obawiam się, że niewiele zrozumiałem z tego co Pani napisała. Z góry zatem przepraszam za ewentualne skutki tego niezrozumienia.
Być może nie śledzę wystarczająco. To wydaje się dość prawdopodobne.
To co Pani była łaskawa nazwać zabiegiem stylistycznym, było próbą zwrócenia uwagi na to, że w sytuacji, gdy są prezentowane sprzeczne ze sobą stanowiska, to ktoś kto opowiada się za obydwoma wygląda dziwnie. Co najmniej.
Co do konfliktów (bo tu wydaję się trochę rozumieć) to oczywiście można twierdzić, tak jak Pani. Więcej nawet – można konflikty zostawić innym, a samemu grzać się w słońcu niezaangażowania. I mieć nadzieję, że nigdy nie staniemy się stroną konfliktu.
Ale wcześniej czy później każdy sam się zderzy z konfliktem i jak to słusznie Pani zauważa – każdy będzie musiał sam sobie z tym poradzić.
Moim razem lepiej być do tego przygotowanym.
Przykładu z mamałygą to Pani, z kolei, nie zrozumiała. Mniejsza z tym, rzadko jadam mamałygę, więc nie chcę mi się w tej kaszy babrać. W każdym razie nie miałem zamiaru porównywać pani do mamałygi. Niby czemu?
No i życzę wytrwałości w dokonanych wyborach, pozdrawiając
Pani Gretchen,
obawiam się, że niewiele zrozumiałem z tego co Pani napisała. Z góry zatem przepraszam za ewentualne skutki tego niezrozumienia.
Być może nie śledzę wystarczająco. To wydaje się dość prawdopodobne.
To co Pani była łaskawa nazwać zabiegiem stylistycznym, było próbą zwrócenia uwagi na to, że w sytuacji, gdy są prezentowane sprzeczne ze sobą stanowiska, to ktoś kto opowiada się za obydwoma wygląda dziwnie. Co najmniej.
Co do konfliktów (bo tu wydaję się trochę rozumieć) to oczywiście można twierdzić, tak jak Pani. Więcej nawet – można konflikty zostawić innym, a samemu grzać się w słońcu niezaangażowania. I mieć nadzieję, że nigdy nie staniemy się stroną konfliktu.
Ale wcześniej czy później każdy sam się zderzy z konfliktem i jak to słusznie Pani zauważa – każdy będzie musiał sam sobie z tym poradzić.
Moim razem lepiej być do tego przygotowanym.
Przykładu z mamałygą to Pani, z kolei, nie zrozumiała. Mniejsza z tym, rzadko jadam mamałygę, więc nie chcę mi się w tej kaszy babrać. W każdym razie nie miałem zamiaru porównywać pani do mamałygi. Niby czemu?
No i życzę wytrwałości w dokonanych wyborach, pozdrawiając
yayco -- 21.12.2008 - 18:27