Ilustracja

W warszawskim dodatku GW napisano artykulik. O zapędach, by budować mieszkania na terenie Huty. Mimo, że ta ostatnia, obecnie należąca do kolekcji pewnego Hindusa działa, a nawet walcownię nową wystawiła.

Cały artykuł o planach inwestycyjnych deweloperów z jednej strony a Lakszmi Mittala z drugiej. Na tym samym terenie.

No i teraz, drogi czytelniku, zgadnij — jakim zdjęciem taki artykuł można zilustrować.
I jaki dać podpis pod obrazkiem.

A taki
Ksiądz z kropidłem, za nim oficjele. Podpis: Nawet walcownię w hucie XXI wieku trzeba poświęcić

Jak to się ma do treści artykułu?
Czepiam się. Wiem.
To spróbuję w przypowieści.

Wyobraźmy sobie czysto hipotetycznie np. że na obrazku jest czarnoskóry pracownik Huty (przyjmijmy, że autentyczny), a podpis głosi Nawet Murzyn w naszej Hucie opanował niełatwą sztukę wylewania surówki.
No co?
Sztuka trudna? Trudna. Ja np. nie umiem. Opanował? No na zdjęciu widać, toż go chwalimy. Murzyn? Czarny jak noc. Rzetelność dziennikarska dochowana, nie?

Co byśmy o takiej ilustracji pomyśleli, i o gazecie która go publikuje? Że wstrętni rasiści, schlebiają ciemnemu ludowi, tfu, precz, na pohybel. I słusznie.

Ale z księdza z kropidłem pośmiać się zawsze fajno, nie?
To zupełnie co innego. Tak czynią ludzie inteligentni, wykształceni i postępowi.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Odysie,

po co Pan takie gazety czyta, jak to nie dla Pana jest?
Pan się denerwuje, a to niedobrze dla ojca rodziny.

To jest napisane i zilustrowane dla znerwicowanego postępowca, który też nic nie kuma, o co chodzi z tą hutą i mieszkaniami, jak Pan, ale potrzebuje innego lekarstwa. I on dostaje co potrzebuje, bo swoje niezrozumienie zawsze może na księdza zrzucić.

Czy Pan może sobie wyobrazić jak mogłoby zareagować takowy lewicowiec, gdyby przez pomyłkę Gościa niedzielnego, albo nasz praskie Idziemy otrzymał?

No!

Dziennikarz ma płacone to robi wedle obstalunku. Jak szewc.

A Pan się dziwi, że jak Pan ma nogę inna, to Panu ciśnie i ogólnie nie pasuje…

Pozdrawiam się serdecznie z Panem


o rany

a ten antyklerykalizm to gdzie, z której strony?

Analogii między święceniem walcowni a wytapiającym murzynem nie chwytam. I w ogóle nie rozumiem problemu.

Aha… katoliczką jestem, żeby nie było, ale widać uczucia religijne mam tępawe mocno :D


Pino

No to ja tłumaczę. Znak “:D” w tagach to taka roześmiana gęba. Oznaczać ma, że autor tak żartobliwie, ironicznie pisze.
Więc tekstu jak i tagów tak śmiertelnie poważnie brać nie należy. Autor ma specyficzne poczucie humoru, ale najbliżsi już przywykli. Z tym się da żyć.

A Murzyn był dla kolorytu.


Panie Yayco

Prawdę pan rzeczesz — ale niestety chłopaki (i dziewczyny, równouprawnienie jest i postęp) Michnika zrobili najlepszy dodatek warszawski. Przynajmniej jak kto zaglądać lubi do działu inwestycje. To i zaglądam, coby poczytać o domach, gruntach i itp. a tu ksiądz na mnie leci z kropidłem. Każdemu nerwy mogą puścić, nie? Mimo że ksiądz nie Murzyn.

PS. Zwizualizowałem sobie doc. Stopczyka z Gościem w ręku. Kończę, bo mam zaplutą ze śmiechu klawiaturę.

