Odnowa

Tagi:

 

Schodzące ze sceny tuzy KC PZPR i ich epigoni zasiedli wczoraj obok siebie, jak za dawnych dobrych czasów. I podobnie przemówili. Wyglądali tylko inaczej niż dawniej. Niepewnie się dość rozglądali na boki. Bo to i słuchaczy niewielu i do powiedzenia mało. Kogo bowiem interesuje zaklinanie, że Polsce lewica jest potrzebna a oni przecież jeszcze rześcy? A do lewicy należą bo to z komunistycznej jeszcze systematyki wynika. Doskonale czują fałsz sytuacji w jakiej się znaleźli. Sami już w swoją lewicowość nie wierzą i nie bardzo są w stanie, opowiadając o tym, przekonywająco wyglądać.

Bo rzeczywiście, lewica jest w demokracji niezbędna. Po to chociażby, aby pogłębiając cykliczne kryzysy gospodarki rynkowej, szybciej swoje społeczeństwa do podejmowania solidnej pracy skłaniać. I do porzucania socjalistycznych mrzonek dla ponownego odbudowania podstaw do kolejnej fazy zniewalającego bogactwa. I przez to kolejnego nawrotu lewicy do władzy.

U nas jest odwrotnie. To nie skąpi konserwatyści budują w czasach prosperity zapasy na lata chude. To łże-prawica trwoni skutki hossy a uradowana kryzysem pokomunistyczna a i pobożna “lewica” zapowiada ratunek. I grozi powrotem.

Pozostawanie u nas postkomunistów w politycznym obiegu wynika wprost z paranoicznej chęci ich niweczenia, jaką pałali spóźnieni antykomuniści. Bowiem po obaleniu komuny zwycięzcy musieli istnienie pokonanych struktur politycznych tolerować. Nie tylko dlatego, że w Polsce byli sowieci a i komuniści nie byli bezsilni. Dlatego też, żeby nie zaprzeczyć powodom, dla których podejmowano walkę z totalizmem. Pluralizmowi politycznemu, wolności czy wreszcie chrześcijaństwu.

I gdyby konsekwentnie przy tym wytrwano, prawdopodobnie nikt by się nie próbował z dawnym establishmentem identyfikować. Przepadłby w niepamięci a moskiewskie pieniądze pożyczone na podtrzymanie, stałyby się politycznym gwoździem do jego trumny. Osieroconych członków wchłonęłaby nowa polityczna scena.

Ale opisywany przez Tischnera homo sovieticus w wielu zwyciężył. Nawoływanie do zemsty za cenę pogrzebania ideałów “Solidarności” zapędziło postkomunistów do narożnika, w którym się opamiętali z klęski. Zaś idiotyczne zacietrzewienie “rewolucjonistów drugiej linii” tak dalece zniechęciło społeczeństwo, że dawni pezetpeerowcy nawet dwukrotnie powrócili do władzy.

Utraciwszy rządy przed trzema laty w wyniku arogancji, triumfalizmu i rozpasania przypominają teraz o sobie wołając, że są lewicą. I dlatego im się poparcie należy. Innej rzekomo nie ma.

Na pewno wierzą, że się należy?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Wierzyć, Panie Stary,

pewnie nie wierzą, ale skoro jest możliwość to próbują. Sam fakt ich ponownego pojawienia się na scenie politycznej (?) świadczy o miałkości tejże oraz braku nowych, liczących się postaci ze świeżymi koncepcjami – oczywiście nie tylko na lewicy.

Pozdrawiam serdecznie


Lorenzo

Ale, jakoś żałośnie wyglądali. I mało już dumnie. Plamy na obliczach też nie najlepsze zdrowie zdradzały. Czerwone oczywiście.

Chyba, że rano i pragnienie ich męczyło.

Kłaniam się pięknie.


Stary,

oni liczą na stare sentymenty u starych zwolenników!
I zawsze te kilka procent zdeklarowanych się znajdzie. A ujawnienie, wyjście na jaw, nagłośnienie, jeszcze nikomu nie wyszło na złe, co widać ze wszystkich stron i kierunków politycznych czy biznesowych.

My, Polacy, jesteśmy widocznie bardzo tolerancyjni i potrafimy rozgrzeszyć swoich z najgorszych świństw, zdrad i przekrętów. Lata peerelu nas do tego przystosowały a kapitalizm niczego tu nie zmienił.

