Pan ma skłonność do nadawania pojęciom opisowym cech ocennych.
Nazywając jeden z Pana zabiegów erystycznych, pseudouogólnieniem opisywałem jedynie pewien sposób argumentowania. W tym wypadku dość bezpieczny dla Pana, bo gdyby nie zgłosiła się Pani Julll, to Pańskie ja się nie spotkałem, nabrało by cech uogólnienia, bowiem nie zostało by obalone przez kontrprzykład.
Jeżeli Pan sądzi, że źle go interpretuję, to trudno. Nie znam Pana. Trochę znam Łotmana, ale słabo, więc łatwo mi o nadinterpretacje.
Nie zmienia to faktu, że gdybym napisał: chwyt erystyczny Pana Odysa, polegający na odwołaniu się do doświadczenia osobistego, subiektywnie prawdziwego, któremu trzeba przeciwstawić kontrprzykłady, to by było to samo.
Panie Odysie, nie dlatego jestem zmęczony rozmową, że nie chcę już czytać Pana argumentów. Po prostu nie bardzo widzę sens. Ani Pan mnie nie przekona, ani ja Pana.
Na szczęście zgadzamy się (w innych kwestiach) i tak częściej, niż by statystycznie (w obrębie TXT ) wypadało.
Panie Odysie,
Pan ma skłonność do nadawania pojęciom opisowym cech ocennych.
Nazywając jeden z Pana zabiegów erystycznych, pseudouogólnieniem opisywałem jedynie pewien sposób argumentowania. W tym wypadku dość bezpieczny dla Pana, bo gdyby nie zgłosiła się Pani Julll, to Pańskie ja się nie spotkałem, nabrało by cech uogólnienia, bowiem nie zostało by obalone przez kontrprzykład.
Jeżeli Pan sądzi, że źle go interpretuję, to trudno. Nie znam Pana. Trochę znam Łotmana, ale słabo, więc łatwo mi o nadinterpretacje.
Nie zmienia to faktu, że gdybym napisał: chwyt erystyczny Pana Odysa, polegający na odwołaniu się do doświadczenia osobistego, subiektywnie prawdziwego, któremu trzeba przeciwstawić kontrprzykłady, to by było to samo.
Panie Odysie, nie dlatego jestem zmęczony rozmową, że nie chcę już czytać Pana argumentów. Po prostu nie bardzo widzę sens. Ani Pan mnie nie przekona, ani ja Pana.
Na szczęście zgadzamy się (w innych kwestiach) i tak częściej, niż by statystycznie (w obrębie TXT ) wypadało.
Pozdrawiam
yayco -- 07.06.2008 - 22:03