Wodzirej

Trzeba przyznać Wolszczanowi, że darował sobie odgrywanie zwyczajowego cyrku towarzyszącego publikacjom ujawniającym współpracę słynnych postaci z komunistycznymi spec-służbami. Dotąd w podobnych przypadkach najpierw słyszeliśmy pewne zaprzeczenia samego faktu współpracy, potem “podpisałem, ale nie donosiłem”, potem “donosiłem, ale nie szkodziłem”, “nie brałem pieniędzy”. Ostatecznie następowało — wobec przezentowanych kolejno kompromitujących szczegółów z ubeckich akt — żałosne stwierdzenie, że “nie chciałem szkodzić”.

Najsłynniejszy współczesny polski astronom w oświadczeniu opublikowanym w pewnym ogólnopolskim dzienniku (zgadnij w którym, koteczku) nie owija za bardzo w bawełnę:

Jest prawdą, że na początku lat 70., gdy zacząłem wyjeżdżać za granicę, zgodziłem się nieopatrznie na kontakty z SB i na podpisywanie się pseudonimem.
[tu następują długaśne wymówki i tłumaczenia oparte na szkicu historyczno – politycznym, pomńmy je — przyp. odys]
Podczas tych kontaktów, nikt mi nie groził, nie szantażował i do niczego nie zmuszał. Był grzeczny pan, była sympatyczna rozmowa na najrozmaitsze tematy, także pytania o konkretne osoby – tak to wyglądało.

Tak bezpośrednie przyznanie się do niewymuszonej współpracy z SB jest godne uwagi. Punkt za szczerość. Teraz jednak następuje moim zdaniem znacznie ciekawsza część oświadczenia profesora Wolszczana:

Rozmawiając z tymi ludźmi, starałem się formułować i przekazywać sygnały i sprawy, o których i tak było przecież powszechnie wiadomo. Kiedy pytano mnie o osoby, starałem się trzymać prostej zasady: mówić mało, dobrze, ogólnikowo, albo nie mówić nic. Po prostu starałem się zachowywać konsekwentnie i pragmatycznie, a pojęcia takie, jak “donoszenie”, czy “donos” zwyczajnie nie istnieją w moim zbiorze recept na życie.

Prawda, jakie to piękne? Ja nie mogę wyjść z podziwu. Jak to w ogóle było możliwe. To półwiecze komunizmu między Odrą a Bugiem?! Toż tutaj były najgorsze, najgłupsze specsłużby w historii świata chyba! Ci wszyscy ubole strawili całą epokę na pozyskiwanie zupełnie nieistotnych informacji. Przecież wszyscy bez wyjątku ujawnieni słynni TW powtarzają to samo: mówiłem mało, dobrze, ogólnikowo, albo nic; przekazywałem sygnały i sprawy, o których i tak było przecież powszechnie wiadomo. Po cholerę armia dobrze opłacanych oficerów traciła życie na uciążliwe wydobywanie z zawsze opornych i niechętnych tajnych współpracowników to, o czym i tak gadano i pisano powszechnie? I jak to możliwe, że tacy debile tręśli całym narodem kiwających ich cwaniaków? Oto wielka tajemnica komuny.

Czemu nasz wybitny naukowiec te wszystkie nieistotne informacje cierpliwie…
hmm… no przecież nie donosił... to pojęcie przecież zwyczajnie nie istnieje w jego zbiorze recept na życie ...
Po co więc dostarczał SB tych nic nieznaczących opowieści? Żeby wyjeżdżać za granicę. Co by się stało, gdyby odmówił? Wyrwano by mu finezyjnie przycięte paznokietki? Trzymano w kubicznej klatce na mrozie? Porwano by kogoś bliskiego? Czy może – o zgrozo – nie wydano by paszportu?
Profesor zdobył się na czyn heroiczny. Gdy uznał, że SB przegina żądając (wyjątkowo zupełnie) informacji, którymi Wolszczan zaszkodził by koledze — odmówił.
I co? Nic.

I to był ostatni raz, kiedy zobaczyłem tego pana i w ogóle kogokolwiek z SB. Potem przyszedł grudzień 1981 roku. Miałem jechać na dłuższy czas za granicę i sądziłem, że po tej rozmowie o wyjeździe mogę zapomnieć. Ku mojemu zdumieniu, jednak wyjechałem, nie wiedząc oczywiście, że wrócę dopiero 10 lat później.

Tu zapomniał w skromności dodać zwyczajowe zakończenie: i żyłem długo i szczęśliwie

Swoją filozofię życiową, ów zbiór recept wśród których nie mieści się słowo “donos”, profesor ujmuje tak:

I tak, przez lata wyrobiłem w sobie bardzo mocne przekonanie, że nawet jeśli konfrontacja może przynieść pożądany skutek, to i tak negocjacje i kompromis są lepsze. Uzyskanie efektów może trwać dłużej, ale są one trwalsze i droga do nich pozostawia mniej niepotrzebnych ofiar.

Mój były szef powtarzał zawsze: pokorne ciele dwie matki ssie. Ładne, nie?

Oczywiście, to że nigdy Wolszczana nie szantażowano, nie straszono, a po odmowie współpracy nie poniósł żadnych konsekwencji, nie znaczy, że mógł z łatwością tej współpracy nie podejmować. To w ogóle nic nie znaczy. Choć esbecy byli tyleż mili co głupi, choć nikomu nie szkodzili — mogli przecież potencjalnie zaszkodzić karierze ambitnego astronoma. Nie?

