przyznam, że nie narzekam. Bardzo mi się jakoś ostatnio samopoczucie poprawilo, być może od śródziemnomorskiego powietrza. Tak, czy inaczej, złośliwy bardziej jestem, prawem reakcji.
N mówi, że prostym argumentem, na rzecz obrony jego, wyartykułowanego wyżej, stanowiska w kwestii ludzi nauki, jest to, że on ma inne zdanie.
A też trochę na ten temat wie. Ale nie powie.
Może zresztą tak być, że w różnych dziedzinach nauki jest różnie. Przy czym proszę zauważyć, że nie ocen Pańskich różnica dotyczy, a jedynie samego określenia ludzie nauki, których N jakoś nie może zobaczyć. Znaczy: wszystkich wraz.
Na tym poprzestańmy.
I żeby się trochę poczubić, to powiem, że nie wiem gdzie więcej znajdzie cynik pożywki. U mnie, czy w Panskim komentarzu do Maxa. Ale może dlatego tak to widzę, że ja ostatnio bardzo prorodzinnie jestem nastawiony…
Problem z dyskusją, propagandą, polityką i (niech Panu będzie) nauką polega między innymi i na tym, że po latach ograniczeń, wszystkie starające się o zamanifestowanie swojej obecności podmioty (co nie znaczy, że ludzie) są nastawione egoistycznie.
Nawet jak już ktoś, zbiegiem okoliczności, albo staraniem i pracą, do swojego zdania dojdzie, to nie bardzo ma ochotę je z cudzym konfrontować. Myślę, że to dla lęku. Boją się, że może się okazać, iż czegoś nie dopatrzyli. I na głupków wyjdą.
I tak, otoczeni samymi mądrymi, w głupocie wspólnej siedzimy po uszy.
Pozdrawiam dualnie, bo optymistycznie w wymiarze mikrostrukturalnym i pesymistycznie w skali makro
Panie Lorenzo,
przyznam, że nie narzekam. Bardzo mi się jakoś ostatnio samopoczucie poprawilo, być może od śródziemnomorskiego powietrza. Tak, czy inaczej, złośliwy bardziej jestem, prawem reakcji.
N mówi, że prostym argumentem, na rzecz obrony jego, wyartykułowanego wyżej, stanowiska w kwestii ludzi nauki, jest to, że on ma inne zdanie.
A też trochę na ten temat wie. Ale nie powie.
Może zresztą tak być, że w różnych dziedzinach nauki jest różnie. Przy czym proszę zauważyć, że nie ocen Pańskich różnica dotyczy, a jedynie samego określenia ludzie nauki, których N jakoś nie może zobaczyć. Znaczy: wszystkich wraz.
Na tym poprzestańmy.
I żeby się trochę poczubić, to powiem, że nie wiem gdzie więcej znajdzie cynik pożywki. U mnie, czy w Panskim komentarzu do Maxa. Ale może dlatego tak to widzę, że ja ostatnio bardzo prorodzinnie jestem nastawiony…
Problem z dyskusją, propagandą, polityką i (niech Panu będzie) nauką polega między innymi i na tym, że po latach ograniczeń, wszystkie starające się o zamanifestowanie swojej obecności podmioty (co nie znaczy, że ludzie) są nastawione egoistycznie.
Nawet jak już ktoś, zbiegiem okoliczności, albo staraniem i pracą, do swojego zdania dojdzie, to nie bardzo ma ochotę je z cudzym konfrontować. Myślę, że to dla lęku. Boją się, że może się okazać, iż czegoś nie dopatrzyli. I na głupków wyjdą.
I tak, otoczeni samymi mądrymi, w głupocie wspólnej siedzimy po uszy.
Pozdrawiam dualnie, bo optymistycznie w wymiarze mikrostrukturalnym i pesymistycznie w skali makro
yayco -- 27.08.2008 - 13:29