Spocznij!

Notka poniższa powstała w bezpośredniej reakcji na tekst Sergiusza, ale bardziej w niej chodzi o pojawiające się to tu — to tam wypowiedzi odwołujące się do moralności i (niemal) wzywające do wojny.

Czytam różne pacyfistyczne manifesty i zadaję sobie pytanie, czy nasi czuli idealiści mają jakiś pomysł, jak zatrzymać pochód sowieckiej bestii?(...)Tak, lepiej załóżmy słuchawki i posłuchajmy Bacha. To odpręża i koi nerwy.
s e r g i u s z

Nie. Pewnie w akcie protestu powinniśmy już nigdy nie słuchać Bacha. Albo lepiej — wsiąść w samolot czy inny statek, kupić kałacha od rosyjskich przemytników i strzelać do Ruskich za wolność waszą i naszą.

No doprawdy, nie wiem, do czego wzywasz, Sergiuszu? O co apelujesz?
Jaki jest Twój pomysł?

Bo Twój tekst brzmi jak wielkie oskarżenie gnuśnych konsumpcjonistów z Zachodu (czyli nas), którzy wolą udawać, że nic się nie dzieje dla świętego spokoju, podczas gdy toczy się święta wojna.

Ok, pewnie miałbyś rację, ale przypomnę uprzejmie, że takich wojen dzieje się mnóstwo. I kiedy miesiąc temu słuchałeś Bacha dla ukojenia nerwów, gdzieś na świecie jakiś oddział dziesięcioletnich janczarów podrzynał właśnie gardła, po to — by ktoś tam przejął tereny roponośne czy plantacje maku. Tylko że o tym nikt nie napisał. Powiesz, że Osetia – Gruzja to precedens, bo rosyjska armia w świetle dnia odrywa jakiś kawałek niepodległego państwa Europejskiego? To ja przypomnę o Naddniestrzu. Jest takie coś w Europie, znacznie bliżej i od dawana. I co? I nic.

Ja nie twierdzę ani przez chwilę, że mamy się nie interesować; że nic wielkiego się nie dzieje. Owszem, dzieje się. Pierwszy raz* od siedemnastu lat Rosja próbuje militarnie powstrzymać implozję swojego imperium, połączoną z nieustanną ekspansją tzw. Zachodu (NATO, UE, USA). Dotąd ograniczali się do metod agenturalnych i dyplomatycznych — plus handel ropą i gazem. Armię za granicami trzymali w enklawach (m in. do niedawna w Gruzji), gdzie udało im się zostać po upadku Związku. Dla podtrzymania lokalnego chaosu i na wszelki wypadek.

Tak, pierwszy raz Zachód musi z Rosją powalczyć o sporne terytorium. Ja też liczę, że nie ustąpi. Byłoby lepiej dla Zachodu, dla Polski i dla Gruzinów, a pewnie i dla Osetyńców gdyby nie ustąpił.

Ale proszę Cię, nie odwołuj się do naszych wrażliwych serduszek. Bo to polityka i wojna. Cyniczne interesy realizowane niemal wszelkimi środkami. I, wybacz — bo Ty pewnie już pakujesz wojskowy plecak — nie pojadę umierać za Cchinwali.

———
Uzupełnienie:

  • Oczywiście pierwszy raz poza granicami państwowymi Federacji Rosyjskiej. Pierwsza była Czeczenia. I tam, za drugim razem, Rosji się udało.
Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Odysie,

dałeś się ponieść powierzchownej interpretacji.
Nie szkodzi.
Przynajmniej będzie okazja rozkodować to, co napisałem ;-)

P.S. Dodaj jakiś wstęp od siebie przed cytatem, bo inaczej to na SG nie bardzo wygląda. Dzięki.


Sergiuszu

Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem ;) Wstęp jest.