W końcu koledzy naszego astronoma, na przykład ten zaangażowany działacz “S”, takiej kariery nie zrobili… Na pewno zabrakło im talentu. Ale może nie tylko.

Pamiętacie ten film Feliksa Falka?
Muszę przyznać, że ja pamiętam go niewyraźnie. Ale czuję jeszcze ten supeł w żołądku, który zaciskał mi się w miarę narastania fabuły. I pamiętam scenę końcową. Jak dziś.
W tle — huczny bal. Na pierwszym planie twarz Stuhra w roli Lutka. Twarz przed chwilą obita przez zdradzonego przyjaciela. I to powtarzane w szczerym płaczu pytanie — za co, Romeczku?
On naprawdę nie rozumiał. Za co.

Zupełnie nie wiem, dlaczego mam dziś tę scenę przed oczami.

Postscriptum:

Świadome udzielanie informacji na szkodę innych osób jest w sposób oczywisty naganne w każdych warunkach. Tyle wie każdy, przynajmniej w teorii. Jednakże, podpisuję się pod myślą, którą napotkałem w kontekście Rewolucji Francuskiej i w której znajduje się mnóstwo treści: “Gdy pamięć zatruwa lud, wybawieniem jest zapomnienie” – tylko oprawić i postawić na biurkach polityków dookoła świata. Stworzenie możliwości zaglądania do życia prywatnych ludzi w majestacie prawa i bez ich wiedzy i zgody, definitywnie nie jest symptomem prawidłowo funkcjonującej demokracji.

Jak to dobrze, że trudne doświadczenia życia w peerelu i na emigracji nie zatarły Wolszczanowi jednoznacznych kryteriów moralnych. Dzięki jego pouczeniom mamy dziś możliwość budować lepiej funkcjonującą demokrację.
Tylko ja tej sceny z filmu zapomnieć nie mogę.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Mam poważne wątpliwości

czy on ma komplet klepek.
Bo wstydu to nie ma zupełnie.
Czyli nadawał się wyjątkowo.
Jak to mawia Igła: tfuj!


Sergiuszu

Obawiam się, że ten bezwstyd to u nas często występuje.
Całkiem ładnie problem ujął Ryba w którejś Rzepie z ostatnich tygodni ze spisem komunistów polskich.

Najgorzej, że Wolszczan po tej historii nie przestaje, a nawet bardziej wyrazistym się staje wzorem do naśladowania: Trzeba mieć podejście pragmatyczne, być gotowym na kompromisy, to się karierę zrobi. A jak kto ma szumne idee w głowie, to z nimi jeno pozostanie aż do głodnej starości.

Dobrej nocy


i co z tego?

z tego co wiadomo nikogo nie zakapował. odpieprzcie się od astronoma. na księżyc z taką lustracją!

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Hm, zakładanie

z góry, że szkodził i donosił i te donosy np. zniszczyły komuś życie jest tak samo nieuprawnione jak zakładanie, że te donosy były ,,niewinne”.
Bo w sumie nie wiemy tego.

pzdr


o rany

a nawet jak donosił, szkodził, gwałcił i zabijał to co? był jakimś ałtorytetem moralnym? protestował przeciwko lustracji? bronił Maleszki?

Wolszczan pchnął polską astronomię do przodu o całe lata, ale co tam, to się nie liczy bo najważniejsze są jakiś durne teczki. przez takich cymbałów jak prawacy z gazpola to w tym kraju nigdy nic się nie uda, bo zawsze coś się komuś wyciągnie … cokolwiek. a tak żeby po polsku i katolicku dopierdolić bliźniemu…

niektórzy ludzie mają zajebistą radochę w podniecaniu się zatęchłym papierem …

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Jasne,

nic tak nie popycha świata i nauki do przodu, jak relatywizm i nihilizm, dobrze wymieszane, oczywiście. Doprawione i podlane sosem głupoty.

Smacznego.


sory, ale ja tu nie widzę żadnego nihilizmu

za to widzę podpierdalactwo w starym dobrym polackim stylu …

ja jestem po stronie profesora. zrobił tyle dla Polski, że ten epizod z jego życia nie ma żadnego znaczenia

natomiast relatywizm jest mi jak najbardziej bliski

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Jasne Panie Stopczyk,

po prostu kryształowa postać. Drugi Piłsudski można powiedzieć.

Wszyscy donosili, prawda?

A po więzieniach to jacyś idioci siedzieli, którzy nic dobrego dla Polski nie zrobili.

Mamba, mamba, chujamba


nie napisałem, że kryształowa

ani, że wszyscy donosili …

napisałem ze to co zrobił jako naukowiec ma nieporównanie większe znaczenie niż te parę raportów co je naskrobał dla sb …

tylko w tym popieprzonym kraju może być taka sytuacja, że glanuje sie kogoś dla samej porzyjemności glanowania.

a mamba chujamba to jest to co odstawiają popaprańcy z gazpola i ich przydupasy

Piłsudski też ma trochę na sumieniu

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Bo Pan wie,

że on nikomu krzywdy nie zrobił, prawda?

