Kryzys


 

Kryzys zrodził się na giełdzie, która nie była w stanie sprzedać złych długów, należących do banków, które przedtem kredytowały prawie każdego, kto zapragnął. Spadek cen na giełdzie zmusił banki do ograniczenia dalszego kredytowania. W wyniku tego zmniejszyła się ilość pieniędzy na rynku. Przy takiej samej podaży zaczęły spadać ceny dostępnych na nim towarów. Wobec długoletnich umów na dostawy surowców, energii zaczęły plajtować zakłady przemysłowe i widmo bezrobocia pojawiło się w niektórych państwach bardzo realnie. Gospodarka spowolniła.

W takim wypadku nic nie powinno by się było robić. Wówczas kryzys by spowodował oczyszczenie rynku ze słabych producentów i głupich banków. Za cenę pewnych spustoszeń społecznych. Ucierpieli by bowiem najubożsi. Aby temu zaradzić można by było wdrożyć środki pomocy społecznej.

Rządy jednak poszły socjalistyczną drogą zaradczą. Pompują pieniądze w banki w postaci gwarancji kredytowych tak, aby te nie wzdragały się przed ryzykiem. U nas ma to być 40 mld złotych. Dodatkowo polskie małe i średnie przedsiębiorstwa mają otrzymać 20 mld złotych w postaci “kreacji akcji kredytowej”. Cokolwiek by to znaczyło, to zapewne chodzi o zabezpieczenie dalszych kredytów, które by normalnie budziły wątpliwość banków. Około 16,8 mld złotych ma przynieść przyspieszenie wykorzystania unijnych dotacji a 10 mld złotych pozyska społeczeństwo z reformy podatków. Przy okazji URE będzie mogło ustalać ceny maksymalne na prąd elektryczny. Razem, włącznie z inwestycjami w odnawialne źródła energii i innymi drobnymi wpływami, na przykład z opodatkowania alkoholu i luksusowych samochodów, będzie to ponad 91 mld złotych.

Skutek będzie taki, że lekkomyślni bankowcy nie znajdą okazji do przemyślenia swego postępowania. My wszyscy zaś złożymy się na inwestycje w przedsiębiorstwa, które niektórych uratują przed bezrobociem. Też jednak dokładnie pamiętając otrzymana lekcję – przezorność może być przeszkodą.

Mimo to lewicowa opozycja – pobożna i bezbożna – wymaga więcej. Odkurzony zaś wczoraj Andrzej Lepper zażądał wręcz wykupu banków przez państwo i przymuszenia ich do działania na własną szkodę poprzez rozdzielania tanich kredytów “narodowi polskiemu“.

W sumie, występujemy przeciwko zasadzie, którą sformułował jeszcze von Hayek. Społeczeństwo oto samo się pozbywa kłopotów ekonomicznych. Przy interwencji rządów także, tylko wolniej i mniej konsekwentnie.

No cóż, rudymenty socjalizmu powszechnie nas trapią.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Stary

Portfel naszych Banków nie jest zły. Nie bardzo wiem, skąd czerpie Pan wiedzę o tym, że Banki kredytowały prawie każdego, kto zapragnął. Bo procent wniosków odmownych był moim zdaniem wysoki. A aktualnie – absurdalny. Odmawia się krydytów podmiotom zdrowym. Dusząć je. Banki przyczaiły się i nakręcając chorą akcję lokacyjną, kumulują gotówkę. Ta, nie płynąc w żyłach rynku, powoduje usychanie gałezi. Problemem nie jest ryzyko ani cena pieniądza – problemem jest brak płynności.
Oczywiście, będzie gorzej. Wzrost bezrobocia i ogólna recesja związane są automatycznie z pogorszeniem się portfela Banków, co najczęściej kończy się dalszym zaostrzaniem procedur i panicznymi ruchami wobec każdego Kredytobiorcy, który złapie poślizg. To znowu zmniejsza akcję kredytową i nie pozwala na racjonalną restrukturyzację czy tez powstanie z kolan.

Ludzie -a banki także tworzą ludzie – bardzo łatwo wpadają w panikę...


Stary, pierwsze zdanie

od razu pokrywa się z twierdzeniami Sorosa, że giełda nie przewiduje stanu gospodarki za pewien okres czasu (6-9 miesięcy) ale jest sprawcą tego co się wtedy dzieje. Muszę powiedzieć, że jest to kontrowersyjne twierdzenie, choć podpisuję się obiema rękami. Również tak uwżam.

Panie Griszeq- probem braku płynności nie jest podstawowy- jest nim problem braku zaufania. Problem braku płynności jest jego konsekwencją tylko. Dlatego, przez pewien (krótki) czas, LIBORy wzrosły dwukrotnie (!) mimo spadającej stopy referencyjnej banków narodowych. Zaufanie to podstawa w biznesie, a tego dziś brakuje.

Pozdrawiam

kułak i spekulant


Griszeq

Pisałem o amerykańskich bankach. Tylko zapomniałem tego dodać. Ale to stamtąd kryzys się zaczął. I potem już jest jak piszesz.

Ale recesja się zawze sama pięknie napędza. Dlatego to na razie nic nowego. Tyle tylko, że ratowanie słabych przed bankructwem, banków lub przedsiębiorstw, osłabi potem gospodarkę. Wbrew potrzebom przetrwają bowiem niekonkurencyjne przedsiębiorstwa.


Bloxer

Pisałem ogólnie, nie o polskich bankach. Ale te właśnie już się zachowują typowo. Niestety.


Bloxerze

Ależ ja to doskonale wiem. W rozmowach z Panem Kazimierzem, Starym i Lorenzo juz to podnosiliśmy wielokrotnie, więc piszę skrótem. Ale dla porządku – tak, główną przyczyną braku płynnosci jest brak zaufania. Ten brak zaufania jest oczywiscie wielopłaszczyznowy – Banki nie pożyczają sobie pieniędzy nawzajem, nie pożyczają też pieniędzy przedsiębiorcom i konsumentom, świadome braku możliwosci realnej oceny ryzyka. Sami przedsiębiorcy i konsumenci także nie ufają – tyle że sytuacji rynkowej, więc ograniczają konsumpcję, inwestycje i zatrudnienia – a tym samym poarcie na kredyt. Gromadzenie gotówki jest modne. Zwłaszcza, że pedząc w owczym stadzie, Banki Centralne tną stopy. W skarpecie bezpieczniej i wiele nie stracę na malych odsetkach.

Nalezy brać także pod uwage to, że Banki z siedzibami poza granicami kraju, nie beda wcale szczególnie chętne do radykalnego zwiększania akcji kredytowej. Pomimo tego, jak głośno by sie nie zarzekały na temat autonomiczności decyzji oddziałow miejscowych.

Pozdrawiam kułaczo.


Panie Stary

A to ja przepraszam. ;-) To zmienia oczywiście postać rzeczy.


griszeq

banki podmiotom to by pewnie i pożyczały, gdyby miały skąd brać te franki:) Pożyczanie pod hipoteki generalnie jest bezpieczne, bo u nas można ściągać od dłużnika do skutku. W USA bank jedynie może zabrać dom, który stracił na wartości i bujać się z nim do skutku.

kułak i spekulant


Griszeq

Mea culpa. Biegnąc naprzód myslą zapomniałem o teraźniejszości.


Subskrybuj zawartość