Kurs

Wicepremier Pawlak zapowiada wniesienie do sejmu przez PSL projektu ustawy o unieważnieniu umów na “niekorzystne dla klientów umowy na opcje walutowe z bankami” [gazeta.pl]. Dzisiaj w Radiu Zet   Wojciech Olejniczak, który skądinąd labiedził, że „rząd nie zaproponował żadnych propozycji”, zapowiada poparcie takiej ustawy. Dawny wicepremier rządu, Przemysław Gosiewski, przepowiadał dalszy spadek wartości złotego. Będziemy według niego niebawem płacić 5,5 zł za euro.

Opcje walutowe, to zakup prawa do nabycia w określonym czasie – za trzy miesiące na przykład, wyznaczonej ilości waluty – miliona euro na przykład, za z góry wytypowaną cenę – 3 zł za euro na przykład. Jeżeli w tym czasie rzeczywisty kurs osiągnął 4 zł za euro, to nabywca zarobi jeden milion złotych (za cenę trzech złotych kupi milion euro, który może sprzedać po cztery złote). Ponieważ za opcję trzeba w momencie jej zakupu zapłacić, to jego zysk zmaleje o cenę opcji. Nabywa prawo, czyli, kiedy by kurs euro spadł do 2,5 zł, zamiast tracić pół miliona złotych, może zrezygnować z zakupu waluty i traci tylko cenę zakupionej lekkomyślnie opcji.

Taki zakup, dokonany w dużym banku, który poprzez spekulacyjne transakcje walutowe teoretycznie ma możliwość wpływania na kursy walut, może być obarczony ryzykiem sztucznego regulowania wartości złotego. Bank bowiem może zmierzać do stanowienia takiego kursu, jaki mu w handlu opcjami odpowiada. Tylko – bank musi być duży, i musi dysponować informacjami o liczbie transakcji. One zaś wszystkie powinny zmierzać albo do zwyżki albo obniżki kursów. Czyli oceny wszystkich graczy powinny być jednakowe. Ponadto, po zrealizowaniu opcji, aby należycie skonsumować zarobione pieniądze, bank musi sprzedać walutę. Czym musi spowodować powrót kursu złotego do poprzedniego poziomu. Jednocześnie się więc musi pojawić wiele mało prawdopodobnych zdarzeń, których łączne wystąpienie jest już nieprawdopodobne.

W to wszystko postanowili wkroczyć nasi cudotwórcy, noszący w sobie organiczną niechęć do banków w obcych rękach i za nic mający zasady rynkowej gospodarki. Oni uregulują. Ukazem.

Pośród wielu rodzajów gospodarczego ryzyka wyróżnia się ryzyko utraty dobrego imienia. Jest ono w naszych, siermiężnych jeszcze czasach lekceważone. Jakie imię ma u nas przeciętny polityk, posługujący się na ogół polszczyzną bazarowych mistrzów marketingu, nie trzeba przytaczać. Nawet wstyd. Ale banki, szczególnie zachodnie, bardzo sobie swoje imię cenią. Bo się przelicza na pieniądze. Dobre imię, to przestrzeganie zasad. Umów. Obietnic. Jeżeli je chcemy zachować jako kraj, nie możemy zapowiadać wkraczania państwa w suwerenne umowy podmiotów gospodarczych. Nie możemy jawić światu, że nasi włodarze wierzą w duchy. Czyli naprawdę są przekonani, że można celowo zachwiać trwale walutowym kursem czterdziestomilionowego państwa. Bo taki kraj się poddaje jeszcze wahaniom kursów, powodowanym paniką kapitału spekulacyjnego.

A biadolenie opozycji nad niskim kursem waluty, w sytuacji kiedy go wypowiedziami swoich eksponentów prowokuje, kiedy w dodatku swą polityczną drogę zasadzała na atakowaniu silnej pozycji złotego, pozostaje poza krytyką. Mieści się w kategoriach, które także wstyd nazywać.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Opcje stary

to jak wiesz broń szalenie niebezpieczna i obosieczna.
Jak byś wzniósł się ponad swoje uprzedzenia, które często uniemożliwiają dyskusję to byś może doczytał więcej?
Otóż część z tych opcji do których byli namawiani w sposób oszukańczy nasi biznesmeni, zupełnie nie znający tego sposobu zabezpieczania się, było bronią jednosieczną gdzie wystawca miał 10 razy więcej zabezpieczeń i warunków niż nabywca.
Zgadnij Stary kto był wystawcą opcji?


