bo jak ich nie będziemy lać dziś, to jutro oni moga byc na tyle silni, by zlać nas. I jakiś szczegolny powód moze im wcale nie byc do niczego potrzebny.
Tak na wszelki przypadek?
oczywiście. Wdawanie się w bójkę z kimś, kto ma z nami szanse równe, albo “równiejsze” mija się z celem. Dlatego najwęcej sensu ma lanie takiego na wszelki wypadek i uniemożliwienie mu nabrania tężyzny fizycznej.
Bo ta chrześcijańska cecha nadstawiania drugiego policzka jakoś mi jednak nie leży
chrześcijańskie nadstawianie drugiego policzka polega na nieustępliwości. Jeśli dążysz do jakiegos celu, a ktoś cie walnie w policzek, to nadstaw mu drugi, ale do celu dąż. Mimo tych razów. Można to przekuć na calkiem bojowe zapatrywanie na rzeczywistość.
Bić się bezkarnie nie dam.
jak juz dojdzie do tego, że będa nas bić, to może sie okazać, że niewiele mamy już do powiedzenia. Ibędziemy dawac sie bić bezkarnie.
A lac tak, by lac, teź mi jakoś sie nie podoba.
ja nie mówię, że mnie sie to podoba. To jest konieczność. Troche to tak, jak z sytuację ojca, którego dziecko łyknęło osę z garścia cukierków i ta osa ukłuła dzieciaka w gardło. Gardlo puchnie i dzieciak sie dusi. A nad dzieciakiem stoi ojciez z nożem kuchennym w jednej garści i plastykową rurką z długopisa BIC w drugiej i przymierza się do tracheotomii w warunkach polowych. Myślę, że strasznie sie temu ojcu nie podoba perspektywa poderżnięcia gardła wlasnemu dziecku i wtykania w nie plastykowej rurki. Tyle, że podobanie sie nie ma nic do rzeczy. Ojcec to zrobic musi, jeśli chce, by jego dziecko zyło.
Znasz może wyjście? Oczywiście poza drabiną, albo dlugotrwalym pobytem w hacjendzie.
Lorenzo
oznacza, że powinniśmy juz zacząć lać innych?
oczywiście, najlepiej cudzymi rękoma.
Dlaczego?
bo jak ich nie będziemy lać dziś, to jutro oni moga byc na tyle silni, by zlać nas. I jakiś szczegolny powód moze im wcale nie byc do niczego potrzebny.
Tak na wszelki przypadek?
oczywiście. Wdawanie się w bójkę z kimś, kto ma z nami szanse równe, albo “równiejsze” mija się z celem. Dlatego najwęcej sensu ma lanie takiego na wszelki wypadek i uniemożliwienie mu nabrania tężyzny fizycznej.
Bo ta chrześcijańska cecha nadstawiania drugiego policzka jakoś mi jednak nie leży
chrześcijańskie nadstawianie drugiego policzka polega na nieustępliwości. Jeśli dążysz do jakiegos celu, a ktoś cie walnie w policzek, to nadstaw mu drugi, ale do celu dąż. Mimo tych razów. Można to przekuć na calkiem bojowe zapatrywanie na rzeczywistość.
Bić się bezkarnie nie dam.
jak juz dojdzie do tego, że będa nas bić, to może sie okazać, że niewiele mamy już do powiedzenia. Ibędziemy dawac sie bić bezkarnie.
A lac tak, by lac, teź mi jakoś sie nie podoba.
ja nie mówię, że mnie sie to podoba. To jest konieczność. Troche to tak, jak z sytuację ojca, którego dziecko łyknęło osę z garścia cukierków i ta osa ukłuła dzieciaka w gardło. Gardlo puchnie i dzieciak sie dusi. A nad dzieciakiem stoi ojciez z nożem kuchennym w jednej garści i plastykową rurką z długopisa BIC w drugiej i przymierza się do tracheotomii w warunkach polowych. Myślę, że strasznie sie temu ojcu nie podoba perspektywa poderżnięcia gardła wlasnemu dziecku i wtykania w nie plastykowej rurki. Tyle, że podobanie sie nie ma nic do rzeczy. Ojcec to zrobic musi, jeśli chce, by jego dziecko zyło.
Znasz może wyjście? Oczywiście poza drabiną, albo dlugotrwalym pobytem w hacjendzie.
zacisnąć zęby i robic to, co konieczne.
Pozdrawiam
Artur M. Nicpoń -- 27.03.2008 - 15:18