jestem dziś zasadniczo poirytowany, więc pewnie niechcący (to pewne) Pana uraziłem. Nie było to moim zamiarem.
Mam inny ogląd spraw niż Pan i to chyba dobrze. Jedni piszą o jajecznicy, a inni o kocach i każdemu się wydaje, że ma do swojego pisania prawo. I mają też prawo wzajemnie uważać pisanie o jajecznicy, albo o kocach, za głupawe marnowanie czasu.
A co do karykatury, to proszę przeczytać, co napisałem wyżej w innej odpowiedzi. Mnie interesuje mój obraz prawicowości, a nie jej ogólna idea.
Bardzo bym chciał przeczytać taką definicję prawicy, która spełniała by wymagania naukowe, co do definicji i pozwalała na sensowne określenie cech dystyktywnych, zjawiska, które można by nazwać prawicowością. Ale ja ani nie umiem, ani nie chcę sam się w takie definiowanie bawić.
Ciekaw jestem dlaczego Pan uważa to co ja piszę za szkodliwe. Zwłaszcza – dla kogo. Już prawie dwadzieścia lat mija odkąd byłem ostatnio szkodnikiem i bardzo mnie Pan zainteresował.
Panie Referencie,
jestem dziś zasadniczo poirytowany, więc pewnie niechcący (to pewne) Pana uraziłem. Nie było to moim zamiarem.
Mam inny ogląd spraw niż Pan i to chyba dobrze. Jedni piszą o jajecznicy, a inni o kocach i każdemu się wydaje, że ma do swojego pisania prawo. I mają też prawo wzajemnie uważać pisanie o jajecznicy, albo o kocach, za głupawe marnowanie czasu.
A co do karykatury, to proszę przeczytać, co napisałem wyżej w innej odpowiedzi. Mnie interesuje mój obraz prawicowości, a nie jej ogólna idea.
Bardzo bym chciał przeczytać taką definicję prawicy, która spełniała by wymagania naukowe, co do definicji i pozwalała na sensowne określenie cech dystyktywnych, zjawiska, które można by nazwać prawicowością. Ale ja ani nie umiem, ani nie chcę sam się w takie definiowanie bawić.
Ciekaw jestem dlaczego Pan uważa to co ja piszę za szkodliwe. Zwłaszcza – dla kogo. Już prawie dwadzieścia lat mija odkąd byłem ostatnio szkodnikiem i bardzo mnie Pan zainteresował.
Pozdrawiam
yayco -- 25.11.2008 - 15:23