To bardzo łatwo jest pokazać siebie jako wrażliwca, by oponent wyszedł na gruboskórnego typa pogrążonego w znieczulicy.
Moje najbardziej bolesne wspomnienia z dzieciństwa bynajmniej nie wiążą się z tym co opisałaś — z siedzeniem na tapczanie z obolałym zadkiem, z goryczą i pretensją. Wcale nie z tym.
Gdy staram się dziś, łącząc moje wspomnienia z wiedzą zdobytą później, ogląd nieświadomego dziecka z punktem widzenia nieco bardziej świadomego dorosłego, dokonać ocen i wyciągać wnioski z błędów moich rodziców — to wiem, że nie karcenie fizyczne jest korzeniem zła. Nie przyzwolenie na klapsa jest winne przemocy w rodzinie.
A dziecko najgłębiej rani nie rozsądna kara. Ale ślepe wyładowanie na nim własnych złych emocji przez rodzica.
Dziecko potrzebuje się uczyć. Oczekuje sygnałów zwrotnych, pozwalających ocenić źle – dobrze. Najbardziej oczekuje ich właśnie od rodziców. Bardzo być może, że klaps jest nie zawsze (może w niektórych przypadkach w ogóle nie) konieczny jako taki sygnał.
Ale realną krzywdą dziecka jest, jeśli “karane” jest bez związku ze swymi czynami — zależnie od nastroju czy innych uwarunkowań rodzica.
Jeśli wzrasta w niepewności, czy rodzic w ogóle je kocha.
Lub wręcz umacnia się w przekonaniu, że nienawidzi.
I taką krzywdę można wyrządzić, zapewniam, bez podniesienia ręki. A nawet głosu.
Gretchen
Ja też pamiętam.
To uczucie.
I inne.
To bardzo łatwo jest pokazać siebie jako wrażliwca, by oponent wyszedł na gruboskórnego typa pogrążonego w znieczulicy.
Moje najbardziej bolesne wspomnienia z dzieciństwa bynajmniej nie wiążą się z tym co opisałaś — z siedzeniem na tapczanie z obolałym zadkiem, z goryczą i pretensją. Wcale nie z tym.
Gdy staram się dziś, łącząc moje wspomnienia z wiedzą zdobytą później, ogląd nieświadomego dziecka z punktem widzenia nieco bardziej świadomego dorosłego, dokonać ocen i wyciągać wnioski z błędów moich rodziców — to wiem, że nie karcenie fizyczne jest korzeniem zła. Nie przyzwolenie na klapsa jest winne przemocy w rodzinie.
A dziecko najgłębiej rani nie rozsądna kara. Ale ślepe wyładowanie na nim własnych złych emocji przez rodzica.
Dziecko potrzebuje się uczyć. Oczekuje sygnałów zwrotnych, pozwalających ocenić źle – dobrze. Najbardziej oczekuje ich właśnie od rodziców. Bardzo być może, że klaps jest nie zawsze (może w niektórych przypadkach w ogóle nie) konieczny jako taki sygnał.
Ale realną krzywdą dziecka jest, jeśli “karane” jest bez związku ze swymi czynami — zależnie od nastroju czy innych uwarunkowań rodzica.
Jeśli wzrasta w niepewności, czy rodzic w ogóle je kocha.
Lub wręcz umacnia się w przekonaniu, że nienawidzi.
I taką krzywdę można wyrządzić, zapewniam, bez podniesienia ręki. A nawet głosu.
Na to nie ma paragrafów.
odys -- 11.06.2008 - 14:33