, mnie to szybko dotknie. Nie omieszkam poinformować z radością.


Szanowny Panie Lorenzo,

no i dzięki niezawodnej Pani Renacie wiemy już wszystko:).

A ja zostałem tylko utwierdzony w swoim przeświadczeniu.
Dziękuję Pani!
Żadnych konkretów, tylko chowanie sie za plecami Pana premiera Marcinkiewicza:)

Coś mi się wydaje, że Pan Premier Tusk, gdyby ów szczyt odbywał sie w Krakowie lub Wiedniu, nie wykazywałby takiego nim zainteresowania.

A w Peru, wraz z małżonką, czemu nie skorzystać z okazji?
Zwłaszcza, że taka nieprędko może się znowu trafić:)

Garść faktów przemawiających za taką hipotezą:

Przede wszystkim szczyt dotyczył lokalnych, łacińsko amerykańskich, problemów walki z nędzą i nierównościami społecznymi.

A jako,że zorganizowany przez Unię nie dziwi udział w nim pana Borosso.
Nie dziwi też udział Pana Zapaterro, premiera Hiszpanii, która ma tradycyjnie bliskie
stosunki z tą częścią świata.
Ani pani kanclerz Merkel, wiadomo najhojniejszy płatnik unijny.
Oni musieli być.
A czy zdobywali Andy wraz z małżonkami, o tym agencje milczą.:)

Jakoś dziwnie cicho natomiast o aktywności naszego Pana Premiera na samym szczycie, jakiś referacik może czy choćby, jakieś przeproszenie za Jedwabne:).

I tu muszę Pana zmartwić, prawdopodobnie te wszystkie ordery to Pan Premier, niestety, otrzymał z klucza.
Jeśli się mylę, to może ktoś dobrze poinformowany, np. Pani Renata, wskaże mi przykłady zaangażowania Pana Premiera w sprawy Peru.

Wiem, że jak na razie, mój osąd peruwiańskich wakacji może być niesprawiedliwy.

Nie mam jeszcze wszystkich danych.

Może sie okazać, że w wyniku tej historycznej wizyty, płockie ZOO wzbogaci się o nowy, wspaniały,okaz dorodnego kondora andyjskiego wraz z jajem.

Wówczas zobowiązuję się ten komentarz publicznie odszczekać na stronie głównej TXT!

Bo jak na razie wszystko wskazuje na to, że zamiast kondora mamy tylko jaje.
A nawet dwóch:)

pozdrawiam serdecznie


Yasso

Sorry, nie będę kpił z wyjazdu Premiera do Ameryki Łacińskiej.
Nie wiem co tam robił, ale mam nadzieję, że coś ważnego. Tu dodam, że ważne rzeczy dzieją się w kuluarach takich szczytów, nie na mównicach. Sądzę, że relacje UE z Ameryką Łacińską są wielce istotne, a RP powinna brać czynny udział w kształtowaniu polityki unijnej nie tylko w “naszych” dziedzinach. Bo mamy ambicje należeć do rozgrywających we Wspólnocie.
Wizyta w Macu Picchu nie musiała w niczym przeszkodzić.
Media wprawdzie piszą znów o bzdurach, ale jedynym skutkiem takiej “kontroli zbędnych wydatków władzy” jest u nas np. absolutna niemożność zakupu samolotów dla rządu od lat piętnastu. Zdaje się, zostały jeszcze dwa zdolne do lotu. Nie długo. To czysty populizm.
I nie tu są konfitury. Czy jak to się mówi…

A propos mieszkań, poruszyłeś ważną strunę. Masz niestety (tu tłumię brzydkie wyrazy) rację. Napiszę o tym jeszcze.


Szanowny Panie Yasso

Zapewne przeczytal Pan omówienie tego szczytu, więc Pan wie, że odbywal sie on jednak pod haslem stosunku EU i panstw Ameryki Lacińskiej wobec zmian klimatycznych na swiecie (cokolwiek by to nie oznaczalo).

Zasada uczestnictwa w szczytach organizowanych i wspólorganizowanych przez dyplomacje unijna jest prosta: chcesz mieć coś do powiedzenia, to jedziesz na spotkanie, nie chcesz – nie jedziesz.

