Jestem na obrzeżu Polski i mam słaby internet. Państwo miłości jeszcze tu nie dotarło. Boisko zresztą też nie. Wspominam o tym dlatego, że zgubiłem przed chwilą komentarz do ciebie. Coś się zawiesiło. Napiszę jeszcze raz, tylko lepiej.
Oczywiście, że jestem drażliwy! I co, nie zaakceptujesz mnie takiego? To ja muszę teraz dostosowywać swoją drażliwość, bo tak wypada z obliczeń. Czasem to robię, ale starannie dobieram okoliczności i granice kompromisu. Tu ich nie było; nie miałem ochoty; nie było warto, bo słowną dezynwolturą nie rządziły żadne przewidywalne reguły. No, może z wyjątkiem skoków ciśnienia.
Z czego wynika, że blogerowi należy się komentarz na moim blogu jak psu zupa? Dlaczego ja mam z każdym rozmawiać? Co to w ogóle jest? Czy ja muszę z Panią Pino? Bez żartów. Kiedy Pani Pino nie chce, to ja tym bardziej nie chcę.
O co ci chodziło z Odysem? Przecież rozmawiamy. Tu też coś nie tak zrobiłem?
-->Merlot
Jestem na obrzeżu Polski i mam słaby internet. Państwo miłości jeszcze tu nie dotarło. Boisko zresztą też nie. Wspominam o tym dlatego, że zgubiłem przed chwilą komentarz do ciebie. Coś się zawiesiło. Napiszę jeszcze raz, tylko lepiej.
Oczywiście, że jestem drażliwy! I co, nie zaakceptujesz mnie takiego? To ja muszę teraz dostosowywać swoją drażliwość, bo tak wypada z obliczeń. Czasem to robię, ale starannie dobieram okoliczności i granice kompromisu. Tu ich nie było; nie miałem ochoty; nie było warto, bo słowną dezynwolturą nie rządziły żadne przewidywalne reguły. No, może z wyjątkiem skoków ciśnienia.
Z czego wynika, że blogerowi należy się komentarz na moim blogu jak psu zupa? Dlaczego ja mam z każdym rozmawiać? Co to w ogóle jest? Czy ja muszę z Panią Pino? Bez żartów. Kiedy Pani Pino nie chce, to ja tym bardziej nie chcę.
O co ci chodziło z Odysem? Przecież rozmawiamy. Tu też coś nie tak zrobiłem?
:-)
referent Bulzacki -- 26.12.2008 - 17:56