Wybór


 

Bohater antykomunistycznego podziemia, inicjator czynnej walki o wolność, wieloletni więzień komuny, tłumaczy się, że nie był zdrajcą. Przed dziennikarzem i stojącą za nim opinią publiczną. Bo człowiek, który deklarując szacunek dla bohaterów przeszłości osiągnął był szczyty politycznej władzy, dopuścił się wobec niego złośliwych insynuacji. Z nienawiści wywołanej słowami krytyki kierowanej przedtem przez bohatera do poniżającego go teraz polityka. Krytyki ostrej, nie przebierającej w słowach ale zachowującej miarę politycznego obyczaju.

Insynuacji dopuszcza się człowiek, którego godna pochwały ostrożna powściągliwość nigdy w czasach peerelu nie naraziła na szykany ze strony komuny. Szef i samowładny prezes partii, która w budowanych przez siebie rządowych strukturach znalazła wysokie miejsce zarówno dla ludzi, którzy się podczas komunistycznych śledztw załamali i zwyczajnie konfabulowali w donosach na kolegów, jak i sędziów, którzy ich zamykali w więzieniach. Szef partii deklarującej walkę z nieprawościami, która aparatowi ścigania dostarczyła największej liczby swoich faworytów do ukarania. Niektórych obarczając jedynie insynuacjami, niemniej innych słusznie oskarżając. Wcześniej ich jednak obdarzając państwowymi lub partyjnymi stanowiskami.

Nieprawość ludziom walczącym kiedyś o niepodległość zarzuca człowiek, który najwyższe instytucje wolnego już państwa zbrukał, obsadzając je “ludźmi o marnej reputacji”. Ktoś, kto dla zaspokojenia swoich chwilowych ambicji staje w poprzek ściślejszej integracji z Unią, mimo że sobie przedtem tę integrację poczytywał za zasługę. Człowiek, który dla politycznych korzyści wiąże się z siłami politycznymi, którym uprzednio insynuował zależność od Moskwy. Człowiek, który się nie waha odwoływać do najbardziej nikczemnych lęków obskuranckich warstw społeczeństwa. Wszystko dla pozyskania politycznej przewagi.

Doznajemy swoistego katharsis. Brudy naszej przeszłości i wady naszej duszy wyłożone na zewnątrz, nazwane z sejmowej trybuny, demonstrują swój ohydny obraz. Tacy byliśmy, jesteśmy albo mogli byśmy być. Od nas zależy wybór.

Uznamy je za nasze lub odrzucimy.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

przeżarte dno kotła

Cóż, bohaterowie dlatego nimi są, że przedstawiamy tylko to, co uczynilo ich wielkimi, nieistotne słabostki, czy potknięcia pomijając. Inna rzecz, że Stefan Niesiołowski przyłożył parę razy Bytowi Biologicznemu z otuliną, w sposób daleki od nazwania go kulturalnym i miłym. Miarą wartości jest jednak sposób reakcji
A styl w jakim odpowiedzial mu Kaczynski, jest istotną częścią łopaty, czy siekiery. I tym razem rykoszetem walnął w samego Prezesa. Można by powiedzieć, że ten przekroczył granicę, gdyby nie to, że ten szlaban już dawno został brutalnie zmiażdżony.
I to nie tylko przez jedną stronę. Życie polityczne, mówiąc eufeministycznie zbrutalizowało się nadmiernie. Ja wolę powiedzieć, że kompletnie schamiało.
Jak mi się dziecięta kiedy w politykę zaczną bawić, to wydziedziczę!

Dygresja 1
Mój kolega, psychiatra gdy rozmawialiśmy o.. (bez nazwisk proszę!), powiedział, że to klasyczny, szkolny wrecz przypadek zespołu maniakalnego ekspansywnego.

Dygresja 2
Jarosławowi jakieś spece od wizerunku (w ramach jego ocieplenia) opowiedziały, co ma robić żeby se image poprawić.
“Zrobi Pan tak i tak, powie w taki, a nie inny sposób, tak Pan nie będzie wymachiwał, tylko robił tak, i biedzie będzie koniec!”
No to się staral, tylko z końcem nie wyszło, i zostało po staremu. Albo jeszcze gorzej.

Pozdrawiam, ostrożnie dzisiaj do jedzenia podchodzący.
Zaraz jadę na Pogórze na trzy dni. Kupię sobie flaszkę, a na wstępie odłącze dekoder, i puszczę sobie jaką Agatę Christie

tarantula


Nigdy...

...Niesiołowski nie był moim bohaterem, zwłaszcza dobrze mu pamiętam zzetchaenienie i próbę podejścia do PiSu, ale w tym pyskówkowym dialogu jestem po jego stronie.

Prezes Kaczyński jest nieznośnym chamem, co wreszcie można sobie otwarcie mówić, bo sąd dopuścił! W knajactwie nikt mu nie dorówna. Słusznie górale wywodzą, dlaczego ludzie nikczemnego wzrostu mają złe serca…

Pozdrowienia i powodzenia


Tarantula

Weekend. Pozazdrościć.

Ja mam nieustający weekend, przerywany tylko raz w tygodniu. Czyli zazdroszczę tym, którzy go maja naprawdę.

A polityka, to bieżąca historia. Ta prawdziwa otrzepie ją tylko ze śmieci, odrzuci sprawy trywialne i pokaże zjawiska. Psychiatrom zostawiając rozważania irytujących nas szczegółów. I stanie się frapująca i wielu ją będzie rozważać. Niektórzy tylko Zbysławowi nadmierne upodobanie do trunków zapamiętają. A i to głównie dla ubarwienia zimnej nauki.

Niech się potomstwo pobawi, jak chce. Jedno jest pewne. Majątek pomnoży bez specjalnego ryzyka.

Przyjemności na Pogórzu życzę.


Jotesz

Agresja Niesiołowskiego ma te same korzenie co agresja innych byłych ZChNowców. Poczucia walki o oboczne, dewocyjne pryncypia. Walki, przynależnej proboszczom, w której sie jest tylko pomocnikiem. W sytuacji, kiedy się trzeba spierać o kształt i miejsce odradzającej się państwowości.

Nic dziwnego, że ZChNowcy doprowadzili swoją partię do upadku i potem szukali dla siebie miejsca. Przede wszystkim w PiSie ale i Samoobronie i w PO. Niesiołowski tam trafił i z tym samym ogniem, z jakim przedtem walczył o wiarę, teraz walczy z PiSowcami.

Ale to nie zmienia faktu, ze należy do bardzo elitarnej grupy bojowników zwalczających komunę wtedy, kiedy inni poprzestawali na jej wyśmiewaniu. Potem sie dopiero ruszyły KORy, ROPCiO itd. A i tutaj Niesiołowskiego nie brakło.

Ja nie pałam do ZChNowców estymą. Przeciwnie. Ale tym bardziej mi trudno pochwalać tych, którzy ich “połknęli” w zamian za przejęcie ich płaszczyka.

I spod niego, po dodaniu mu lepperowskich gumiaków i endeckich, kreacyjnych wzwodów przedśmiertnych, dają upust swoim fobiom.


Postaci z bajki...

...czyli krasnoludki moralne. Albo i nie…


Subskrybuj zawartość