Spory były i bardzo różnawe jednak efekt był taki, że Eucharystia pozostawała – z rozmaitych przyczyn – skarbcem zamkniętym dla wiernych do dosyć “świeżych czasów”.
Ja mam na myśli nie lokalne spory ale sytuację w całym Kościele Zachodnim. A ta była taka, że mimo odstąpienia Lutra, Sobór Trydencki zapieczętował łacinę w liturgii oraz sprawowanie liturgii zamkną w ramy nakazów i zakazów, nie biorąc pod uwagę włączenia w nią ludu.
Dopiero ruch liturgiczny w XIX wieku zapoczątkowany przez Benedyktywnów z Solesmes i kontynuowany przez papieża Piusa X na dobre rozpoczął proces który trwa do dziś. Którego efekty zostały skodyfikowane w dokumentach Soboru Watykanskiego II. A reforma ta tak naprawdę trwa do dziś, gdyż jej do końca nie “skonsumowano”.
Metodą włączenia ludzi w życie religijne i liturgiczne był rozwój nabożenstw w jęz. narodowych. Próbowano włączać lud w życie religijne poprzez rozwój nabożeństw, np. Gorzkich Żali i innych. One były odpowiedzią na niedostępność Mszy Św.Podczas nich można było zarówno śpiewać w języku narodowym jak i słyszeć np.polską mowę.. .
Kolejnymi etapami tego procesu były reforma Piusa X, i dwa sobory Watykańskie.
Ogłosił dekret o częstym przyjmowaniu Komunii św. obniżając tym samym granicę wiekową przyjmowania Jej przez dzieci, podjął próbę reformy muzyki w liturgii.. .
Natomiast spory teologiczne, lokalne – nie jestem w nich dobry, kiedyś się o tym uczyłem – ale nie zajmowało mnie to. Pisałem pracę niedawno o roli muzyki w Liturgii Kościoła od początku do dziś i przy okazji musiałem przeorać to w jaki sposób liturgia K-ła ewoluowała. To ciekawy proces, chociaż nie zbyt szczęśliwy okresami. Niestety masówka w przyjmuwaniu do K-ła, masowe chrzty bez odpowiedniego katechumentatu(przygotowania) doprowadzały to patologii. Takich, że Ciało Chrystusa uważano za zabobon, albo w ogóle zaprzeczano realnej obecności Jezusa podczas Mszy św.( herezja Berengariusza).
W pierwszych wiekach gdzie wspólnoty chrześcijan były kameralne ten problem nie istniał. Po edykcie mediolańskim rozwój chrześcijaństwa był tak dynamiczny, że chyba nad nim nie zapanowano i wymknął się spod kontroli-Ducha. Masowe przyjmowanie chrztu, przychylność cesarza, promowanie na urzędy chrześcijan sprawiało, że szeregi wiernych wkraczali karierowicze i szukający władzy i wpływów niż Chrystusa.
Jako historyk wiesz pewnie więcej z perspektywy historii powszechnej.
Pozdrawiam.
************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .
Pino
Spory były i bardzo różnawe jednak efekt był taki, że Eucharystia pozostawała – z rozmaitych przyczyn – skarbcem zamkniętym dla wiernych do dosyć “świeżych czasów”.
Ja mam na myśli nie lokalne spory ale sytuację w całym Kościele Zachodnim. A ta była taka, że mimo odstąpienia Lutra, Sobór Trydencki zapieczętował łacinę w liturgii oraz sprawowanie liturgii zamkną w ramy nakazów i zakazów, nie biorąc pod uwagę włączenia w nią ludu.
Dopiero ruch liturgiczny w XIX wieku zapoczątkowany przez Benedyktywnów z Solesmes i kontynuowany przez papieża Piusa X na dobre rozpoczął proces który trwa do dziś. Którego efekty zostały skodyfikowane w dokumentach Soboru Watykanskiego II. A reforma ta tak naprawdę trwa do dziś, gdyż jej do końca nie “skonsumowano”.
Metodą włączenia ludzi w życie religijne i liturgiczne był rozwój nabożenstw w jęz. narodowych. Próbowano włączać lud w życie religijne poprzez rozwój nabożeństw, np. Gorzkich Żali i innych. One były odpowiedzią na niedostępność Mszy Św.Podczas nich można było zarówno śpiewać w języku narodowym jak i słyszeć np.polską mowę.. .
Kolejnymi etapami tego procesu były reforma Piusa X, i dwa sobory Watykańskie.
Ogłosił dekret o częstym przyjmowaniu Komunii św. obniżając tym samym granicę wiekową przyjmowania Jej przez dzieci, podjął próbę reformy muzyki w liturgii.. .
Natomiast spory teologiczne, lokalne – nie jestem w nich dobry, kiedyś się o tym uczyłem – ale nie zajmowało mnie to. Pisałem pracę niedawno o roli muzyki w Liturgii Kościoła od początku do dziś i przy okazji musiałem przeorać to w jaki sposób liturgia K-ła ewoluowała. To ciekawy proces, chociaż nie zbyt szczęśliwy okresami. Niestety masówka w przyjmuwaniu do K-ła, masowe chrzty bez odpowiedniego katechumentatu(przygotowania) doprowadzały to patologii. Takich, że Ciało Chrystusa uważano za zabobon, albo w ogóle zaprzeczano realnej obecności Jezusa podczas Mszy św.( herezja Berengariusza).
W pierwszych wiekach gdzie wspólnoty chrześcijan były kameralne ten problem nie istniał. Po edykcie mediolańskim rozwój chrześcijaństwa był tak dynamiczny, że chyba nad nim nie zapanowano i wymknął się spod kontroli-Ducha. Masowe przyjmowanie chrztu, przychylność cesarza, promowanie na urzędy chrześcijan sprawiało, że szeregi wiernych wkraczali karierowicze i szukający władzy i wpływów niż Chrystusa.
Jako historyk wiesz pewnie więcej z perspektywy historii powszechnej.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 07.03.2010 - 16:32W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .