No tak – jak zauwazył wcześniej Merlot – zgadzamy się mam wrażenie i w generalnych założeniach i praktycznie – w szczegółach (ja akurat nie znajduję tego innego rozłożenia akcentów).
Problem zawłaszczania sobie pewnych pojęć przez wrzeszczące grupy jest już tak rozległy, że praktycznie przy każdej autodefinicji koniecznym staje się zastrzeganie, aby nie mylić (przypisywać) nas z tą czy inną grupa, wycierającą sobie gębe szczytnymi hasłami i ideami.
Pisze Pan o wrogich Panu jako katolikowi ludzi podpinających sie pod chrześcijaństwo, podczas gdy praktycznie każdy ich czyn stanowi dowód ich pogardy do nauki KK. Podobnie jest z drugiej strony – o czym Pan zapewne doskonale wie. Największy zgryz w dyskusjach o tolarancji wyznaniowej mam zawsze (to indywidualne doświadczenie oczywiście) z nawołującymi do wolności i tolerancji ateistami – dyszacymi jakąś niezrozumiałą niechęcia – czy nawet nienawiścią – do wierzących.
Zasadniczo, pod pojęciem “prawicy” mieści (albo – próbuje się zmieścić) obecnie tak dużo, że łatwiej chyba przedstawiać każdorazowo i dokłądnie swój światopogląd w konkretnych sprawach. Bo posługiwanie sie hasłami ogólnymi, jak pokazuje praktyka, najczęściej buduje fałszywy obraz u odbiorców…
Pozdrawiam, dziękując za kolejny tekst, z którym problem jest jak zawsze – trudno cokolwiek dodać “od siebie”, pozostaje sie jedynie zgodzić.
Panie Yayco szanowny
No tak – jak zauwazył wcześniej Merlot – zgadzamy się mam wrażenie i w generalnych założeniach i praktycznie – w szczegółach (ja akurat nie znajduję tego innego rozłożenia akcentów).
Problem zawłaszczania sobie pewnych pojęć przez wrzeszczące grupy jest już tak rozległy, że praktycznie przy każdej autodefinicji koniecznym staje się zastrzeganie, aby nie mylić (przypisywać) nas z tą czy inną grupa, wycierającą sobie gębe szczytnymi hasłami i ideami.
Pisze Pan o wrogich Panu jako katolikowi ludzi podpinających sie pod chrześcijaństwo, podczas gdy praktycznie każdy ich czyn stanowi dowód ich pogardy do nauki KK. Podobnie jest z drugiej strony – o czym Pan zapewne doskonale wie. Największy zgryz w dyskusjach o tolarancji wyznaniowej mam zawsze (to indywidualne doświadczenie oczywiście) z nawołującymi do wolności i tolerancji ateistami – dyszacymi jakąś niezrozumiałą niechęcia – czy nawet nienawiścią – do wierzących.
Zasadniczo, pod pojęciem “prawicy” mieści (albo – próbuje się zmieścić) obecnie tak dużo, że łatwiej chyba przedstawiać każdorazowo i dokłądnie swój światopogląd w konkretnych sprawach. Bo posługiwanie sie hasłami ogólnymi, jak pokazuje praktyka, najczęściej buduje fałszywy obraz u odbiorców…
Pozdrawiam, dziękując za kolejny tekst, z którym problem jest jak zawsze – trudno cokolwiek dodać “od siebie”, pozostaje sie jedynie zgodzić.
Griszeq -- 25.11.2008 - 13:26