Teraz co do Ameryki Lacińskiej: jak Pan sobie zapewne nie przypomina, w jednym z moich tekstów o tematyce gospodarczej napisalem, że glówny przeplyw finansowy na świecie zaczyna się odbywać teraz na linii Azja-Ameryka Lacińska via Afryka. Wygląda więc na to, że Pan wie więcej niz to się mówi i pisze o tym, co robil lub czego nie robil pan premier na tamtym komntynencie.

Więc proszę, by uzbroil się Pan w cierpliwośc kosztem dorażnym dowcipów i poczekal przynajmniej na komunikat. A poza tym odnoszę wrażenie, że Pan po prostu nie życzy sobie nie tyle sukcesów pana Tuska (co mogę jeszcze zrozumieć), ale także sukcesu naszego kraju. Chyba, że uważa Pan, że Polsce wolno przysporzyć sukcesu tylko jednej opcji politycznej.

Bo jak Pan sądzi, dlaczego cala ta wycieczka unijna pojechala dogadywać się z poludniowymi Amerykanami pod w sumie blahym pozorem, zamiast np. na Tahiti albo Antarktydę (tam też można pogadac o zmianach klimatycznych). Unia zaczyna dusić się w dotychczasowych ukladach i szuka nowego otwarcia, a Ameryka Poludniowa to jednak pól miliarda ludzi, świetnie rozwijające się kraje (Chile, Peru, Boliwia, o Brazylii i Argentynie nie wspominając). Chiny i Indie od dluższego czasu próbują umocnić swoje pozycje w tamtych krajach.

I calkiem duża Polonia, którą do tej pory się nie interesowano i nie wciągano do wspólpracy. Nawet jedna z najbardziej aktywnych międzynarodowo polskich firm – Selena – wchodzila na tamten rynek przy pomocy poludniowych Koreanczyków (Brazylia). Więc jeszcze raz: poczekajmy.

Pozdrawiam serdecznie


Odysie,

bardzo szlachetnie z Twojej strony.
Ja też przejawiam pewien absmak z kpienia z tej eskapady. Zbyt łatwy łup:)

Ale nadęcie tych udających, że to niemal epokowe polityczne dokonanie wprawił mnie w dobry humor.
Zwłaszcza ta Pana Premiera, misja neutralizacyjna wpływów rydzykoskich w tamtym regionie, toż to prawdziwy kabaret:)

pozdrawiam

ps.
Pamiętasz kilka lat temu jakiś Światowy Szczyt w Warszawie? To zablokowane miasto. I te doniesienia prasowe informujące, że jesteśmy liderami i potentatami europejskiej polityki.
I to, trochę wstydliwe skrywanie, kto właściwie brał w nim udział?

Ja sprawdziłem; poza rodzynem w osobie kanclerza Niemiec, Prezydent Kazachstanu i wiceminister spraw wewnętrznych Turmenistanu i tym podobne osobistości światowej polityki:).
I to wydarzenie zaliczam do tej samej kategorii.
Najważniejsze to dobre samopoczucie:)


Umówmy się, Panie Yasso,

nic Pan nie sprawdzil. Nawet nie potrafi się Pan do pomylki przyznać, bo przeciez jeszcze kilka komentarzy wyżej zapieral się Pan, ze media donosily o tym, ze Merkel tam nie bylo. I nawet nie raczyl Pan sie przyznac do pomylki. Więc z lekka staje sie Pan po prostu niewiarygodny.

Mimo to pozdrawiam


Panie Lorenzo Szanowny,

chyba jest Pan trochę niesprawiedliwy, mógłbym łatwo odbić piłeczkę ale to chyba nie ten poziom.
Wielokrotnie wypowiadałem się,że życzę temu rządowi dobrze, (jak każdemu, który ma moim krajem administrować).
Mam pewne przesłanki by być sceptycznym.
Jeśli potrzebuje Pan dowodu; proszę spojrzeć choćby do mojego salonowego listu do pana Zdrojewskiego.

I jeszcze jedno, to co piszę, piszę w oparciu o doniesienia medialne oraz, jak Pan zauważył, o opinie formułowane przez zagorzałych zwolenników PO. Nie znajduję w nich żadnego faktu. Znajduję tylko nadzieję:)

A najzwyczajniejsza w świecie dbałość o własny polityczny interes nakazuje poinformowanie o własnym sukcesie. A tu cisza. Skąd ta zwłoka?
Dość intrygująca zwłaszcza jeśli chodzi o aktualną władzę tak dbającą o własny image.

pozdrawiam


Panie Lorenzo Szanowny,

a cóż ja mam sprawdzać i do czego sie nie przyznałem. Do tego że Pani Merkel była na szczycie? Trzymając się pana konwencji odpowiem, jeszcze kilka postów wyżej uznał Pan moje przyznanie się do pomyłki a teraz już nie?