Na żadnego kolegę naukowca nie donosił, to pewne. Bo przecież tak powiedział.

Cala SBcka agentura składała się wyłącznie ze świętych młodzianków, którzy wywodzili komunę w pole. To oczywista oczywistość.

Dlatego komuna upadła, prawdopodobnie.

Zresztą, jakie znaczenie ma cudze złamane życie wobec postępów w astronomii…


nie chce mi sięo tym gadać

najfajniej sobie siedzieć w ciepełku i wydawać sądy o czyjejś moralności… ja wysiadam. nie mam zamiaru babrać się w gazpolowym g***nie

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Bardzo się cieszę,

że Pan wydając swoje, siedzi w ciepełku.

Zazdroszczę Panu, bo u mnie akurat nie grzeją...


Docencie,

wszystkie te jakoby odkryte planety czy galaktyki to takie zmyłki uśpionego agenta, który miał zinfiltrować światową astronomię i zniszczyć ją! Teraz naszym patriotycznym zadaniem jest nagłośnić to w świecie a zwłaszcza w tych lewackich Stanach Zjednoczonych, bo tam do dziś naiwnie zachwycają się tymi agenturalnymi odkryciami. Pomoże w tym prezes Kurtyka, łowca spadających gwiazd…


Panie Yayco

u nas w pokoju już tak jest. jak na dworzu* upał to u nas chłodek. jak zimno za oknem – u nas ciepełko.

*) (c) A. Lepper

>joteszu

jeszcze wiele pracy przed wielkimi ink.. lustratorami, wszak trzeba oczyścić całe pokolenie astronomów którzy wyszli spod ręki agenta.

a Kopernik była kobietą, ba! Niemcem!

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


jak zwykle stajemy przed dylematem

czemu się nie przyznał?

miał ku temu wazniejsze powody, prawda?

ciekawe jakie to powody.

nie ma informacji błahych dla SB, ocena charakterologiczna jaką przekazywali dla SB czesto miała kapitalne znaczenie do rozpracowywania

skoro człowiek jest za niewinność oskarżany, to jaki był problem w ’95 czy 2000 roku się przyznać?

czy nawet w 2007?

no tak, ale oświadczenie lustracyjnego się nie musiało to sie smykło

casus Czarnieckiego od Getinu się kłania, wcale mnie nie zdziwi jak za chwilę jakiś Lachowski polskiej nauki się obajwi

w ciepełku innego nieszczęśliwie pomówionego łatwiej, taniej, lepiej, wygodniej,

wredny cynizm

a jakoś tak sobie gdybam

prezes,traktor,redaktor


Panie Stopczyk,

proszę mi odpowiedzieć na dwa pytania.

Czym się różnią Pańskie oceny moralne od moich?

(Oczywiście poza tym, że Pan ma rację, a ja nie.)

Czym się różnią Pańskie (dość niewyszukane) epitety od tych, które formułują zwolennicy innego stanowiska, niż Pańskie?

Albo może niech Pan już nie odpowiada, po co ma Pan się babrać w gównie


Docencie

docentstopczyk

a nawet jak donosił, szkodził, gwałcił i zabijał to co?

Jasne. Gdyby niejaki Fritzl był wybitnym naukowcem, to przecież również byśmy nie chcieli zajmować się jego słabostkami.

Na tym polega dojrzała demokracja i państwo prawa, że jak gwałcił i zabijał jakiś kmiotek — to na szafot z nim, a jak książę jaśnie pan — to cicho sza.

Docencie — sam się ośmieszasz.

Uwaga. Tą wypowiedzią odniosłem się dokładnie do zacytowanej wypowiedzi Stopczyka. Ni mniej ni więcej.


Panie Yayco

niczym się nie różnią, poza tym, że ja mam rację

>Panie Odys

ech … może być tak jak to żeś pan napisał. ironię trochę trzeba kumać ... a nie wyjeżdżać z austriackim frycem od razu

p.s. też miałem epizod z SB. przyjmijmy więc, że swój broni swego

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Panie Stopczyk,

w przedszkolu???!!!

PS Ma Pan na tę rację jakieś zaświadczenie?


Panie Yayco

zgadł pan! za lizaki, wafle* i blok czekoladopodobny pisałem raporty na panie z kuchni…

zaświadczenie? gdzieś w IPN są pokwitowania (może nawet stare opakowania zastępcze po bloku, bo zwykle zjadałem na miejscu, niestety nie miałem tak silnej woli żeby wyrzucić do Wisły) ... no chyba, że Fritzl … ups, Franc spalił ... te kwity

*) prince polo

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Widzi pan, panie docencie

Mój ojciec też miał epizod z SB. Miał intratną propozycję, czysto biznesową. Mógł wziąć udział w informatyzacji tego urzędu. Byłoby z tego dużo kasy, szanse na mieszkanie, etc.
Mieszkaliśmy wówczas w wynajmowanej norze bez łazienki a kasy naprawdę nie było.

Ojciec odmówił.

No to teraz proszę, wprost.
Bo mnie wychodzi, że albo on był frajer, albo tacy różni wodzireje świnie.

Nie mam pewności, ale sądzę, że takich, co odmawiali w sytuacjach moralnie wątpliwych, ryzykując znacznie więcej niż paszport i karierę, było więcej.