Dałem się ponieść (świadomie) emocjom zawartym w twoim tekście. To o nie mi chodzi.


odysie,

u siebie odpowiedziałam, to juz tu nie będę

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Odysie

W sumie – tak po prawdzie to faktycznie wsparcie Gruzji nie jest tyle proGruzińskie ile bardziej antyRuskie.
Cos jak z glosowaniem na Platforme – bardziej przeciw PiS niż za PO – oczywiście to nie żadna analogioa, tylko ten sam mechanizm.
Problem z wojna polega na tym, ze to ona moze przyjsc do nas. Oczywiscie uważam tak jak Ty – żadnej wojny jeszcze nie ma, surmy nie graja, hordy czerwonoarmiejców jeszcze z lancucha nie spuszczone.
I co tu dużo mówić – weekendu nie spedziłem na protestach pod ruska ambasadą.
Ale musimy myslec o Ukrainie. O Łotwie. Bo to juz tuż za drzwiami. Wiemy przecież, czym było Monachium – zaproszeniem do dlaszej eskalacji. W pewnym momencie trzeba przestac oddawać pola.

I chyba to jest wlasnie teraz….


Griszeku

Pełna racja. Pora przestać oddawać pola., a tam toczy się rozgrywka o nasze interesy także.
Ja nawet byłem pod ambasadą, choć nie w ten łykend.

Po prostu chciałem sprzeciwić się wojennej retoryce, nawet jeśli ona jest w takim niedomówieniu. Bo zdaje mi się czasem, że jeszcze chwila a na niektórych platformach blogerskich zawiążą się punkty werbunkowe dla ochotników…

PS. Nie wiem skąd, czy to nie z czterech pancernych, ale mam jakąś sympatię dla Gruzinów. Więc u mnie to w co najmniej równym stopniu zainteresowanie pro-, co anty-.


Odysie

No widać, że tego nie skalkulowałeś. Ten Gruzin, Grigorij Saakaszwili, zabral nam calkiem fajna i bohaterska Lidke w te swoje góry. Nasza strata. W zamian dostaliśmy jakaś rudą, pewnie agentke NKWD, ktora miala szpiegować naszego Janka Kosa jako potomka Sybiraków. Więc do dypy z tymi czterema pancernymi. Ewidentnie na minusie. Zwlaszcza, ze dobry wujaszek Stalin był z Gori… ;-))))

Zgadzam sie z tobą – słychać bicie w tarabany. Tymczasem jesteśmy jedynie pionkami na szachownicy, w ktore grają ponad naszymi głowami. Na szczeście – ta wojenna retoryka to mniejszosc.


Czterej pancerni - na marginesie

To jednak fenomen.
Serial kłamliwy i propagandowy jak nie wiem.
Fabularnie niby nic.
Scenariusz na bazie gniota.

A tak trzyma.

I niech ktoś powie, że oglądaliśmy, bo nic innego nie było i nam został sentyment etc.
No nie. Jednak za mojego dziecięctwa co nieco już było. O młodości nie wspomnę.


odysie,

poniewaz nie nadazam z czytaniem i pisaniem, donosze uprzejmie, ze u mnie – pod Starymi pacyfistycznymi mrzonkami – jest zaległa odpowiedź na Twój komentarz.

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


"nie pojadę umierać za Cchinwali."

Ale manifestować pod ambasadą byłeś. I o to chodzi. Na razie.

I w związku z tym nie bardzo rozumiem Twe pretensje do Sergiusza.

Pozdrawiam


Pani Anno

Dziękuję za info, ale machina TXT uprzedza mnie o Pani odpowiedziach równie skutecznie :).
Polecam przy okazji i swój tekst.


Krk

Moje pretensje…
Są o przesadę.
We wzywaniu do działania.
Nas. Mnie.

W sumie, Sergiusz się żachnął na pacyfistów, a ja odebrałem to jako wojenną retorykę. Skorzystałem z okazji, by się do takiej retoryki odnieść.

Jest różnica między sprzeciwem wobec rosyjskiej pacyfikacji Gruzji, a niecierpliwym wzywaniem Zachodu do wojny z Rosją. Tego ostatniego wolałbym nie oglądać. Wolałbym, by polscy publicyści i politycy do tej drugiej opcji się nawet w swych wypowiedziach nie zbliżali.

Może to są niuanse – dla mnie istotne.
Pozdrawiam również.


Subskrybuj zawartość