Miło Ciebie czytywać, bo ostatnio znowu mam jakieś obniżenie sinusoidy zainteresowania txt i Twoje teksty działają terapeutycznie. Zwłaszcza gdy Lorenzo czy Yayco przycichli…

Pozdrowienia i powodzenia


Wie pan co, Panie Stary,

mnie to się nawet ani ich, ani w ogóle żadnych polskich polityków oglądać nie chce. Wiem, że są (niestety), ale wyglądu rzeczonych wcale ciekaw nie jestem. Ani tego, co mówią.

Przypominają mi stado krów stojących w oborze i przeżuwających tę samą paszę w sposób beznamiętny. I mam taki koszmar senny, że tą przeżuwaną paszą, to my jesteśmy. Brrr!

Ukłony poranne


ja czekam tylko jak JarKacz powie:

sztandar wyprowadzić!

a wtedy siądę w fotelu i wypiję potężny kielich gruzińskiego wina…


Jotesz

Nie jest tak źle. Poczytaj teksty Tarantuli. To jest dopiero to.

A co do komuny. Idą wybory do europarlamentu. I luksusowa synekura się otwiera. To i ze znienawidzonymi upiorami przeszłości się siądzie. Aby wespół straszyć. A twardy elektorat zawsze jeszcze czeka.

Pozdrawiam serdecznie.


rewitalizacja?

Tylko nie to! To przecież ci sami ludzie, bezideowi cwaniacy, którzy głoszonymi frazesami pokrywają żadzę władzy. Ustawieni po tej akurat stronie, bo nikt nie przyjąłby ich już gdzie indziej. Kwestia paskudnego rodowodu. Jednego z nich, bodaj, czy nie najbardziej sprytnego (zatem i niebezpiecznego) przytuliła na moment Samoobrona. Co obnażyło prawdziwe intencje tych ludzi.
Tak zwana lewicowość jest dla tych działaczy sposobem na życie. Wrażliwość społeczna nie ma tu nic do rzeczy, i tak naprawdę równo im wisi.
Sentymenty Peerelowskie adresują do kurczącej się geriatrycznie garstki. Która ma mniejsze szanse na przetrwanie od trzódki Piernikowego Kapłana.
Młodzieżowa lewicowość skupia się jednak pod tęczowym sztandarem, nie zaś czerwonym. (Krwiożerczy kapitalista ostatnio pojawił się w ksztalcie znanym z sowieckich propagandówek, w bajaniach Jaruzelskiego.)
Nikt teraz w to nie wierzy. A wspomniani panowie najmniej. Oni doskonale wiedzą w czym rzecz. Lepiej od takiego Brudzińskiego. A od Przemyslawa E. De Vito Gosiewskiego zdecydowanie!

Przeciwności się przyciągają. Podobieństwa na odwrót. Oficjalnie, głoszona przez PiS antylewicowość to inna nazwa walki frakcyjnej.

tarantula


Lorenzo

Ja w tym widzę wspaniałe targowisko próżności. I ta piękna hipokryzja. I poczucie, że moja przewrotność się do zawodowej ma nijak.

Lubię politykę. Jest tak rozbrajająco amatorska, że spełnia wszelkie moje obserwacje z czasów komuny, kiedy się dyletanci zajmowali wszystkim.

Fajne.


Docencie

Tak, to będzie wspaniały widok.

Ale, jak znam życie, to przyjdzie bez sztandaru, powie że mu go układ schował i oświadczy, że właśnie go wprowadza.


Sztandar, Panie Stary,

jaki sztandar? Jego znak firmowy to dwie piąchy, z których jedna zwie się wg niego “prawo”, a druga “sprawiedliwość”. No i jeszcze łapa wyciagająca się po dobra doczesne.

Ale pod tym względem to oni wszyscy są jednakowi. Różnice polegają tylko na make up’ie.

Pozdrawiam nieustannie


Tarantula

Nic dodać.

Ale jak zawsze dobrze jest poczytać z rozstawienia obecnych. Okazuje się, że Napieralski jest chyba na wylocie a na topie Szmajdziński.

I to by oznaczało koniec eksperymentów z nieobliczalnymi młodzikami. Poleci taki do dużego pałacu i na cały świat wywrzeszczy to, co ma być ścisłą tajemnicą przed maluczkimi. Bo by sie pogorszyli.

A szmajdziński – spokój, bujna fryzura, gubernatorski podbródek. I pozory, pozory, pozory.

A wraz z Napieralskim poprzepadały gdzieś lewicowe niewiasty. Zaczynam wierzyć, że on ma nieodparty dla nich urok. Zgrzebny taki. I pójdą za nim w niebyt. Wierne po… śmietnik historii.


Stary

Stado dinozaurów, wpatrujących się z nadzieją w “jutrzenkę swobody” zapowiadaną przez klasyków.
A to, asteroida być może.

tarantula


Subskrybuj zawartość