A dziś stawia się nam przed oczy Wolszczana i mów: uczcie się dzieci, jak odnieść sukces. Jak? Tak!


>odys

a skąd ja mam wiedzieć czy NAPRAWDĘ odmówił? bo tak panu powiedział?

sory ale żenadę pan odstawia przechwalając się heroizmem taty …

z tego że Wolszczan wyjeżdżał do najlepszych ośrodków na zachodzie skorzystała polska nauka i to jest fakt, a to że pan się gnieździł w norze bez łazienki to już mnie mało obchodzi, bo gdyby tata przyjął propozycje to by skorzystał on i pana rodzina tylko

jest różnica? jest

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Panie Stopczyk,

docentstopczyk

a skąd ja mam wiedzieć czy NAPRAWDĘ odmówił? bo tak panu powiedział?

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”

!http://img360.imageshack.us/img360/9725/runninxe8.png!

przekracza pan granice chamstwa

Przykre


Panie Yayco

nie sądzę ... bo dlaczego?

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


.

docentstopczyk

nie sądzę ...

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”

!http://img360.imageshack.us/img360/9725/runninxe8.png!

Gratuluję wysokiej samooceny


re: Wodzirej

dziękuję ... ale dalej nie wiem co tak chamskiego napisałem…

tak tylko nawiązałem do

Na żadnego kolegę naukowca nie donosił, to pewne. Bo przecież tak powiedział.

:|

może pochopnie … przykro mi jeżeli kogoś uraziłem … przepraszam

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Szanowni

Obejrzałem sobie wczoraj wywiad p. Durczoka z prof. Wolszczanem w TVN24 i przyznam,że nieco się zdziwiłem, podobnie chyba jak i p. Durczok. Co prawda p. Wolszczan nie kręcił, tylko wyłożył swoja koncepcję życiową w sposób bezpośredni, ale to w niczym nie zmienia sytuacji.

Oto bowiem wyszło z tej wypowiedzi ni mniej ni więcej tylko tyle, że p. Wolszczana interesuja jedynie jego cele życiowe, czyli kariera naukowa, odkrycia etc. Cała reszta jest tylko otoczka w zasadzie nie wartą wzmianki. Ot takie imponderabilia ówczesnego życia społecznego w Polsce.

Zastanawiałem sie przez chwilę nawet, czy dla osiągnięcia tego celu, w czasie, gdy był już za granicą, a zaszłyby takie okoliczności, też podpisałby umowę z jedna z tamtejszych służb o współpracy. I wyszło mi, że pewnie tak.

W związku z powyższym nie widze powodu, by dalej dyskutować o tym panu. Tyle, że pojawił się nowy typ naukowca, który po trupach, ale będzie dążył do osiągnięcia swego celu naukowego, będącego jednocześnie jego celem osobistym. Miałem nawet niejasne skojarzenia z facetami typu Mengele czy innymi eksperymentatorami niemieckimi podczas II wojny. Choć oczywiście skutki w przypadku pana W. były inne. Ale raczej tylko dlatego, że i warunki czy okoliczności jakby trochę nie takie same.

Proponuję spuścić zasłonę milczenia nad tym smutnym tematem. Tacy ludzie po prostu tak mają.

Pozdrawiam serdecznie


hmm

ja odniosłem trochę inne wrażenia … z tym Mengele to trochę przesada …

a co do osiągania celów po trupach to dobrze jest to pokazane w “There Will be Blood” ... tylko że jakoś nie sądzę, że Wolszczan byłaż tak zdeterminowany jak Plainview …

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Mengele

To za daleko idące.
Ale jest coś na rzeczy.

Bardzo często, jak zapytać jakąś wybitną sławę, dziennikarza, polityka o sprawy wykraczające poza jego dziedzinę działania/wiedzy, to wychodzi tylko wstyd.
I lejące się gówno oraz rozumek myszy.


Ok. drogi Docencie,

przełożę me przemyślenia i wrażenia na prostsze sformułowanie: odniosłem wrażenie, że p. W. ma nas wszystkich i nasze poglądy na kwestię przyzwoitości w dupie.

Masz rację, z tym Mengele to przesadziłem. Ale tylko troszeczkę. I celowo.

Pozdrawiam Cię serdecznie


>Igła

a czy wszyscy muszą być Leonardami da Vinci i znać się na wszystkim i mieć kulturę osobistą królowej angielskiej? Mozart też był chamem i prostakiem ale nikt tego mu za złe nie ma

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


>Lorenzo

nie chodzi mi o to że mnie to razi, ale inna skala i inna osobowość... Wolszczan nie wygląda na sadystę... tyle w temacie

a co do przyzwoitości to niech każdy sam zachowuje się przyzwoicie, a nie gada o tym czy ten drugi tak robi … nie wiem na ile współpraca prof. W. była szkodliwa, ale wiem że jego praca jako naukowca była i jest bardzo pożyteczna i to jest dla mnie wartość, a nie teczki spod szafy w IPN ... tyle w temacie

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Drogi Docencie

całkowita zgoda, co do kwestii tyle w tym temacie. Nawet x 2.