Wobec tego oświadczam:
twierdziłem w oparciu o doniesienia prasowe, że pani Merkel nie było na szczycie. Po stwierdzeniu Pana Lorenzo, że jednak była przyznałem się do pomyłki. I nadal trwam przy tym przyznaniu. I przepraszam wszystkich, w szczególności Pana Lorenzo, którzy tym faktem mogli poczuć się urażeni lub zmanipulowani.

Nasuwa się tylko pytanie; czy wobec tego faktu dalsza moja argumentacja jest niewiarygodna?

Pozdrawiam


Szanowny Panie Yasso

Podalem Panu dwa linki do innych źródel informacji co prawda nie polskich, ale jednak w miarę wiarygodnych.

A co do ciszy. Nie wiem, skąd ta zwloka, dlatego sugerowalem, by poczekać na oficjalne komunikaty.

Zagorzali zwolennicy PO nie różnią się dla mnie zbytnio od równie zagorzalych zwolenników PiS:-)

Sceptycyzm jest w sumie zawsze wskazany przy naszych doświadczeniach.

Pozdrawiam niemal wtorkowo

PS. Ciekawe, źe tak sobie wędrujemy po róznych blogach jak dwa wampiry, dogryzając sobie z lekka:-))


Szanowny Panie Yasso

Prosze o wybaczenie, ale w natloku wydarzeń po prostu nie zauważylem Panskiego komentu, o ktorym Pan wspomina o 23.20. To juz trochę późna pora dla mnie, jako że mój pies ma zwyczaj budzic mnie przed 6 rano.

A Pan ma prawo do uzywania takich argumentów, jakie są dla Pana akurat stosowne (to nadal jest wolny kraj) i nie ma to wplywu na Pańską wiarygodność.

Pozdrawiam z lekka zdezorientowany


Szanowny Panie Lorenzo,

mam to do siebie, że w myśl maksymy: dżentelmeni o fakty sie nie spierają, przyjmuję podane mi fakty, bez potrzeby ich weryfikowania. Dlatego też, przyznaję nie sprawdzałem tego co Pan mi podał.
Uznałem, że zgodnie z wiedzą i dobrą wolą podał mi Pan dane prawdziwe. I wycofałem się ze swego twierdzenia, bowiem mam do doniesień medialnych ograniczone zaufanie:).

Zagorzali zwolennicy, odporni na argumentacje interesują mnie tylko jako fenomen występujący w przyrodzie. Bez względu na koszulki klubowe:).

Pragnę też zauważyć,że ma Pan rację, co do zadziwiającej ostatnio regularności naszych spotkań. Z tym, że proszę zerknąć, kto na tym blogu, natknął się na kogo?:)

pozdrawiam i życzę dobrej nocy


Odysie - chaotycznie, ale dziś piszę "z doskoku" -

Mówisz jak czlowiek młody – bo jesteś młody.
I to co mowisz może kiedyś będzie się odnosić do rzeczywistości.
Spójrz na statystyki.
10 milionów starych, TAK, STARYCH, chorych ludzi – gdzie , jak i dlaczego po kilkudziesięciu latach pracy mają pracować?
Przecież oni na swoją starość placili przez wszystkie te lata skladki.

Przeszłam na emeryturę nawet później niz przewiduje ustawa.
Do jakiej chcesz mnie wysłać pracy? A jeśli jestem chora, lub muszę opiekowac się kimś wymagającym mojej stałej obecności, albo cokolwiek innego – to mam nie jeść, nie leczyć się, nie żyć?
O czym Ty mówisz? Głosisz jakies teorie – a rzeczywistośc – to nie teoria.
Żyjemy w takim państwie, w ktorym te 200 zlotych zostawione, NIE ZABIERANE ludziom – to nie jałmużna, ale rezygnacja z okradania ich z kolejnych ich własnych pieniędzy.
Nie opowiadaj mi bajek o wolności gospodarczej – prowadziłam własną firmę przez kilkadziesiąt lat. Jeśli jej dziś nie prowadzę – to znaczy, że prowadziić nie mogę. Więc co mi po wolności gospodarczej? Dobrze , że jest ( o ile ten system wyzysku finansowego można nazwać wolnością gospodarczą) – a kilka milionów ludzi w Polsce ani nie podejmie działalności gospodarczej , bo są zwyczajnie za starzy, slabi, chorzy itp.

