Pewnie ma Pan rację z tą mentalna spuścizną czasu niewoli. I tak się tylko zastanawiam, w jakich okolicznościach zmienialo się haslo “Za wolność waszą i naszą” na “Za wolność naszą i waszą” i odwrotnie. A jest, jak Pan zapewne przyzna, różnica dość zasadnicza. Szczególnie, gdy idzie o pilnowanie interesu wlasnego narodu i państwa.
W wersji oryginalnej, ponoć lelewelowskiej, wolność Polski byla na pierwszym miejscu. W kolejnych cytowaniach bywa już różnie. Ogólnie rzecz biorąc, tak od końca wieku XVIII dość hojnie szafowano polską krwią w obronie interesu innych. Moźe i dlatego jakoś nam nie idzie pilnowania interesu wlasnego kraju.
Oprócz prezydenta Th. Roosevelta również i Winston Churchill dość wyrażnie określil, jakie są interesy Korony Brytyjskiej.
Jako że nasze polożenie jest takie, a nie inne, przy realizacji strategii naszej PRS pownniśmy, a wlaściwie nasi politycy powinni wykazywać się cechami, które – szczerze mówiąc – nie muszą mieć wiele wspólnego z romantyzmem, szlachetnością etc.
Wręcz przeciwnie – powinniśmy być szczwani w interesach niczym Fenicjanie, placić rachunki cudzymi pieniędzmi, być zachlanni niczym Rosjanie, gruboskórni niczym Brytyjczycy i odważni niczym Polacy. I zawsze chcieć dwa razy więcej niż jest możliwe do uzyskania. Może wtedy uda nam się zrealizować nasza strategię. O rozwoju gospodarki nie wspominam.
A jak nam się uda, a nawet w trakcie realizacji, powinniśmy – nie, musimy – się chwalić, jacy to jesteśmy doskonali, szczerzyć zęby w uśmiechu i nie narzekać. I nie traktować wspólobywateli jak wrogów. Tych nam nie zabraknie gdzie indziej.
I gdy idzie o dobro wlasnego kraju nie gadać glupot o honorze podczas robienia interesów z innymi, szczególnie, gdy oni na tym zarabiają. Bo honorowym jest wlasnie pilnowanie interesu wlasnego kraju.
Szanowny Panie Tarantulo
Pewnie ma Pan rację z tą mentalna spuścizną czasu niewoli. I tak się tylko zastanawiam, w jakich okolicznościach zmienialo się haslo “Za wolność waszą i naszą” na “Za wolność naszą i waszą” i odwrotnie. A jest, jak Pan zapewne przyzna, różnica dość zasadnicza. Szczególnie, gdy idzie o pilnowanie interesu wlasnego narodu i państwa.
W wersji oryginalnej, ponoć lelewelowskiej, wolność Polski byla na pierwszym miejscu. W kolejnych cytowaniach bywa już różnie. Ogólnie rzecz biorąc, tak od końca wieku XVIII dość hojnie szafowano polską krwią w obronie interesu innych. Moźe i dlatego jakoś nam nie idzie pilnowania interesu wlasnego kraju.
Oprócz prezydenta Th. Roosevelta również i Winston Churchill dość wyrażnie określil, jakie są interesy Korony Brytyjskiej.
Jako że nasze polożenie jest takie, a nie inne, przy realizacji strategii naszej PRS pownniśmy, a wlaściwie nasi politycy powinni wykazywać się cechami, które – szczerze mówiąc – nie muszą mieć wiele wspólnego z romantyzmem, szlachetnością etc.
Wręcz przeciwnie – powinniśmy być szczwani w interesach niczym Fenicjanie, placić rachunki cudzymi pieniędzmi, być zachlanni niczym Rosjanie, gruboskórni niczym Brytyjczycy i odważni niczym Polacy. I zawsze chcieć dwa razy więcej niż jest możliwe do uzyskania. Może wtedy uda nam się zrealizować nasza strategię. O rozwoju gospodarki nie wspominam.
A jak nam się uda, a nawet w trakcie realizacji, powinniśmy – nie, musimy – się chwalić, jacy to jesteśmy doskonali, szczerzyć zęby w uśmiechu i nie narzekać. I nie traktować wspólobywateli jak wrogów. Tych nam nie zabraknie gdzie indziej.
I gdy idzie o dobro wlasnego kraju nie gadać glupot o honorze podczas robienia interesów z innymi, szczególnie, gdy oni na tym zarabiają. Bo honorowym jest wlasnie pilnowanie interesu wlasnego kraju.
Ale mogę się mylić.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 27.08.2008 - 19:35