hmm – no chyba trochę tak jest, że drużynę to można tylko wtedy jakąkolwiek budować jak cel jest precyzyjny w miarę, nie za szeroki w zakresie i łatwy do mierzenia (w sensie postępów realizacji i osiągnięcia końcowego).
Inaczej to takie pitu, pitu :)
Ale jakby na to nie patrzeć mi trochę ciężko w takiej drużynie z reguły jest, szczególnie jak drużynowy jakimś wizjonerem się okazuje. Czego osobiście nie trawię z lekka, szczególnie jak mnie te wizje wypada realizować. Ale chyba najgorzej jak się taki przez przypadek trafi i nie za bardzo wie co i po co…
W sumie jako drużynowy też się męczę bo cierpliwości do innych mało – no chyba że się zbiorę w sobie i cel wart tego…
Ale ogólnie to najfajniej samemu :-) I cel wyznaczać i realizować. Tylko, że to dosyć ograniczone w sensie możliwości… Chyba, że czasu mnóstwo.
panie Yayco
hmm – no chyba trochę tak jest, że drużynę to można tylko wtedy jakąkolwiek budować jak cel jest precyzyjny w miarę, nie za szeroki w zakresie i łatwy do mierzenia (w sensie postępów realizacji i osiągnięcia końcowego).
Inaczej to takie pitu, pitu :)
Ale jakby na to nie patrzeć mi trochę ciężko w takiej drużynie z reguły jest, szczególnie jak drużynowy jakimś wizjonerem się okazuje. Czego osobiście nie trawię z lekka, szczególnie jak mnie te wizje wypada realizować. Ale chyba najgorzej jak się taki przez przypadek trafi i nie za bardzo wie co i po co…
W sumie jako drużynowy też się męczę bo cierpliwości do innych mało – no chyba że się zbiorę w sobie i cel wart tego…
Ale ogólnie to najfajniej samemu :-) I cel wyznaczać i realizować. Tylko, że to dosyć ograniczone w sensie możliwości… Chyba, że czasu mnóstwo.
pozdrowienia przedświąteczne
Jacek Ka. -- 22.12.2008 - 09:29