Staraj się rozumieć co mówię – reformy powoli idą. Trudne. Jak choćby lecznictwo – od tego zaczęto. Czy się uda? Nie wiem. Wiem, że w sprawie, która Ciebie szczególnie interesuje ( i paradoksalnie, mnie też – czyli mieszkalnictwo) też coś się zaczyna robić: / wkleję poniżej to o czym mówię/,
pytasz gdzie projekty reform – a byłeś na stronach sejmowych jak prosiłam? Przyjrzałeś się projektom ustaw wchodzącym pod obrady sejmu?

PO nie ma pełni wladzy – pełnię władzy mial faktycznie jedynie PiS, i jakiś czas temu przez chwilę SLD.
Ale zmienia się, chociaz to nie rewolucja. Chcesz czego? W pół roku dobrobytu, wyplenienia biurokracji i mieszkań? To Kaczyński obiecywal te 3 miliony mieszkań – nie Tusk. Tusk mówil, że wzrosną płace i wzrosły. Nawet więcej niz zakładano.
Wychyl nos poza blogowisko – pozagladaj do innych miejsc, siegnij do tego co zrobiono ( wykaz ustaw uchwlonych tez na stronach sejmowych) zobacz jak to sie przekłada na codzienność.

I nie oszukuj się Wiekszośc problemów mających swój rodowod w PRL musi umrzeć wraz z pokoleniem PRL. Po prostu nie da się tego rozwiązać. W Niemczech, gdzie są pieniądze – likwiduje sie biedę wyrównując z kasy państwa do poziomu uznanego za gwarantujący godne przeżycie.
Ty powinieneś mieć lepsza starośc niz ja.
“40 proc. przychodów z prywatyzacji zostanie przeznaczonych na Fundusz Rezerwy Demograficznej, który będzie stabilizatorem polskiego systemu emerytalnego – poinformował w Katowicach minister skarbu państwa Aleksander Grad.”

“Koniec z absurdami – budowanie będzie tańsze
w 2010 roku znikną przepisy komplikujące budowy. Ministerstwo Infrastruktury pracuje nad zmianą warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich lokalizacja. Ma być prościej i taniej – donosi “Rzeczpospolita” w poniedziałkowym
– Obecne, absurdalne często warunki techniczne to zmora inwestorów – przyznaje Jacek Bielecki, dyrektor Polskiego Związku Firm Deweloperskich. – W cywilizowanych krajach te przepisy są podzielone na część obligatoryjną dotyczącą bezpieczeństwa oraz fakultatywną dotyczącą komfortu. W Polsce wszystko jest obligatoryjne i to znacznie podnosi koszty budowy. Dlatego najprostsze lokale buduje się u nas drożej niż w Belgii czy Niemczech.

Problem wreszcie zauważył resort infrastruktury. – Zleciliśmy Instytutowi Techniki Budowlanej przegląd światowych rozwiązań w zakresie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie – potwierdza Olgierd Dziekoński, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za budownictwo. – To będzie zmiana nie tylko samych warunków, ale i ich filozofii.

Zasady mają być bardziej elastyczne. Zmiana warunków technicznych to nie tylko ułatwienie, ale i spore oszczędności dla budujących. Jacek Bielecki wylicza, że przykładowo zbudowanie stanowiska w garażu podziemnym bez spełnienia absurdalnych polskich wymogów (ale zgodnego z normami działającymi na zachodzie) byłoby o 30 proc. tańsze.”