Igła

To już sprawa nabywcy, jaką umowę traktuje jako równoprawną. Nie Pawlaka.

A każda wiejska gospodyni, kupująca wiosną hurtowo cukier w przewidywaniu, że jesienią będzie droższy, wie już nie o opcjach ale i o kontraktach futures mimo, że nigdy takich terminów nie słyszała.

Zwyczajnie, albo się ludzi traktuje jak odpowiedzialnych partnerów albo jak dzieci. Ale z dziećmi nikt nie zawiera umów. Żadnych.


Igła PS

A opcje i swapy oferuje giełda, na standaryzowanych umowach.

Tak, że nadal tkwisz w przekonaniu, ze Polacy nie są w stanie za siebie odpowiadać i potrzebują specjalnego traktowania. I do takiego rozumowania rzeczywiście jestem uprzedzony


Bzdury

pleciesz.
Właśnie w typie gospodyni.
To nie giełdowe opcje chodzi, właśnie wystandaryzowane.
Tu chodzi o opcje niestandaryzowne których wystawcami sa banki a kupującymi ich klienci naganiani przez tzw doradców finansowych.
Z tychże banków.


Igła

Dyskusja lepiej wychodzi jak się nad sobą panuje.

Jeżeli zaś eksporter swoją firmę zamienił w hazardzistę i zamiast sprzedawać towar, kupował derywaty, to jeżeli takiej działalności nie miał w statucie, popełniał przestępstwo. A jak miał hazardową firmę, to zwyczajnie przegrywał.

Założenie, że międzynarodowe organizacje się przeciwko Polakom sprzysięgły jest dosyć absurdalne. Przecież łatwiej i taniej było polować na mniejsze gospodarki. Poza tym, handel derywatami na taką skalę aby się opłacało sztucznie zmieniać kurs polskiej waluty musiałoby doprowadzić do masowych bankructw w Polsce. A tych jakoś nie widać.

Podtrzymuję więc swoje uprzedzenie do założenia, że Polacy, to durnie.


Moja rada

jest taka.
Nie masz pojęcia o czym napisałeś.
Więc może pisz bardziej ogólnie szczególnie podkreślając, że na widok każdego Pisiaka i Pslowca dostajesz małpiego rozumu.

I teraz poczytaj swoje wpisy.
Najpierw dokopałeś Pawlakowi ( PSL) potem odnalazleś Gosiewskiego ( Pis ) tylko dlatego, że pod pretekstem opcji, przy których plączesz i nie wiesz, czy giełdowe, czy bankowe, kto jest wystawcą, czym jest ich standaryzacja, równość stron, nie znasz regulaminu ich wystawiania kończysz tradycyjnym ogólnym ględzeniem.
Na temat durnych Polaków, komuchów itp..
Zapomniałeś jeszcze coś wtrącić o Samoobronie.

I teraz pytanie.
O jakich opcjach mówił Pawlak, czy znasz te nierównoprawne umowy pisane z jednej strony przez prawników-finansistów z drugiej kupowane, przez kuców, odlewników, hutników, sprzedawców makaronu a wciśnięte im przez ich doradców finansowych na zasadzie – panie Kaziu przecież pan mnie zna?

Jednym słowem, czy wiesz o czym piszesz?
I ja nic nie wspomniałem o organizacjach międzynarodowych


Igła

Swoje rady musisz zachować dla siebie.

Piszę o tym, że Pawlak chce ingerować w wolność gospodarczą, czym daje światu sygnał, że nie zapomniał komuny i że w Polsce może rząd unieważniać umowy.

To, że odlewnicy i krawcy idą na lep oszustów, udających swojaków, jest dla mnie oczywiste. Chociażby na podstawie Twoich znajomości rzeczy.

I zupełnie mnie nie dziwi to, że się uważasz za zagrożonego.


I to mi się podoba!

Panie Stary, Pan tego Igłę nie oszczędza, bo strasznie się rozbisurmanił, wszędzie na brak oporu natrafiając. No, w końcu mam pewien support w trudnym dziele ostrzenia Igły ;-)

Pozdrawiam.


Subskrybuj zawartość