Granice


 

Zakończyła się dwudniowa konferencja w Gdańsku, zorganizowana dla uczczenia dwudziestopięciolecia nagrody Nobla dla Lecha Wałęsy. Jak donoszą media [gazeta.pl] “…zjechało… …wiele znamienitych osobistości m.in. Dalajlama, prezydent Francji, Nikolas Sarkozy, przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barosso, a także inni pokojowi nobliści – Shirn Ebadi, irańska prawniczka, Frederick de Klerk, były prezydent RPA czy Adolfo Perez Esquivel, działacz na rzecz praw człowieka z Argentyny… … Wśród gości znalazł się m.in. Krzysztof Wyszkowski, były działacz opozycji, który procesował się z Lechem Wałęsą.”
I laudacje, pochwały, zachwyty oraz niepotrzebny wytyk – „karły moralne”.

Dalajlama, przez co bardziej zaciekłych oponentów Wałęsy, na sposób peerelowskiej propagandy nienawiści pogardliwie określany jako „produkt hollywoodzkiego PRu”, wygłosił znamienne też dla ostatnich dni naszej polityki zdanie. Oto się nie niszczy nieprzyjaciela, bo jest częścią nas. Niszcząc go, niszczymy także siebie.

Bardzo to ważne stwierdzenie. Wypowiedziane w odniesieniu do Chin, które są oczywistym wrogiem tybetańskiej niepodległości. Ale prawdziwe nie tylko w takim zastosowaniu. Także do wykorzystania na naszym podwórku politycznym.

Wersal, którego koniec w Sejmie obwieścił niegdyś Andrzej Lepper, staje się teraz symbolem tego, co można osiągnąć przy pomocy tradycyjnych środków polemiki. Bez stosowania wyzwisk, insynuacji czy wręcz obelg. Dążących do moralnego pogrążenia adwersarza w politycznym niebycie. Zresztą ich stosowanie godzi w tego, który po nie sięga. Nienawiść, demonstrowana po zdobyciu władzy przez Leszka Millera do ustępującego Jerzego Buzka skończyła się dla tego pierwszego śmietnikiem historii. Brutalne pomówienia, jakimi Andrzej Lepper próbował zyskiwać zwolenników skończyły się jego ośmieszeniem i… również śmietnikiem.

Za nimi mamy następnych w kolejce. I ogromny śmietnik.

Który nas wszystkich pomieści jak dalej będziemy dopuszczać do bezkarnego rozdrapywania zaszłości. Pomawiania ludzi przy wykorzystaniu najbardziej absurdalnych założeń. Takich przede wszystkim, że komunizm obaliła bezpieka własnymi rękami. Że współczesne autorytety moralne to hollywoodzkie fantomy. Zatem także to, co głoszą. Że zawsze słuszne są takie środki, które służą naszej partii do zdobycia władzy nad Polską.

Mieliśmy ostatnio zderzenie historycznych zasług z ogromną podłością. I mamy przed sobą jeszcze dalsze granice do przekroczenia. Granice nikczemności. Nuże, kto się odważy?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Niestety

była to wewnętrzna zabawa jednej z polityczno-medialnych sitw.
Dzisiaj o takiej a nie innej konfiguracji.
Jutro układ pomiędzy sitwami się może zmienić, wtedy kolejne święto .....wstaw dowolne nazwisko (L.Wałęsy) będzie obchodzone np w Radyju albo na Czerskiej, albo w Teatrze Wielkim albo gdziekolwiek.

Zmienią się tylko gęby wypowiadające wyzwiska albo pochwały.
A właściwie to gęby pozostaną te same tylko potok wypływającego z nich bełkotu zamieni się jak za dotknięciem różdżki.
Z obelg na chwalbę i z powrotem.


Stary

Przed wyjazedem do Krakowa zjrzałem do miejsca wielofunkcyjnego “U Józefa”, a tam z ekranu, z eteru stacji wrażej i nieoglądanej przez 25% narodu, usłyszałem slowa redaktora Warzechy, że Dalaj Lama jest produktem medialnym w stylu Hollywood, i w Gdańsku pełnił rolę amunicji dla jednej opcji politycznej przeciwko drugiej.
Metoda redaktora wpisuje się uzupełniająco w zadziwiająco samobójczą strategię walki z wszelkimi autorytetami. Tyle tylko, że dotąd ściągano z zapałem z piedestału rodaków z bagażem zasług, wpychając wszystkim, że to neseser ze zgniłą sieczką. Dalaj Lama to novum. Żarliwym wyznawcom polityki historycznej mogę podsunąc cel o wymiarze potężnym, który można sobie przykroić wedle pisowskiego szablonu do formatu strawnego. A nawet bardziej. Otóż Jan Paweł II Lecha Wałęsę bardzo cenił i był mu przyjacielem. Na co są dowody na pismie, na taśmach, i w ludzkiej pamięci.
Dalejże Panowie! Nuże razić!

“Naród który nie szanuje swoich bohaterów i swoich legend jest na drodze do utraty tożsamości” Powiedział to dawno temu Jose Ortega y Gasset. Dla wielu ludzi mysłących, o naturze fefleksyjnej jest to prawda oczywista. I jestem pewien, że od wczoraj w pewnych kregach przestanie obowiązywać jako pewnik. Co wiecej, będzie zwalczana. Tylko dlatego, że powiedzial to Donald Tusk. Chociaż wyobrażam sobie pozostawienie tej fundamentalnej myśli w spokoju. Za to bahaterowie, którzy zostaną pod nią podpięci wzbudzą nasze osłupienie. I głeboki niesmak. Co więcej , sami sie wykreują. (Potężnym atutem może stać się nawet fakt, że samemu nie bylo sie szykanowanym, bo przecież miesiąc aresztu to wstyd. To już lepiej nie siedzieć wcale!)