Dziękuję za dobre słowo.


Proszę Pana,

księża teraz wszędzie się wepchną . Na mnie wczoraj jeden naskoczył i pyta podstępnie: a na Zybertowicza zdążyłem?

A ja jemu, że nie, bo się zamienił, jako dojeżdżający i już był, choć jeszcze jest.
Ale, że książlki jeszcze rozdaje dla chętnych i ksiądz profesor M. już wziąl.

Ci księża to strasznie widać za tym Zybertowiczem są. No ale on z Torunia, to się samo tłumaczy.

W zasadzie może o tym dziś w tym dodatku napiszą, bo to w Warszawie było?

Pozdrawiam, zaciekawiony, choć jako nie inwestujący, nie przeczytam

PS A z wizualizacją proszę uważać, bo się Panu w sprzęcie zwarcie zrobi jakieś przykre


Panie Yayco szanowny

Sprawdzam i sprawdzam i nic nie widzę. Ani o Panu, ani o tym księdzu, ani nawet o dojeżdżającym zamienionym.

Że w GW nie ma, to w sumie nie dziwię się, boć Adam M., znany działacz antykomunistyczny demokratyczny, polityk, dziennikarz i publicysta, a nawet nadredaktor wytoczył proces o zniesławienie panu Z. Bo Z. powiedział był: “Michnik wielokrotnie powtarzał: ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację“. A przecież wszyscy wiedzą, że nie ma.

Ponoć włożył mu te słowa w usta, bez zgody i wiedzy. A tak bez zgody i wiedzy wkładać, to bardzo nieładnie. Toteż nic dziwnego, że Zybertowicza na łamach dziennika “Gazeta” być nie może.

Ale w ŻW też nie ma.

A to już musi być dowód, że prasa kłamie.
Bo przecież Był, ten Zybertowicz, choć wcześniej, prawda?


Panie Odysie,

żeby to on jeden był...

Ale najgorsze było to, że nikt jemu odporu nie dał. Pod pretekstem, że teoretyzował troszeczkę.

Ludzie czasem tracą kompas moralny, tyle Panu w tej sprawie powiem.

Mam taką koncepcję, że u kogoś te wszystkie utracone kompasy są. Dlatego nie jeżdżę tramwajem.

Pozdrawiam, dziękując za prasówkę

PS A w Rzeczpospolitej Pan sprawdzał,? Bo może wprost przeciwnie, ktoś mnie zganił, że na drodze klerowi (fakt, że od lat znanemu) stanąłem?


A mnie wkurza

czynienie sobie wygodnego wirtualnego człeka, co postępowy, lewicowy i koniecznie antyklerykalny i antykościelny i w dodatku czytelnik ,,GW”.

I czemu niby postępowość (wiem, wiem, ironia, ale i tak mnie wkurza to ciągłe wytykanie komuś postępu) ma być niby przeciw Kościołówi?

Nie rozumiem.

A jakby ktoś chciał wiedzieć, to np. ja czytałem mnóstwo razy i ,,Gościa Niedzielnego” i ,,,TP” i ,,Niedzielę” i “Miłujcie się” i nawte <,nasz Dziennik” (choć to raczej z ciekawości tylko, bo żadnej korzyści intelektualnej czy innej z tego nie było.

A jednocześnie moge czytać ,,Przegląd”, ,,GW”, ,,Politykę” itd

No ale etykietki są łatwe, nie znaczy że zawsze prawdziwe.


Panie Grzesiu,

to że Pan etykietkom umyka, to tylko tyle znaczy, że te kpiny nie są z Pana.

Więc proszę się nie wkurzać, bo niepotrzebne to jest.

Pozdrawiam, podziwiając zakres lektur, z których większości nigdy nie miałem w rękach (z obydwu stron)


grzesiu

już teraz wiem skąd u cieibe ten eklektyzm obyczajowo-poznawczy :))

prezes,traktor,redaktor


Grzesiu

Wybacz, moim zamiarem nie było szufladkowanie i etykietowanie. A już na pewno się nie odważę naklejać etykietek na Grzesia.