Pozdrawiam nieustająco


a tak BTW

to ciekawe kto będzie następny … gazpol w ten sposób ratuje się chyba przed upadkiem … będą tak sączyć teczki ad mortem defecatum … kurde szkoda że chyba nie dożyję aż wszyscy potencjalni agenci SB* kopną w kalendarz …

*) szlag! zapomniałem o WSI

to już nigdy tu nie będzie normalnie .. ale to normalne

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Ja też

jestem cham i prostak.
Ale nie kabel albo świnia.


>Igła

i ok. trzymaj się tego … ale czy teraz jak spojrzysz w niebo to zamiast wielkiego wozu zobaczysz radiowóz? :)

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Ja zawsze znajdę

Wielki Wóz i Gwiazdę Polarną.

Tak jak większość tzw. zwykłych Polaków.

I wcale nie trzeba być wybitnym, żeby wiedzieć, ze pewnych rzeczy się nie robi, i że to może kosztować?
No tak nas uczą od 2 tys. lat albo i dłużej.

Chcesz se jajcować?
Proszę bardzo.

Byłbyś szczęśliwy jak by się okazało, ze twój Tato pisał raporty a Twoja żona kablowała na ciebie?
Co?
Np. że piszesz pracę doktorską zatrudniając do tego magistrantów, upijasz się z nimi a jak se pójdą, to wyzywasz żonę, bo gruba a potem oglądasz pornole.
Czy to groźne doniesienie? Takie zwykłe, ludzkie sprawy.
Jak dla kogo?
I zgadnij co z tym może zrobić ekipa wywiadu, złożona z psychiatry, psychologa, 3 analityków i 5 prowokatorów?


>Igła

nie dramatyzuj. to jak scenariusz kina moralnego niepokoju … Zanussiego tym zainteresuj, będzie w sam raz na kolejny epizod opowieści łikendowych :)

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Najlepiej...

...nie być chamem, prostakiem, kablem i świnią. Ale to niemal ponad ludzkie możliwości. Jak się okazuje…


Szanowny Panie Joteszu

Pominąłbym w tym zestawie świnię lub zamieniłbym ją na łajdaka :-))

Miłego, bezdeszczowego i ciepłego popołudnia życzę


na bezdeszcz

nie ma co liczyć

“Why does it always rain on me?
Is it because I lied when I was seventeen?”

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Docent nie zgrywaj durnia,

ta profesorska kanalia zrobiła karierę dzięki gorliwej i cynicznej współpracy z bezpieką. Mam w dupie jego “dokonania”. Jest szmatą i kanalią. Tu nie tylko chodzi o to, że za PRLu się zeszmacił, ale także o to, że teraz daje świadectwo, że jest tylko etycznym małym robakiem i niczym więcej. Ty poważnie nie jarzysz takich prostych rzeczy?


Trollu,

fajnie, że widzisz świat w tak czystych i jaskrawch kolorach! Ja niestety widzę wszystkie odcienie, pomieszania, przybrudzenia oraz cholernie dużo odcieni szarości.

Tak mi teraz przyszła do głowy abstrakcyjna sytuacja, ze profesor W. nie odkrył planety gdzieś w bezdennych otchłaniach kosmosu tylko prosty środek, który jednym zastrzykiem przywraca cukrzykom wytwarzanie insuliny w trzustkach. I był łajdakiem, który, by stać się geniuszem farmakologii, zakapował wiele osób, skrzywdzonych przez to przez bezpiekę...

Ja bym mu natychmiast to wybaczył. I dwa miliony Polaków co najmniej. Bywa, że to, co kanalia dała ludzkości, przeważa wredne uczynki. Myślę, że trochę o to chodziło Docentowi. No cóż – odkrywanie nowych planet, gwiazd i galaktyk jak widać jest czynem mało chwalebnym wobec bezmiaru zbrodni moralnych, popełnionych na narodzie polskim!


Ja tam dramatu nie widzę

Troll dramatyzuje.
Ja się uśmiecham kwaśno.


jotesz

trele morele, ta kanalia jest nie do wybronienia. Każdy kto próbuje to robić w taki sposób jak Ty i Docent, zwyczajnie się ośmiesza. Etyką się nie handluje, zwłaszcza cynicznie. Wstyd i hańba!


Igła

tu nie ma do czego się uśmiechać. Chyba że interesuje cię uśmiech idioty. Chyba nie?


a kto tu handluje etyką?

zresztą to kiepski interes nikt w tym kraju złamanego ojro nie da

etyliną to co innego

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Mnie tam Trollu...

Nie chce się z tobą naparzać o sprawy oczywiste.
Idź se do Szczęsnego albo Starego.

Oni czują nowocześnie& postępowo.
A Docent ci przygra.


Bronię Mozarta

docentstopczyk

Mozart też był chamem i prostakiem ale nikt tego mu za złe nie ma

Mozart nie był chamem i prostakiem tylko tak go pokazał Forman.


Panie Dymitrze,

to nawet nie o to chodzi.

Chodzi o to, że teraz byle jaki cham i prostak może myśleć, że jest Mozartem.

Pozdrowienia serdeczne


Ale dyskusja się narobiła

Wszystkim dziękuję za zaangażowanie, zwłaszcza Docentowi (bo on tu zdaje się w niewdzięcznej roli sam kontra reszta świata). Za wysoką klikalność powinienem podziękować zdaje się samemu Wolszczanowi. Powstrzymam się, bo mógłby p. profesor odebrać takie podziękowania za złośliwe…

Ponieważ padło wiele radykalnych wypowiedzi, postaram się wyłożyć własne stanowisko. Tak, dla uniknięcia rozszerzenia ocen własnych i interpretacji tekstu szanownych czytelników na to co autor miał na myśli.