Pozdrawiam

PS Odpowiedzialam, ale znikam juz z Twojego blogu. Jsli cos jeszcze będziesz chcial mi powiedzieć – proszę wpadnij pod moją ostatnią notkę.
Jeszcze raz pozdrawiam


Pani Renato

Odpowiem tutaj, przez wzgląd na ciągłość wątku i komfort czytelników (wiem, mało to prawdopodobne, ale ponoć ktoś nas czyta ;))

Niezmiennie pozostaję zagorzałym wrogiem powszechnycy emerytur.
Ja wiem, że starzy ludzie pracować nie mogą. I państwo tego ich prawa powinno strzec. Tych ludzi trzeba utrzymać.
Ale — proszę zauważyć, że podobnie jest z dziećmi. One również pracować nie mogą i państwo tego pilnuje. A przecież nie ma państwowej pensji dla dzieci. I dobrze. Utrzymanie dzieci spoczywa na rodzicach.
Utrzymanie niedołężnych rodziców — na dorosłych dzieciach.

I zresztą inaczej się nie da. Pracy nie można dziś włożyć do lodówki, by za trzydzieści lat wyjąć ją świerzą. A na starość potrzebujemy pracy. Cudzej pracy.

Dziś także dzieci utrzymują niepracujących rodziców. Ale nie tylko swoich. I za pośrednictwem urzędników ZUS, skarbówki, Ministra Finansów, Ministra Polityki Społecznej, Skarbu, a na końcu — listonosza, który tą emeryturę przynosi.
To absurd.

Osobną kwestią jest to, co Pani sama wyliczała. 5 mln pracujących dochodowo polaków utrzymuje pozostałych. Przy czym dzieci jest bardzo mało. To wskazuje, że u nas z obowiązku pracy na siebie jest zwolnionych stanowczo zbyt wielu ludzi. Bynajmniej nie starych i do pracy nie zdolnych.

I tego problemu nie rozwiąże śmierć tych ludzi. Żadne ostateczne rozwiązanie. Bo problemem nie są ci ludzie, ale powszechna wiara w Polsce, że się słusznie należy darmowość. Darmowość leków, żywności, biletów, mieszkań — darmowość życia. A państwo ma to im zapewnić. I zapewnia. Moimi rękami.

Pani Renato. Być może, jak Pani sama twierdzi, przekroczyła Pani zwyczajowe i prawne granice wieku emerytalnego. Ale pracuje Pani niezwykle aktywnie. Niechże Pani policzy swoją aktywność blogerską. To pisanie ma poziom i zasłużoną popularność. Mogła by Pani z niego nieźle żyć, gdyby było trzeba. Więc to zły przykład.

Przeraża mnie przejadanie majątku narodowego (dochody z prywatyzacji) przez niewydolny system emerytalny. Na starość mam zamiar nie mieć emerytury.

To też trzeba przekuć w osobną notkę...

PS. Pana Dziekońskiego zamierzenia słyszałem. PiS też miał zamiary. Czekam.
Słyszałem też niedawno pana Gomułkę, który głośno mówił o zamiarach realizacji obietnicy wyborczej podatku liniowego. Już nie czekam.


Odysie,

jestem w trochę niezręcznej sytuacji. czuję, że Pani Renata zniesmaczona moją obecnością, opuszcza Twój blog. Nie chcę być przyczyną uniemożliwiającą Waszą dyskusję, więc znikam.

A przy okazji;
będąc pod wrażeniem słów pani Renaty, cytuję: “Tusk mówił, że wzrosną płace i wzrosły”- jakby udało się skłonić panią Renatę do ujawnienia, co Tusk mówił o pogodzie w lipcu, byłbym wdzięczny, ułatwiłoby mi to planowanie wakacji:).

serdecznie pozdrawiam


re: Wybory

Odysie

Toż to jakieś horrendum, wybacz, jakiś kompletny idiotyzm – skazywanie ludzi na zależność od innych? Jeśli nie mają dzieci, albo dzieci mają rodziców gdzieś – to co? To wymyślisz cały system państwowy egzekwowania od dzieci opieki? I jak sadzisz, będzie to system tańszy czy droższy w sensie kosztów, jakie poniesie państwo? Bo idę o zakład, że to dopiero bylby koszt dla państwa.
Co Ty pleciesz?
Ludzie po to pracując CZĘŚĆ SWOJEJACY – nie żadne darowane pieniądze, ale ZNACZĄCĄ część swoich własnych zarobków odprowadzają na konto ubezpieczeniowe – by mieć zapewnioną bezpieczną starość.ZA WŁASNE PIENIĄDZE!
Nie mówię już o systemie amerykańskim odprowadzania części podatków obywatela na emeryturę „państwową”

Państwo polskie ma dług wobec swoich obywateli, których pieniądze zmarnotrawiło i zaciąga nowy dług o wchodzących w wiek produkcyjny obywateli spłacając ich składkami swoje stare długi. Państwo bawi się w piramidę.