W żadnym wypadku nie wyznaję opozycji Kościół — postęp & nowoczesność. Uważam wręcz za bardzo niebezpieczne dla chrześcijaństwa okopywanie się w zachowawczej twierdzy św. Trójcy. Duch Święty nie daje się zapakować w konserwy.

Rzecz w tym, że taki schemat jest ładowany nam łopatami do głów wszędzie. Od rydzyk – mediów przez mejnstrim po lewackie pisemka. Że o kościelnych ambonach nie wspomnę. I tego przykładem właśnie jest owa ilustracja z podpisem.

Tyle w temacie co autor miał na myśli. Raczej rozśmieszyło mnie i zaskoczyło jakieś niezwykłe zamknięcie w stereotypach redaktora. Bo niby cóż zaskakującego w tym, że ksiądz poświęca nowootwarty obiekt? Czemu trzeba informację o tym opatrywać słówkiem nawet, podkreślając rzekomą sprzeczność tradycyjnego rytuału z nowoczesną technologią? Zwłaszcza, że tekst nie jest reportażem z otwarcia.
I tym rozbawieniem chciałem się podzielić. Sory, że nie wyszło.

— To może opowiem dowcip.
— Ależ wodzu, co wódz…
— To ja przepraszam… (urażony odchodzi)

PS. Ja toże przeglądam to i owo. Co nie znaczy że z równym zainteresowaniem / zaufaniem / irytacją (niepotrzebne skreślić).


No, ale przecież ja nie urażony a tekst mi się podobał,

tylko szukałem do czego da się przyczepić.
No i to właśnie często mi się rzuca takie (wiem, że czesto ironicznie i w żartach) jakieś wytyaknie komus od postępowców itd.
W sumie nie żebym był jakoś przesadnie postepowy (w ogóle szczerze mówiąc nie rozpatruję niczego w kategoriach postepu czy jego braku lub rzadko), ale ta klisza mnie jakoś irytuje.
Taki jeden z podręcznych ,,prawackich” cepów to ciągłe podkreślanie jak to ktoś postepowy jest albo gadanie z przekąsem o młodych, wyszkatłconych, z wielkich miast.
Nudzi mnie to i tyle.

Sory, że się tak rozpisałem, nie w temacie trochę.

A co do obrazka i podpisu jak dla mnie masz rację.


Panie Yayco

yayco

Mam taką koncepcję, że u kogoś te wszystkie utracone kompasy są. Dlatego nie jeżdżę tramwajem.

Proszę wybaczyć wścibstwo, Pan nie jeździ tramwajem w obawie, że Panu buchną, czy też, że wlepią taki kompas? Bo to w sumie nie wiadomo, co gorsze.

A jeszcze mi przyszło do głowy, że w tramwaju to akurat nie potrzeba kompasu, bo szyny bezbłędnie jedynie słuszną trasą prowadzą.

Zgodnie z Pańskimi zaleceniami usilnie staram się sobie nie wizualizować tego kosmicznego zakładu zegarmistrzowskiego (kompas-mistrzowskiego?) ze wszystkimi utraconymi.

PS A w Rzeczpospolitej Pan sprawdzał?

Rzepę właśnie mam przed sobą (nie ma to jak świeża prasa). Wychodzi na to, że media Pana zignorowały. Węszę spisek ;)

Pozdrawiam sennie


Panie Odysie,

w tramwaju, to bym się bał, że buchną. Właśnie dlatego, że nikt nie pilnuje. Przez te szyny.

Ale do instytucji gdzie wlepiają też staram się nie zaglądać.

Jakoś się muszę z tą przykrą , dla mnie postawą mediów pogodzić.

Może to przez zemstę, że ja wcale gazet nie czytam?

Pozdrawiam refleksyjnie


Subskrybuj zawartość