Nie odbieram Wolszczanowi zasług. Jest wybitnym naukowcem. Osiągnął więcej niż niejeden mógłby zamarzyć. Zapewne jako laik nie jestem w stanie docenić jego dorobku — nawet mnie jego dziedzina nie interesuje. Ktoś powie, że to nie fair: nie pisać i nie interesować się wybitnymi dokonaniami, a czepiać się zupełnie przeciętnej podłości delikwenta. Nie zgodzę się.

I tu nie tylko o lustrację idzie. Gdyby się okazało, że nasza Otylia czy inny Małysz szprycowali się dopingiem — też może bym o tym napisał, choć o sporcie wiem jeszcze mniej niż o galaktykach.

Bo mnie nie interesuje akurat astronomia, ale interesuje mnie sposób na życie. I sądzę, że po to wykształciliśmy jakieś normy społeczne, etykę, prawo, państwo i tym podobne drobiazgi, by metody osiągania sukcesu po trupach były nieopłacalne.

Innymi słowy. Nie zgadzam się z Trollem, gdy mówi Mam w dupie jego “dokonania”. Jest szmatą i kanalią — to znaczy Troll nie ma racji w ogólności, ale trafnie ujął zakres tego tekstu i tej dyskusji. Bowiem w tej historii w ogóle nie chodzi o to, co osiągnął Wolszczan, ale że w dążeniach do wymarzonego celu robił łajdactwa. I że jest to głoszona przez niego metoda na życie i sukces.

Wszyscy, którzy mówią, że małostkowością jest czepianie się wielkiego Polaka niech zastanowią się: czy gdyby Wolszczan nie odniósł sukcesu i dziś należał do amerykańskiej biedoty — jego plama na honorze była by większa?

A więc — nikt tu nie “unieważnia” dokonań Wolszczana. Super, jest wielki. Ale czy wolno w celu osiągnięcia wielkości się zeszmacać? I szkodzić innym?

Czy cel uświęca środki?

Pisze Jotesz, że tak. I daje przykład z jakimś zbawczym lekiem. Że takiemu wynalazcy wybaczyłby wszystko. naprawdę wszystko?
A gdyby taki lek sporządził dr Mengele?

Wiem, ostro. To może mniej drastycznie.
Joteszu, Docencie. Kojarzycie piosenkę Kiedy byłem małym chłopcem ? Co powiecie swojemu dziecku? Synu, warto mieć marzenia, wielki cel. A żeby go osiągnąć nie cofaj się przed niczym. Jak będzie trzeba — donoś. Docent może dorzuci jeszcze, żeby w razie czego gwałcić. Tak ironicznie, nie?

Mi o to właśnie chodzi.


Grzesiu

Tobie osobno, bo ten wątek jakoś dalej się w dyskusji nie pojawł.

tecumseh

zakładanie z góry, że szkodził i donosił i te donosy np. zniszczyły komuś życie jest tak samo nieuprawnione jak zakładanie, że te donosy były ,,niewinne”.
Bo w sumie nie wiemy tego.

To ja może przypomnę. SB nie była portalem “Nasza klasa.pl”. Nie zdobywała tajnych współpracowników w celach popularno naukowych, czy towarzyskich. To była policja polityczna ścigająca za niezależne od oficjalnej linii i struktur poglądy i działania.

Więc jak kto był TW, to raczej szkodził wolnym ludziom. Z definicji.

Oczywiście, można powiedzieć, że jak przyłapałem żonę z listonoszem nagich w mojej sypalni, zakładanie z góry, że coś ich łączy jest tak samo nieuprawnione jak zakładanie, że się nie znają. Ale to już jest na miarę Monty Pythona.


“W zawodzie Wikinga

“W zawodzie Wikinga najbardziej cenię sobie gwałcenie”

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Ja troszkę poza dyskusją,

Powiem troszkę z punktu widzenia kobiecego, czyli emocjonalnego: strasznie to przykre.
Od małego interesuję się astronomią; w cyfrach się niełapię, ale odnajdywanie nowych gwiazdozbiorów na niebie to mój fioł, tego lata za pomoca niejasnego atlasu nauczyłam się wskazywać 3-4 kolejne gwaizdozbiory, a za pomocą Google Earth i zakładki Sky zdefiniowaliśmy jasny obiekt na niebie jako Jowisz. I Wolszczana jako genialnego astronoma ceniłam i w ogóle i z artykułu o jego odkryciach dowiedziałam się, czym są pulsary i na czym polegała tajemnica rozregulowanego pulsara. I wszystko to bylo (i jest) pasjonujące. A Wolszczan dla mnie jeszcze z lat dzicinnych był swoistym idolem, w każdym razie jesli chodzi o moje hobby.
I teraz czytam, że przyznał się, ale co to niby zmienia? Nie kręci, tylko ma wyjątkowo niską receptę na życie… Do celu po trupach…? Mnie to po prostu boli. To jest tak jak powiedział Norwid: ideał sięgnął bruku. To taki zawód marzeń z lat dziecinnych. I szczerze mówiąc przykłąd naszego taty jest niezły. Bo gdyby on współpracował – ze swym rozumem i talentami zrobiłby błyskotliwą karierę. A nie zrobił i nie żałuje tego.
Podziwiam mojego ojca za to tym bardziej.
Ale co poradzić – temat tej dyskusji jest po prostu przykry. I jeszcze bardziej jest przykra mysl – ile jeszcze takich historii wyjdzie na jaw? Czy to nie strach brać do ręki gazetę?


troll

pocałuj mnie w dupę...