Nie powtarzaj po politykach, że w Polsce powszechne jest przekonanie, że „należy się za darmo”. Należy się, owszem, i to nie jest za darmo. Należy się zawsze za pracę, za wkład człowieka we wspólne dobro, choćby polegało ono na rodzeniu dzieci przez matki, które nawet ich wychowywać nie będą, czy najbardziej prymitywną pracę.

Tak państwo zapewnia to Twoimi rękami – ale to nie znaczy, ze daje ludziom coś od siebie. Daje im tylko to co sobie wypracowali, na co przeznaczyli kiedyś część swoich pieniędzy w postaci podatków, składek a i innych haraczy

W wielu państwach Europy i świata, podstawową troska państwa jest zapewnienie człowiekowi poziomu życia ponad poziom biedy. Dlaczego? BO TO SIĘ OPŁACA!
Bo koszty nędzy są wielokrotnie wyższe i znacznie bardziej obciążające społeczeństwo i to nie doraźnie, a w skali wielu lat.

W przyrodzie nie ma nic za darmo!
W systemie państwowym też nic jest za darmo, nawet jeśli na pierwszy rzut oka nie widać płaconej ceny!

Pozdrawiam

Na koniec uzupełnienie mojej poprzedniej notki:

Wzrost płac zaskoczył analityków
(ISB, pb/19.05.2008, godz. 14:00)
Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w kwietniu br. spadło o 0,2 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca, a w ujęciu rocznym wzrosło o 12,6 proc. i wyniosło 3.137,74 zł, podał w poniedziałkowym komunikacie Główny Urząd Statystyczny (GUS).

Przeciętne zatrudnienie w przedsiębiorstwach w kwietniu 2008 roku wzrosło o 0,1 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca, natomiast w ujęciu rocznym wzrosło o 5,6 proc. i wyniosło 5.388,9 tys. osób, podał GUS.


Pani Renato

ererka

Toż to jakieś horrendum, wybacz, jakiś kompletny idiotyzm – skazywanie ludzi na zależność od innych? Jeśli nie mają dzieci, albo dzieci mają rodziców gdzieś – to co?

Pani wybaczy, tak to już jest, że ludzie są od siebie wzajem zależni. Nawet Robinson by przetrwać musiał mieć Piętaszka plus to co tam ze zdobyczy cywilizacyjnych (stworzonych przez innych ludzi) wyniósł z wraku okrętu.
Poza tym, to nie horrendum, ale norma jeszcze kilkadziesiąt lat temu w Europie, norma także w krajach, które od Europy przejmują władzę na świecie.

Co jeśli jacyś ludzie dzieci nie mają lub mają wyrodne?
A co jest dziś, jeśli jakieś dziecko nie ma rodziców lub ma wyrodnych?

Dlaczego ze względu na patologie mamy ustanawiać regułę powszechnie obowiązującą wszystkich?

Albo — dlaczego nie ustanawiamy powszechnych pensji dla dzieci, skoro mamy powszechne emerytury dla starców?

Ja wiem, to co piszę jest okrutne.
Znacznie lepiej byłoby napisać śladem Pani, że czekam z niecierpliwością aż starcy wymrą, żebym odczuł ulgę w portelu.
Sorry bardzo, to nie w moim stylu.


Yasso

Jesteś tu mile widziany. Jak kto się obrazi na Ciebie — to jego problem, nie Twój.
Nie myśl jednak, że przez wzgląd na Ciebie wyproszę kogo innego.

Pozdrawiam i zapraszam.


Odysie,

zaszło jakieś koszmarne nieporozumienie. Do głowy mi nie przyszło, żebyś kogokolwiek wypraszał. Nawet ze względu na mnie:)

Na chwilę usunąłem się w cień, bo zauważyłem, infantylne gierki, pewnej blogerki.
Tylko na chwilę.
I tylko dla jej komfortu psychicznego, bo taka ze mnie empatyczna typa.

Mnie nie jest łatwo się pozbyć.I nie przeszkadza mi żadne towarzystwo:)

pozdrawiam


Subskrybuj zawartość