Ja podpisuję się obiema rękami pod całym przemówieniem Premiera, a pod ostatnimi słowami szczególnie:
“Byłeś, jesteś i będziesz bohaterem naszej wielkiej narodowej legendy. Koniec. Kropka.”

tarantula


Igła

Czyli Dalajlama, Sarkozy, nobliści, to zwykli sitwiarze. Z Wałęsą na czele.

Gratuluję.


Stary

Szukasz durnia?


Tarantula

Warzecha ustawicznie próbuje się wykreować na filozofa. Dlatego strzela na oślep różnymi bon motami dla intelektualnie ubogich. I odsłania swój wizerunek ograniczonego fobiami i kompleksami prostaka, wychowanego na peerelowskich stereotypach. Klasyczny wykształciuch w prawdziwym tego słowa znaczeniu.

Ja to też słyszałem i użyłem tego jako jednego z przykładów zdziczenia. Bo w gruncie rzeczy polityk z kompleksami i publicysta też nimi trawiony muszą być traktowani jednakowo.

Najlepsze, że obaj dokonują dzieła zapoczątkowanego przez bezpiekę a ostatnio sie także w chińskoludowym interesie angażują.

Światowiejemy mimo wszystko.

Pozdrawiam serdecznie.


Igła

Sam go z siebie nie próbujesz robić?


Tak sądzisz?

Tylko to nie ja przepisuję codziennie wypociny z TVN i GW biorąc ją za dobra monetę.
Co już nawet nie jest śmieszne.

Proszę bardzo, Dalajlama jest medialnym gwiazdorem odpowiednim dla starych durniów i panienek z z rozumkiem odpowiednim do Amnesty Interanational.
Jest lalką barbi ubraną w kosztujące tysiące dolców prześcieradła, kompletnie nieskutecznym politycznie, nawet właśni jego pobratymcy mają go dosyć.

Sarkozy. Medialny agent własnej żony, używający potęgi Francji w celu lansowania jej kariery.

De Klerck. Facet na miarę naszego Jaruzelskiego, oskarżony o zbrodnie. Uciekając do przodu rozbroił apartheid.

Ta pani z Iranu. No właśnie, co ta pani?

No i na koniec twoje pytanie.

Kto tu jest robiony w głupka?


Sarkozy

Jestem dumnym damskim bokserem


Panie Stary

Zgadzam się z przesłaniem Pańskiego tekstu. Uważam, że ta konferencja była ważną i cieszę się, że się odbyła.

A’propos tego Wersalu, lub też jego braku. Wie Pan, nie podobała mi się zupełnie wypowiedź Sikorskiego. Ten człowiek nie dorósł jeszcze do funkcji publicznej, którą pełni. Nie znajduję dla tej wypowiedzi usprawiedliwienia, bo “kaczyści też się ze słowami nie liczą”. Równanie w dół nie jest chyba najlepszą opcją.

To przykre, dla mnie.

A wypowiedź Warzechy o Dalajlamie świadczy tylko o Warzesze. Jak najgorzej.

Pozdrawiam.


Panie Igło

Pan powinien mieć pretensje do siebie, że nie wie Pan kto to jest Shirin Ebadi i czym się zajmuje.

Uważa Pan Dalajlamę za “plastikowy wyrób made in Hollywood”? Świetnie. Pytanie zadam: czy za taki “wyrób” uznaje Pan też JPII? Też po całym świecie jeździł, telewizornie go pokazywały a politycy lubili sobie z Nim fotki robić, nie?

Zarzuca Pan Dalajlamie nieudolność polityczną. Czyż taką samą nieudolnością nie wykazał się przypadkiem Jezus? A Budda? (Specjalnie przerysowuję.)

Myśli Pan, że bez poparcia (np. Reagana i realizacji takiej a nie innej polityki USA w stosunku do ZSRR) JPII coś by osiągnął w wymiarze politycznym? A może nie o “Cyryla” tu chodzi tylko o metody?

No cóż, niektórych pasjonuje rozwiązywanie konfliktów przy pomocy pały (czyli militarnie). Innych ludzi, takich jak Gandhi, JPII, Dalajlama ten sposób nie interesował nigdy. Pan czyni z tego zarzut Dalajlamie.
Czy przypadkiem nie dlatego, że mierzy Pan go swoją miarką? Jak Warzecha.

Niemniej pozdrawiam.


Igła

zabawny jesteś


Docencie!

Nie przesadzaj z tą zabawnością...

Ja uważam, że niestrawny!

Prosiłbym z rozpędu o krótką i równie treściwą definicję Kaczyńskich – każdego z osobna. Dla jasności.


Kochani!

Każde zdarzenie daje okazję do zademonstrowania swoich przyncypiów. Jeżeli sie je wyznaje wbrew oczywistym faktom, to się jest przykładem rozpaczliwej obrony swojej samooceny. Jej niskość warunkuje namiętność obrony.


Subskrybuj zawartość