@obrońcy TW

Caravaggio był mordercą. I to zdanie nie odbiera jego obrazom niczego.

Do rzeczy.

Przestańcie pokrzykiwać o odpieprzaniu się od astronoma. Kwestię wspópracy można było rozwiązać prosto i skutecznie. Autodekonspiracją. Kropka. Mozna też było nie wspópracować i żyć.

A najważniejsze. Można było dawno temu przestać ukrywać te archiwa. Raz a dobrze ujawnić. Mniej materiału do zabawy dla mend z PiSu by zostało. Ale wtedy kurwa, trzeba było Rejtana odpieprzać i bronić ubeckich obciągaczy do końca.

I teraz macie.


>joteszu

“na pieszczotę to trzeba zasłużyć” :) :)

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Joteszu ale co tak nerwowo?

troll może mieć dużo racji.
Ja mam dziwnie, bo ja i trochę rozumiem postawę Docenta i twoją i yayco, Mindrunnera czy Trolla czy odysa.

Wolszczan gdyby był chciał byc naprawdę uczciwy powiedziałby o tej wspólpracy w latach 90-tych, gdzies na początku.

Mnie zarówno nie bawi osądzanie jego i dezawuowanie jak i bronienie.
Bo jego geniusz nie neguje tego, że mógł byc podły.
Nie wiem czy był, ale mógł.
Tyle że ja w sumie nie widzę powodu by się upajać swa moralną wyższościu i np. pisać teksty potępiające go, bo zwyczajnie nie czuję sie w niczym lepszy od niego.
Choć nigdy na nikogo nie doniosłem:) , pewnie miałem łatwiej, bo SB już nie było, a UOP czy ktokolwiek inny donosić mi ni kazał czy nie żądał.

pzdr


Grzesiu,

tobie nie powiem tego, co Tuwim do jednego endeka, co na niego szczekał.
:)
Prawdę mówiąc, to mi wisi cała ta dysputa o Wolszczanie, niemal tak, jak robi to Wolszczan, któren na to szcza. Dlaczego? Bo jest to temat zastępczy. I nie będę rozwijał już nic więcej. Troll na ten temat może trollować do woli. Młodzi mogą podpowiedzieć starym, jak ci powinni postępować w tamtych szarych czasach, bo młodzi zawsze wiedzą lepiej i widzą ostrzej. Zwłaszcza ci z IPN, dla których to już historia, którą oni z talentem nicują...

Może ktoś zajmie się ciekawym tematem, jak cenne jest 300 zetów, które żal stracić posłom, gdy demonstracyjnie opuszczają obrady sejmu. Posły-osły…


>jotesz

o właśnie!

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Mido

Dzięki.

PS. Nawet nie wiedziałem o Twojej pasji.


Joteszu & inni

Uprzejmie proszę o powstrzymanie się od soczsystych apeli o całowanie poniżej pleców, tudzież od innych zwrotów powszechnie uznawanych za obelżywe.
Temat, rozumiem, drażliwy — ale zanim padną mocniejsze słowa, lepiej przyhamować.


Grzesiu

tecumseh

Tyle że ja w sumie nie widzę powodu by się upajać swa moralną wyższościu i np. pisać teksty potępiające go, bo zwyczajnie nie czuję sie w niczym lepszy od niego.

Sugerujesz, że ja się upajam? Hmm. Mam nadzieję, że nie robię tego jednak.
Staram się odróżnić czyn od sprawcy, to raz.
Dwa — chodzi mi raczej o specyficzny system wartości, który bez żenady zaprezentował profesor.
Trzy — moralną wyższość zdaje mi się prezentować sam astronom, który nie waha się nas, Polaków, połajać o wyższości zapominania nad jątrzeniem, oraz ukarać zerwaniem stosunków dyplomatycznych i współpracy gospodarczo-naukowej między Republiką Polską a p. Wolszczanem.

nigdy na nikogo nie doniosłem:) , pewnie miałem łatwiej, bo SB już nie było, a UOP czy ktokolwiek inny donosić mi ni kazał czy nie żądał.

Nie byłbym sobą, gdybym nie czepił się, że Wolszczanowi esbek donosić nie kazał czy nie żądał. Był bardzo miły, a gdy astronom odmówił — dał spokój. Sam profesor to podkreślił.

Ale poruszyłeś ważną kwestię. Tak, żyjemy w szczęśliwszych czasach, i pewnie nasza moralność nie zostanie wystawiona na takie próby, jak te, które dotknęły naszych rodziców i dziadków. Ale czy myślisz, że dziś drobne, pozornie niewiele znaczące świństwa, permisywizm, czy postawa ze wspomnianego przeze mnie ulubionego przysłowia mojego szefa — nie mogą pomóc w karierze? Że dziś nie można być takim wodzirejem? Można.

