Powiem Ci szczerze, że gdybyś się urodził w Nazarecie albo Galilei też byś chodził za Jezusem i go wkurzał. Bo ON mawiał obrazami w przypowieściach a nie wprost… . On chyba lubił ludzi którzy zadawali sobie wysiłek by zrozumieć.
Moje spostrzeżenie jest takie, że chyba chciał aby ludzie ewangelię przyjęli sercem a nie rozumem.. – może bardziej sercem niż rozumem. Gdyż człowiek wschodu – a w takim rejonie się Jezus urodził to człowiek niezwykle namiętny i…. “niebezpieczny” jak do czego się go przekona.
Mój znajomy profesor był w ziemii świętej i powiedział taką anegdotę: korzystali pewnego dnia z wielbłądów. Przy końcu podróży zapłacił opiekunowi wielbłąda z ktorego korzystał napiwek”.
Ten opiekun wziął tą monetę i szczelił kilkadziesiąt kroków przed siebie, że niby śmiesznie mało dostał.
Na nikim nie zrobiło to wrażenia, a za kilka chwil jak podróżnicy już odeszli Pan hodowca wielbłąda podreptał po monetę którą wyrzucił... i schował ją “czule” do sakiewki.
Jezus do tego narodu nie mówił im wprost gdyż oni potrafili o swoje walczyć jak mało kto. Mówił im w przypowieściach – aby “cwaniakom” nie podawać za łatwo na tacy… . Może dla tamtejszych to co, przychodzi łatwo bywało odbierane jako poślednie… ?
Lecz ja nie Jezus tylko zwykły poldek.
A do takiego języka nie przywykłem jak wyżej – bom spokojny człek i spokojnie piszę.. . Więc mnie nie denerwujcie więcej bo jakąś krzywdę zrobię mojemu komputerowi w afekcie a on nowym jest… i firma już mi drugiego nie da… .
Nie będę już więcej niepokoił i emocji podnosił pod tym wpisem – już wszystkim napisał co miałem do napisania a rzeczywiście napisanie poprzedniego posta mi ciśnienie obniżyło.
Jeślim zbyt wysoko podniósł to przepraszam.
Panie Igła
uwierz, że mówię swoimi – zawsze.
Powiem Ci szczerze, że gdybyś się urodził w Nazarecie albo Galilei też byś chodził za Jezusem i go wkurzał. Bo ON mawiał obrazami w przypowieściach a nie wprost… . On chyba lubił ludzi którzy zadawali sobie wysiłek by zrozumieć.
Moje spostrzeżenie jest takie, że chyba chciał aby ludzie ewangelię przyjęli sercem a nie rozumem.. – może bardziej sercem niż rozumem. Gdyż człowiek wschodu – a w takim rejonie się Jezus urodził to człowiek niezwykle namiętny i…. “niebezpieczny” jak do czego się go przekona.
Mój znajomy profesor był w ziemii świętej i powiedział taką anegdotę: korzystali pewnego dnia z wielbłądów. Przy końcu podróży zapłacił opiekunowi wielbłąda z ktorego korzystał napiwek”.
Ten opiekun wziął tą monetę i szczelił kilkadziesiąt kroków przed siebie, że niby śmiesznie mało dostał.
Na nikim nie zrobiło to wrażenia, a za kilka chwil jak podróżnicy już odeszli Pan hodowca wielbłąda podreptał po monetę którą wyrzucił... i schował ją “czule” do sakiewki.
Jezus do tego narodu nie mówił im wprost gdyż oni potrafili o swoje walczyć jak mało kto. Mówił im w przypowieściach – aby “cwaniakom” nie podawać za łatwo na tacy… . Może dla tamtejszych to co, przychodzi łatwo bywało odbierane jako poślednie… ?
Lecz ja nie Jezus tylko zwykły poldek.
A do takiego języka nie przywykłem jak wyżej – bom spokojny człek i spokojnie piszę.. . Więc mnie nie denerwujcie więcej bo jakąś krzywdę zrobię mojemu komputerowi w afekcie a on nowym jest… i firma już mi drugiego nie da… .
Nie będę już więcej niepokoił i emocji podnosił pod tym wpisem – już wszystkim napisał co miałem do napisania a rzeczywiście napisanie poprzedniego posta mi ciśnienie obniżyło.
Jeślim zbyt wysoko podniósł to przepraszam.
Pozdrawiam.
poldek34 -- 26.12.2007 - 22:01