Tyle, że raczej tych kompromisów, racjonalnych zachowań nikt nie spisuje i nie spina w jednej teczce. Więc tłumaczyć z większości z nich prawdopodobnie będziemy musieli dopiero przed sądem Bożym. Chyba, że ktoś uprze się kandydować na prezydenta, to mu wyciągną może.

I tu pytanie — czy postawa profesora nie wygląda dziś szczególnie atrakcyjnie. I czy rzeczywiście nie warto jej głośno piętnować. Bo czy chcesz żyć w świecie, w którym sukces będzie udziałem tylko ludzi o takiej moralności? Doprawdy, zyskają na tym wszyscy?


Joteszu

chamopole

Prawdę mówiąc, to mi wisi cała ta dysputa o Wolszczanie, niemal tak, jak robi to Wolszczan, któren na to szcza. Dlaczego? Bo jest to temat zastępczy. (...)
Może ktoś zajmie się ciekawym tematem, jak cenne jest 300 zetów, które żal stracić posłom, gdy demonstracyjnie opuszczają obrady sejmu. Posły-osły…

1. Wolszczan na to nie szcza. Wolszczan publikuje swoje tłumaczenia w wiodących mediach, oraz obraża się na całą Polskę, że mu wyciąga świństwa, i grozi zerwaniem współpracy. Jak komu coś obojętne, to tak na to nie reaguje.

2. Skoro tobie temat wisi, to czemu bierzesz udział w debacie i to w tak emocjonalny sposób?

3. Uważasz temat pisowskich trzystuzłotówek za istotny — napisz.
Mnie akurat ten temat wisi i mam go za zastępczy. A to oznacza, że ani nie piszę notki, ani nie czytam (o, właśnie widzę na liście nowych notek txt, że Mireks coś takiego wysmażył), ani nie skomentuję.


Ekhm

W sumie przepraszam za słowa ostre i wugarne. Po prostu wyrażają moje odczucia.

Panie Jotesz – skoro to temat zastępczy to nie lepiej zakończyć go raz a dobrze? Bo mnie do ostrych słów zbiera, bo ten temat wraca. I krytykuje się historyków z IPNu, którzy to próbują wyjaśnić a tym samym zakończyć, a chwali tych, którzy chcą by wszyscy gwałtownie zapadli na amnezję ja w kiepkiej telenoweli.

W ogóle tego nie rozumiem. W mojej ocenie pytania będą póki nie będzie widaoo o co chodzi.


Odysie,

pewnie warto mówić jasno co dobre co złe.
Także w kontekście tej sprawy.
Tyle że nie wymagaj tego od relatywisty i nihilisty, he, he:)

A powazniej i konkretniej, nie sugeruję, że ty się upajasz, w sumie twój tekst poza może jakimiś drobnymi momentami jest raczej dla mnie okej.
I nie ma tu tego moralizowania połaczonego z pogardą czy arogancją jakie czasem mnie wkurza u wielu komentatorów.

Ad 2.
No fakt, Wolszczan donosił, by odnieść korzyści, nie ze strachu czy szantażowany.
To gorzej o nim świadczy, ale podejrzewam, że dla wielu inkwiytorów nie wazne dlaczego ktoś donosił czy coś podpisał.
I tak ocenią.
Potepią .

I pokażą, że oni są fajni a on nie.

ad 2a:)

Oczywiście że dziś karierę też robią często ci, co jakoś ani zbyt honorowi ani uczciwi nie są.
Ale to ich sprawa i ich problem.
Ja tam wolę coś zawdzięczać swoim umiejętnościom i talentowi czy wiedyz niz np. znajomościom/uikładom/podlizywaniu się szefowi itd.

Dlatego kariery (w ogólnie przyjętym znaczeniu tego słowa) robić nie zamierzam.

ad2b)

A czy zmieniają słowa czy potepienie?
O symbol, słowo na słowo, słowo za słowo.
Ważniejsze są czyny i to co się robi w codziennym zyciu, czy jest się uczciwym wobec siebie i innych.
To że ja napiszę w necie, że Wolszczan to kanalia, co z tego wyniknie dobrego?
Dla mnie nic.
Znaczy moim zdaniem nic.

Dlatego nie piszę.
Nawet jakbym tak uważał w sumie, to pewnie bym nie napisał.

pzdr


Grzesiu

Odpowiedzią na końcówkę Twojej ostatniej wypowiedzi jest jej sam początek.

W sumie zgadzam się nieco z Twoim stwierdzeniem, że dziś by pozostać uczciwym, trzeba zrezygnować z kariery.

Ale to niezbyt dobrze świadczy o naszym tu i teraz. Sam nie jestem pewien czy to cecha już cywilizacyjna, czy tylko dotyczy to naszej IIIRP, ale pewnie dlatego właśnie m.in. pisuję bloga, że tak do końca przyjąć że to OK — nie umiem.

Może, by w ogóle mogło się kiedyś coś zmienić — trzeba najpierw o tym po prostu mówić?


Odysie,

temat zwisł mi w trakcie debaty i zwalniam miejsce innym, bardziej zaangażowanym we wnikliwe wiwisekcje narodowych dusz…

Nikomu nie zaproponuję całowania czegokolwiek, bo to zakładałoby jednak zbliżenie chociażby w sensie geometrycznym! Over…


Subskrybuj zawartość